Wpis z mikrobloga

Jednym z najgłupszych argumentów na rzecz dalszych wzrostów jest to, że ceny ziemi, materiałów i robocizny rosną, więc rosnąć będą ceny mieszkań.

Argument bazuje na kompletnym niezrozumieniu procesów ekonomicznych i tego w jaki sposób funkcjonują przedsiębiorstwa (jakiekolwiek, bo każde przedsiębiorstwo produkcyjne musi płacić teraz za coś, co posłuży do wyprodukowania czegoś, co sprzeda w przyszłości, po niewiadomych jeszcze cenach).

Upraszczając nieco z wiadomych powodów skomplikowany proces (bo gospodarka jest skomplikowana i wielowektorowa, w związku z czym popyt na pewne dobro produkcyjne może generować wiele różnych dóbr końcowych), to cena dobra końcowego determinuje ceny dóbr pośrednich użytych do wyprodukowania tego dobra, a nie odwrotnie. Jeżeli produkcja jakiegoś dobra odpowiada za znakomitą większość popytu na jakieś dobro pośrednie (jak jest to w przypadku nieruchomości, ziemi pod nieruchomości, materiałów budowlanych i robocizny), to zmiany cen dobra końcowego będą, rzecz jasna z opóźnieniem, sterować cenami dóbr pośrednich - a nie odwrotnie.

Dlaczego tak jest powinno być oczywiste, a nie jest xD - za dobro produkcyjne, które służy do wyprodukowania dobra końcowego, które sprzedamy np. za rok, po nieznanych nam jeszcze cenach, musimy zapłacić już teraz. A jeżeli ceny za rok spadną (lub wzrosną), to za dobra pośrednie za rok, które posłużą nam do produkcji dobra końcowego, które sprzedamy za dwa lata, zaoferujemy mniej (albo więcej).

Stąd rozjazd między cenami dóbr i usług produkcyjnych, takimi jak ziemia, materiały, czy robocizna i cenami dobra końcowego (mieszkania) wynosi mniej więcej tyle, ile trwa cykl produkcji dobra, a w przypadku mieszkaniówki jest on bardzo długi.

Nie chcę przez to powiedzieć, że "zaraz #!$%@?", tylko że argument z wysokich kosztów jest #!$%@? inwalidą.

#nieruchomosci #ekonomia
  • 22
@kilemile: Niesamowite. Czy ty właśnie powiedziałeś, że koszty wyprodukowania mieszkania nie mają wpływu na cenę tego mieszkania oferowaną ostatecznemu konsumentowi?

Albo inaczej na konkretnych liczbach: jeżeli teraz wyprodukowanie m2 mieszkania kosztuje przykładowo 6k/m2, deweloper chce je wystawić na rynku za 8k/m2, a za rok doszłoby (teoretycznie) do spadku kosztów materiałów budowlanych i robocizny pozwalających wybudować to samo mieszkanie za 7,5 k/m2. To uważasz, że to mieszkanie trafi na rynek za dwa
Niesamowite. Czy ty właśnie powiedziałeś, że koszty wyprodukowania mieszkania nie mają wpływu na cenę tego mieszkania oferowaną ostatecznemu konsumentowi?


@kiedysniebylembordo: Oczywiście, że nie mają. Na cenę tego mieszkania ma wpływ przede wszystkim relacja popytu do podaży mieszkań w momencie, kiedy mieszkanie trafia na rynek, a nie koszty usług i materiałów rok albo dwa wcześniej. To elementarna ekonomia.

Koszt produkcji został już poniesiony zanim mieszkanie trafiło na rynek i to, czy mieszkanie
Na marginesie mieszkaniówka nie odpowiada za "znakomitą większość popytu" na materiały budowlane. Jest jeszcze sektor biurowy, komercyjny czyli handel, inwestycje publiczne.


Poza inwestycjami publicznymi, które zależą bardziej od potrzeb państwa, te sektory poruszają się razem z sektorem mieszkaniowym. Ale to szczegół, bo nawet jeżeli mieszkaniówka nie stanowi większości popytu, to wystarczy, że jest jego znaczącą częścią, a jest.
@kilemile:

Oczywiście, że nie mają. Na cenę tego mieszkania ma wpływ przede wszystkim relacja popytu do podaży mieszkań w momencie, kiedy mieszkanie trafia na rynek, a nie koszty usług i materiałów rok albo dwa wcześniej. To elementarna ekonomia.


To raczej idealne teoretyzowanie. Przyjmujesz założenie, że mieszkanie zostanie sprzedane po cenie rynkowej w momencie wrzucenia go na rynek, pomijając całkowicie CZAS SPRZEDAŻY. W okresie dobrej koniunktury mieszkania sprzedają się szybko, po oczekiwanej
@kilemile @kiedysniebylembordo auction house w WoWie nauczył mnie więcej o ekonomi niż jakikolwiek kurs jaki widziałem. ( ͡º ͜ʖ͡º)

Popyt i podaż jest bardzo łatwo wyjaśnić. Jeśli więcej ludzi chce coś sprzedać niż kupić, cena będzie spadać. Jeśli więcej osób chce coś kupić niż sprzedać, cena będzie rosnąć. Materiały nie mają tutaj dużego znaczenia w krótkim terminie. Natomiast cena materiałów będzie również podlegać podaży i popytowi. Jak
Jeżeli koniunktura się psuje, to wcale nie trzeba schodzić z ceny, o ile można sobie pozwolić na wydłużenie procesu sprzedaży.


@kiedysniebylembordo: No owszem, można. Tyle tylko, że to jest dopiero sytuacja idealna. Bo deweloperzy są w różnej kondycji finansowej nawet w czasach koniunktury, a co za tym idzie ci w słabszej kondycji będą mieli większe ciśnienie na sprzedaż i pierwsi wyłamią się z potencjalnego kompromisu i zaczną obniżać ceny, żeby pozbyć
No owszem, można. Tyle tylko, że to jest dopiero sytuacja idealna. Bo deweloperzy są w różnej kondycji finansowej nawet w czasach koniunktury, a co za tym idzie ci w słabszej kondycji będą mieli większe ciśnienie na sprzedaż i


Większość deweloperów jest w bardzo dobrej kondycji finansowej co wynika z raportów NBP. Zresztą przecież wszyscy twierdzą, że deweloperzy mają rekordowe marże i zarabiają gigantyczne pieniądze. No to skąd ta sprzeczność - mają rekordowe
Zresztą cena materiałów to tak naprawdę bardzo mały element układanki. Jest takie powiedzenie: trzy najważniejsze rzeczy przy budowaniu/szukaniu nieruchomości to lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja. ( ͡º ͜ʖ͡º)


@ItsFine: ( ͡° ͜ʖ ͡°) Lokalizacja jest rzeczywiście podstawą, ale koszt budowy będący pochodną m.in. cen materiałów też się liczy, bo jest podstawą decyzji czy w ogóle budować.
A po drugie i w sumie ważniejsze, najwięksi deweloperzy to spółki giełdowe, a żadna spółka giełdowa nie może pozwolić sobie na długotrwałe zamrożenie sprzedaży mieszkań


@kilemile: Spotkałem sytuację gdzie deweloper nie sprzedawał mieszkania przez 8 lat. Mieszkania świetnie przechowują wartość w czasie, więc nikt w panice nie będzie ich sprzedawał.
@kilemile: Ogólnie można się zgodzić z postem, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że nie wszystkie mieszkania podlegają w równej mierze wzrostowi/spadkowi cen. To też jest ten problem w Polsce - jest sporo mieszkań do kupienia, ale większość jest w złej lokalizacji/ w budynkach z wielkiej płyty itd.
Nadal na nowe mieszkania od deweloperów w dobrych lokalizacjach jest duży popyt, a spadki cen dotykają głównie mieszkań niespełniających tych wymogów.

Same materiały
@kiedysniebylembordo

Niesamowite. Czy ty właśnie powiedziałeś, że koszty wyprodukowania mieszkania nie mają wpływu na cenę tego mieszkania oferowaną ostatecznemu konsumentowi?


Oczywiście że nie mają

Mieszkanie w Pciumiu będzie kosztować 1/4 ceny z Warszawy a koszt wybudowania nie jest 4 razy wyższy
@HetmanPolnyKoronny: Trzeba wmontować kaloryfery, co niekoniecznie jest standardem w stanie deweloperskim. ;) Ale chodziło mi też o ogólne doglądanie, sprawdzanie, czy sąsiad nie zalał itp. Nie wiem, czy takie mieszkania zostawia się odłogiem i czym to może skutkować.