Aktywne Wpisy
paczelok +9
Ile jest
- 15 17.6% (133)
- 17 28.2% (213)
- 60 3.2% (24)
- 70 6.9% (52)
- 25 36.8% (278)
- 16 7.3% (55)
ce666e427a +178
Kilka dni temu zdechł mi ptasznik. Była to Lasiodora parahybana/ptasznik olbrzymi. Samica urodzona we wrześniu 2009 roku, w momencie śmierci miała około 14 lat i 9 miesięcy. Wczoraj znalazłem martwe cialo, zdechła przez problemy podczas wylinki. Nie wyszła poprawnie ze starej wylinki i coś jej się stało z odwłokiem. Nie wiem która to była wylinka bo przestałem liczyć w 2011 roku gdy było to już L12.
Żyła dłużej niż niejeden pies.
RIP in Peace 09.2009-06.2024 [*]
W
Żyła dłużej niż niejeden pies.
RIP in Peace 09.2009-06.2024 [*]
W
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
@TSoprano porarujesz? Pracowałam tam kiedyś
#paywall
Afera wybuchła na początku lutego, gdy na Facebooku znanej sieci restauracji Tel Aviv Urban Food pojawiło się ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników do lokalu na warszawskim Żoliborzu. Nie trzeba było długo czekać. Pod postem pojawiły się dziesiątki komentarzy od internautów przedstawiających się jako byli pracownicy sieci. Mówili o złych warunkach pracy, mobbingu, a nawet przemocy fizycznej.
Sieć usunęła post z social mediów, ale zarówno ogłoszenie, jak i komentarze zostały uwiecznione przez Grzegorza Janoszkę z Partii Razem. Kiedy działacz nagłośnił sytuację w swoich social mediach, zaczęły zgłaszać się do niego kolejne osoby opowiadające o - ich zdaniem - skandalicznych warunkach pracy w restauracjach sieci. Janoszka od kilku dni publikuje zwierzenia tych
"Kiedyś groziła dziewczynie, że jak pójdzie z pociętą w kuchni ręką i powie ze to się w pracy stało, to »wie gdzie mieszka i żeby się lepiej nie pokazywała na Piotrkowskiej«" - pisze internauta.
Pojawiają się też opisy przemocy, do której miało dochodzić w restauracji Tel Aviv Urban Food przy ulicy Piotrkowskiej w
Też tam procowałem.
Ania pracowała jako menedżerka ds. marketingu sieci restauracji Tel Aviv w 2018 r. Mówi, że pracę w tym miejscu wybrała „dla idei", bo zarabiała 3 tys. zł na rękę. – Byłam w zespole 5-6 osób, które pracowały z Malką najbliżej, w biurze przy pl. Zawiszy, czyli „Malka Tower", jak mówiliśmy, bo to było na samej górze wieżowca. Bardzo zazdrościliśmy osobom, które pracują w knajpach, że nie muszą być z nią od rana do wieczora – mówi. Ania podkreśla, że przez półtora miesiąca nie mogła się doprosić podpisania umowy, bo „nigdy nie było na to czasu", a kiedy ją dostała, była na niej wpisana najniższa krajowa. Resztę miała dostawać „w gotówce pod stołem", często także w ratach, po 200-400 zł. Wspomina też ogromną rotację w firmie („praktycznie nie było dnia, żebyśmy kogoś w firmie nie żegnali"), pracę po godzinach (często do godz. 22-23) i naciski, by przychodzić do pracy mimo zwolnienia lekarskiego.
Była pracownica Tel Aviv Urban Food: Stworzyłam
– Panie z Ukrainy pracują u nas akurat najdłużej, niektóre nawet 7 lat. Jesteśmy niemal jak rodzina. Znam ich dzieci i osobiste historie. Często wyciągałyśmy je z bardzo trudnych sytuacji, gdzie były wykorzystywane przez innych pracodawców. Pomagałyśmy im szukać mieszkania, opłacałyśmy prawników, żeby załatwiać zaświadczenia o pracę. Sama zwolniłam pracownika, który jedną z dziewczyn klepnął w tyłek – mówi Kafka.
Dodaje też, że osoby z większym doświadczeniem w zawodzie otrzymują w jej firmie 25 zł/godz. brutto, a dodatkowo także premie, i nikt nie pracuje w jej restauracjach bez umowy. Za brak umowy Oliwii, jak mówi Kafka, odpowiada łódzki franczyzobiorca ("pomimo audytów i kontroli nie zawsze jesteśmy w stanie wyłapać nieprawidłowość" – tłumaczy, i zaznacza, że teraz łódzki lokal nie jest prowadzony przez
Ja pracując tam nie czułem się bardziej źle traktowany niż w innych gastronomiach w których pracowałem. Pracowałem w tym okresie co osoby z artykułu.