Wpis z mikrobloga

@cutebutcrazy: Byli pracownicy oskarżają znaną sieć restauracji o mobbing. "Uderzono pracownicę w głowę"

Afera wybuchła na początku lutego, gdy na Facebooku znanej sieci restauracji Tel Aviv Urban Food pojawiło się ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników do lokalu na warszawskim Żoliborzu. Nie trzeba było długo czekać. Pod postem pojawiły się dziesiątki komentarzy od internautów przedstawiających się jako byli pracownicy sieci. Mówili o złych warunkach pracy, mobbingu, a nawet przemocy fizycznej.

Sieć usunęła post z social mediów, ale zarówno ogłoszenie, jak i komentarze zostały uwiecznione przez Grzegorza Janoszkę z Partii Razem. Kiedy działacz nagłośnił sytuację w swoich social mediach, zaczęły zgłaszać się do niego kolejne osoby opowiadające o - ich zdaniem - skandalicznych warunkach pracy w restauracjach sieci. Janoszka od kilku dni publikuje zwierzenia tych
  • Odpowiedz
@cutebutcrazy: Byli pracownicy oskarżają właścicielki sieci Tel Aviv Urban Food o mobbing fb

"Kiedyś groziła dziewczynie, że jak pójdzie z pociętą w kuchni ręką i powie ze to się w pracy stało, to »wie gdzie mieszka i żeby się lepiej nie pokazywała na Piotrkowskiej«" - pisze internauta.

Pojawiają się też opisy przemocy, do której miało dochodzić w restauracji Tel Aviv Urban Food przy ulicy Piotrkowskiej w
  • Odpowiedz
@Qcharz_w_wykopie: Mobbing w Tel Aviv Urban Food? Byli pracownicy oskarżają, Malka Kafka odpowiada

Ania pracowała jako menedżerka ds. marketingu sieci restauracji Tel Aviv w 2018 r. Mówi, że pracę w tym miejscu wybrała „dla idei", bo zarabiała 3 tys. zł na rękę. – Byłam w zespole 5-6 osób, które pracowały z Malką najbliżej, w biurze przy pl. Zawiszy, czyli „Malka Tower", jak mówiliśmy, bo to było na samej górze wieżowca. Bardzo zazdrościliśmy osobom, które pracują w knajpach, że nie muszą być z nią od rana do wieczora – mówi. Ania podkreśla, że przez półtora miesiąca nie mogła się doprosić podpisania umowy, bo „nigdy nie było na to czasu", a kiedy ją dostała, była na niej wpisana najniższa krajowa. Resztę miała dostawać „w gotówce pod stołem", często także w ratach, po 200-400 zł. Wspomina też ogromną rotację w firmie („praktycznie nie było dnia, żebyśmy kogoś w firmie nie żegnali"), pracę po godzinach (często do godz. 22-23) i naciski, by przychodzić do pracy mimo zwolnienia lekarskiego.

Była pracownica Tel Aviv Urban Food: Stworzyłam
  • Odpowiedz
@Qcharz_w_wykopie: Zaprzecza oskarżeniom o zmuszanie pracowników biura do pracy po godzinach, przychodzenie do pracy w czasie choroby czy płatności w ratach, a także odwlekanie napraw awarii pojawiających się w kuchniach sieci. Jeśli chodzi o różnice w płacach pracowniczek z Ukrainy i z Polski, zapewnia że nie ma to nic wspólnego z ich pochodzeniem, a jedynie z wiekiem tych osób (studenci i studentki do 26 roku życia dostają najniższą krajową, czyli 19,7 zł brutto, "na rękę", starszym osobom państwo potrąca od tego ZUS i podatek).

– Panie z Ukrainy pracują u nas akurat najdłużej, niektóre nawet 7 lat. Jesteśmy niemal jak rodzina. Znam ich dzieci i osobiste historie. Często wyciągałyśmy je z bardzo trudnych sytuacji, gdzie były wykorzystywane przez innych pracodawców. Pomagałyśmy im szukać mieszkania, opłacałyśmy prawników, żeby załatwiać zaświadczenia o pracę. Sama zwolniłam pracownika, który jedną z dziewczyn klepnął w tyłek – mówi Kafka.

Dodaje też, że osoby z większym doświadczeniem w zawodzie otrzymują w jej firmie 25 zł/godz. brutto, a dodatkowo także premie, i nikt nie pracuje w jej restauracjach bez umowy. Za brak umowy Oliwii, jak mówi Kafka, odpowiada łódzki franczyzobiorca ("pomimo audytów i kontroli nie zawsze jesteśmy w stanie wyłapać nieprawidłowość" – tłumaczy, i zaznacza, że teraz łódzki lokal nie jest prowadzony przez
  • Odpowiedz