Wpis z mikrobloga

1005 + 1 = 1006

Tytuł: Pieśń o Achillesie
Autor: Madeline Miller
Gatunek: fantasy, science fiction
Ocena: ★★
ISBN: 9788382155242
Tłumacz: Urszula Szczepańska
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Od kilku miesięcy przewija się jako jedna z najbardziej polecanych książek na booktubie i wśród vlogerów książkowych, przehypowana do granic możliwości, zwycięzca kilku mniejszych i większych nagród książkowych. Miałam spore oczekiwania wobec tej książki i chciałabym powiedzieć, że za mój odbiór odpowiada głównie przerost oczekiwań, ale szczerze mówiąc nawet sięgając po tę książkę w ciemno byłabym zniesmaczona.

Reklamowana jako nowa wersja Illiady, z oryginałem ma wspólne imiona bohaterów i zarys fabuły. Pod przykrywką epickiego powrotu do wojny trojańskiej dostajemy kiepsko napisane romansidło dla nastolatek, z płytkimi, wyciętymi z kartonu postaciami, pełne żenującego patosu i powtarzających się opisów, na ogólnym poziomie zbliżonym do kiepsko napisanych fan fiction. Absolutnie nie rozumiem wysokich ocen tej książki i zachwytów nad nią, główny bohater nie posiada żadnej osobowości, istnieje tylko jako szablon postaci, której nadrzędnym i jedynym celem jest kochać Achillesa i serwować czytelnikowi opisy jego boskich stóp, twardych mięśni, złotych włosów, białych zębów, szlachetnej postury, dobrego serca. Poza uwielbieniem do Achillesa wyróżnia go jedynie przesadna lękliwość, fobia społeczna, niezdarność, pokraczność i brzydota (nie przesadzam, każdą z tych cech narrator sobie nadaje i uzasadnia je wielokrotnie konkretnymi przykładami), co mogłoby w co uważniejszym czytelniku wywołać wątpliwości dotyczące prawdopodobieństwa związku idealnego pół-boga z taką miernotą, ale jeśli ktoś liczy na to, że dostanie do ręki nawet jeśli romans to chociaż dobrze napisany, poprowadzony i wyjaśniony to się srogo rozczaruje. Przywiązanie Achillesa do Patroclusa jest niewyjaśnioną w żadnym momencie fanaberią, a panowie nawet po rozpoczęciu tego mało prawdopodobnego romansu praktycznie ze sobą nie rozmawiają, nie dojrzewają jako postacie, nie odkrywają siebie nawzajem, tylko patrzą sobie głęboko w oczy, gładzą się po twarzach i wyznają głębokie uczucia.

Powiedziałabym omijajcie, ale fakty są takie, że to moje odczucia są w mniejszości, a książka jest powszechnie uwielbiana. Być może mój nadmierny cynizm nie pozwolił mi dostrzec w niej tego, co dostrzegła publika, a być może nie jestem jej docelowym targetem – jeśli jesteś dziewczynką, masz trzynaście lat i nigdy nie trzymałaś w ręce dobrej książki to duża szansa, że dołączysz do zachwyconego tłumu. Mi to nie było dane.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter #fantasybookmeter #sciencefictionbookmeter
Pobierz
źródło: comment_1647452571nydp1DKYaD1ktpNcfG2Nv0.jpg