Wpis z mikrobloga

Bardzo ciekawie robi się wokół Mariny Owsiannikowej, kobiety, która wczoraj podczas głównego wydania wiadomości w rosyjskiej TV "Pierwyj kanal" wystąpiła z antywojennym plakatem.
Od wczoraj moi zaprzyjaźnieni, ukraińscy dziennikarze piszą, żeby nie dowierzać w tę akcję i traktować ją raczej jako próbę a) odwrócenia uwagi świata od kryzysu humanitarnego w Marioupolu b) pokazanie światu, że przecież są też dobrzy Rosjanie. I nie można ich wszytskich obciążać sankcjami.
Szczerze? Nie miałem pojęcia, co o tym wzzytskim myśleć. Trochę chciałem wierzyć w jej dobre intencje. Z drugiej strony - za dużo już w Rosji widziałem, żeby wierzyć bezkrytycznie. Moje wątpliwości jeszcze wczoraj dotyczyły przede wzzytskim tego, jak Owsiannikowej udało się wejść w kadr z tak dużym transparentem. Wyobrażacie sobie, żeby w TVP ktoś stanął za Cholecką z ośmioma gwiazdami albo z hasłem wzywającym do obrony sądów? Nie? Ja też nie. A to było tysiąc razy grubsze, bo zdarzyło się w kraju, gdzie propaganda (i będące w jej służbie media) jest taktowana chyba najbardziej poważnie na świecie. A rzecz się działa w najważniejszym propagandowo programie.
Nie miałem więc pojęcia co myśleć o Owsiannikowej, więc się w jej sprawie nie odzywałem. Aż dziś, przed chwilą czytam, że za swój antywojenny protest dostała dziś grzywnę w wysokości.... 1200 polskich złotych (w rublach oczywiście). I że już wyszła na wolność.
Słuchajcie, mowimy o kraju, gdzie przedwczoraj aresztowano (i wciąż nie wypuszczono) kobietę, która protestowała z czystą kartką. Nie w telewizji, nie w głównym programie, ale na ulicy jednego z miast.
Z czystą kartką.
I wciąż siedzi.
Mowimy o kraju, gdzie za antywojenne protesty aresztowano już około 20 tysięcy ludzi i większości nie wypuszczono. Siedzą w aresztach, bsz sądów, bez adwokatów, bez grzywn, nawet wyższych. Tymczasem Owsiannikowa nie dość, że uporała się wymiarem sprawiedliwości bardzo szybko (już jest wolna), to jeszcze udzielała dziś wywiadów i ona, i jej adwokat.
Przypomnę tylko, co mówiła jeszcze wczoraj w swoim wystapieniu w mediach społecznościowych, bo to ważne. Otóż mówiła, że agresja na Ukraine jest zbrodnią. Że jedynym winnym jest Putin. Że Rosjanie zrobili błąd, nie prostetujac przeciw pierwszej agresji na Ukraine w 2014. I że to bardzo źle, że Nawalny siedzi w wiezieniu.
Sluchajcie.... Gdyby ktoś powiedział albo napisał takie słowa w Rosji bez zgody (albo wręcz - polecenia) kogoś bardzo wysoko, to by się nie wykpił 1200 złotych, ale już by siedział w pociągu do łagrów. Co to znaczy? Tyle, że ktoś taką zgodę dał. Co to znaczy? Trudno powiedzieć. Ale trudno sobie też wyobrazić, żeby stało się to za zgodą Putina - ten pełen kompleksów człowiek nie znosi krytyki.
Co to znaczy? Prawdopowodbnie tyle, że komuś bardzo wysoko postawionemu bardzo się już Putin (i wojna, i sankcje) przejadły. I że być może właśnie rozpoczął się plan odsunięcia go od władzy.
Tydzień temu powiedziałem w jednym z wywiadów, że kiedy zgromadzeni wokół Putina byli kagiebiści i oligarchowie, gdy za dużo stracą na wojnie, mogą się go pozbyć (raczej nowiczok niż Haga, bo za dużo wie o ich machlojkach). A potem przywieźć z łagru Nawalnego, zrobić go prezydentem i chodzić w glorii i chwale jako ci, co zakończyli wojnę. "Wcale jej nie chcieliśmy - będą mówić. - ale baliśmy się Putina. On miał takie groźne oczy".
Trudno jeszcze przesądzać, czy to się wydarzy. Ale powiadam Wam - warto obserwować, co się będzie dalej działo z panią Owsiannikową.
To wzzytsko nie dzieje się przypadkiem. Jakiś plan już się realizuje.
~Witold Szabłowski

https://www.facebook.com/LEJDISwSWIECIE/posts/768681011205935

#ukraina #rosja #wojna #telewizja #putin
  • 7
@Mondez: Z drugiej strony narracja " nie ma co wierzyć aktualnemu przeciwnikowi Putina, bo on jest podstawiony i po wyborach jak zastąpi Putina to dopiero się okaże" jest lansowana od lat i pojawia się co wybory prezydenckie lub parlamentarne. A potem tak dyskredytowany kandydat nie wygrywa, partia Putina pozostaje u władzy i przy kolejnych wyborach lub protestach znów się wyciąga to podejrzenie.