Wpis z mikrobloga

No do­bra, żar­ty żar­ta­mi, ale ja też kie­dyś mia­łem taką przy­go­dę. To były wa­ka­cje po li­ceum, naj­dłuż­sze opier­da­la­nie się w ży­ciu. Sie­dzie­li­śmy z przy­ja­cie­lem ca­ły­mi dnia­mi przed kom­pa­mi, ła­zi­li­śmy po la­sach i po­lach, na­pier­da­la­li­śmy się ki­ja­mi, roz­ma­wia­li­śmy o ko­bie­tach i po­li­ty­ce. Ja­koś tak w sierp­niu któ­ryś z nas wpadł na po­mysł zba­da­nia okul­ty­zmu. Sie­dli­śmy przed kom­pem, za­czę­li­śmy prze­szu­ki­wać in­ter­ne­ty. Wkrót­ce przy­szły pierw­sze suk­ce­sy z LD, z wi­dze­niem aury. W koń­cu któ­ryś z nas - chy­ba na­wet ja, zna­lazł w świe­żo udo­stęp­nio­nych on­li­ne ar­chi­wach bi­blio­te­ki w Bu­da­pesz­cie ja­kąś nie­zna­ną w świe­cie rze­czy nad­przy­ro­dzo­nych książ­kę. Były w niej bar­dzo su­ge­styw­ne ob­raz­ki - na­ry­so­wa­ny na pod­ło­dze 578 pen­ta­gram, a w nim sto­ją­cy de­mon. Bar­dzo ostroż­nie prze­tłu­ma­czy­li­śmy opis ry­tu­ału, usta­wi­li­śmy wszyst­ko jak trze­ba w piw­ni­cy zna­jo­me­go, roz­sta­wi­li­śmy świecz­ki, go­be­li­ny, zna­ki, kie­li­chy i do­kład­nie o 22:22 za­czę­li­śmy czy­tać in­wo­ka­cję. Wszyst­ko szło do­brze, do cza­su gdy na­gle nie za­krę­ci­ło mi się w no­sie i kich­ną­łem. Z po­cząt­ku nic się nie sta­ło, kon­ty­nu­owa­łem de­kla­ma­cję. W koń­cu w ba­ry­cen­trum pen­ta­gra­mu za­czął się ma­te­ria­li­zo­wać kształt - z po­cząt­ku wy­glą­dał jak ja­kaś ciem­na mgła, by na­stęp­nie osią­gnąć okre­ślo­ne wy­mia­ry. Sta­wał się co­raz bar­dziej wy­raź­ny i jed­no­cze­śnie dźwię­ki, ja­kie wy­da­wał, sta­wa­ły się co­raz wy­raź­niej­sze - to było ta­kie „khraa-khraa”. Na­gle, na dwa sło­wa przed koń­cem de­kla­ma­cji, bły­snę­ło i ośle­pi­ło nas na se­kun­dę. Gdy prze­szło mi, zo­ba­czy­łem że w pen­ta­gra­mie stoi Czło­wiek Mał­pa, naj­więk­szy zbrod­niarz wo­jen­ny. Au­ten­tycz­nie po­si­ka­łem się w ga­cie, spoj­rza­łem na kum­pla i na­tych­miast za­czę­li­śmy spier­da­lać. Wy­bie­ga­my z piw­ni­cy - ja drzwia­mi, kum­pel oknem. Czło­wiek Mał­pa mnie goni, w koń­cu wy­bie­gam z domu, do­łą­czam do kum­pla spier­da­la­ją­ce­go uli­cą. W na­głym przy­pły­wie od­wa­gi pod­nio­słem po­kry­wę stu­dzien­ki ka­na­li­za­cyj­nej, żeby mieć czym się bro­nić. Czło­wiek Mał­pa sko­czył na mnie, ja się od­su­ną­łem - prze­le­ciał obok mnie i wpadł do ka­na­li­za­cji, aż z są­sied­niej stu­dzien­ki gów­no try­snę­ło. Czym prę­dzej rzu­ci­łem po­kry­wę na stu­dzien­kę i za­kle­iłem gumą do żu­cia. Czło­wiek Mał­pa sie­dzi tam już trze­ci rok, a ja mam tyl­ko na­dzie­ję, że nie od­gry­zie ni­ko­mu dup­ska.
#pasta
  • Odpowiedz