Wpis z mikrobloga

20/52 --> #anime52
The Boy and The Beast (recenzja filmu anime)

IMDb: https://www.imdb.com/title/tt4272866/
MAL: https://myanimelist.net/anime/28805/Bakemono_no_Ko
Kitsu: https://kitsu.io/anime/bakemono-no-ko
AniList: https://anilist.co/anime/20981/Bakemono-no-Ko/

=== Wstęp ===
Film Hosody stojący w kontraście do Wilczych Dzieci. Tym razem opowieść o ojcu pełnym przywar, który mimo wszystko jest w stanie wychować przybranego syna i ucznia. Ciekawe i emocjonujące kino pod względem akcji, przystępne dla niemal całej rodziny i osób zupełnie niezainteresowanych animacją dalekiego wschodu. Z drugiej strony, płytkie postacie i słabo napisana historia daje się we znaki, jednak wyłącznie po głębszej analizie.

=== Opis === (bez opinii):
Po śmierci matki, 9-letni Ren zostaje sam, ponieważ ojciec nie posiada praw rodzicielskich, przez co musi przeprowadzić się do swojej rodziny, która go chce zaadaptować. Chłopiec nie mogąc pogodzić się z losem, ucieka z domu. Siedząc samotnie w Shibuyi spotyka tajemniczą osobę w kapturze, która proponuje mu by został jego uczniem.
Ren podąża za nim - w mgnieniu oka znajduje się w innym świecie wypełnionym antropomorficznymi bestiami o cechach zwierząt. Jegomość w kapturze (Kumatetsu) zostaje jego mistrzem i przygarnia go do swojego domu, aby szkolić go w drodze miecza.

=== Trzy wielkie walki i głupoty pomiędzy cz. 1 ===
Czas przy oglądaniu tego filmu upływa bardzo szybko i przyjemnie, niezwykle rzadko męczy i nuży, choć niewątpliwie się to zdarza. Wynika to ze specyficznej struktury dzieła, która trochę jest podobna do Summer Wars, jednak najbardziej porównałbym to do mainstreamowego kina akcji.

Film zbudowany jest w takim sposób, że walka ma miejsce ok. 20 - 30 min, 1h 15min - 1h 25 min, 1h 35 min - 1h 45 min. Wiem, wiem - za dużo informacji na start, jednak jest to ważne w kontekście zrozumienia dlaczego film jest dobry, ale nie może się wzbić na wyżyny wybitności. Ale od początku.

=== Historia o ojcu niedoskonałym ===
Jak wspomniałem w opisie - Ren dostaje się pod skrzydła swojego mistrza, od tej pory musi zajmować się domem w zamian za dach nad głową i jedzenie oraz możliwość pobierania nauk. Szybko na wierzch wychodzą podobieństwa w charakterze obu postaci. Zarówno Kumatetsu, jak i Ren są niezwykle uparci, zarozumiali i nieustępliwi, przez co początkowo nie mogą się dogadać. Z czasem jednak, to właśnie te podobieństwa zaczynają ich zbliżać do siebie.

Warto wspomnieć, że Kumatetsu bynajmniej nie jest altruistyczną postacią, przynajmniej na początku. Przyjmuje on ucznia (ludzkie dziecko), ponieważ jest to jeden z wymogów aby stać się “Grandmasterem”, które wydaje się zarządzać miastem, choć świat nigdy nie został dogłębnie opisany, więc możemy się jedynie tego domyślać. Aby uzyskać ten tytuł, za kilka lat, gdy stary zarządca będzie odchodził na emeryturę, musi stanąć w szranki ze swoim konkurentem. Dlatego w tym czasie musi poświęcić się treningowi, jeśli chce osiągnąć wspomniany tytuł.

Gdzie w to wszystko wpasowuje się Ren? Jest on brakującym elementem w sercu bestii - oboje są dysfunkcyjni i mają swoje przywary, jednak razem są o wiele silniejsi niż ktokolwiek inny. Szkoda, że nie jest wyjaśnione dlaczego, ponieważ jedyne co otrzymuje widz to krzyczące na siebie cały czas dwie postacie, które mimo wszystko się lubią. Można wywnioskować, że każdemu z nich brakowało podobnej, zranionej i samotnej osoby. Aczkolwiek z takim podejściem, przyjemna opowieść o ojcu (nie)doskonałym, zmienia się w historię o dysfunkcyjnej relacji przybranego ojca z synem.

=== Człowiek w świecie bestii ===
W pewnym momencie dostajemy leniwy timeskip - Ren jest dorosły, a Kumatetsu coraz silniejszy dzięki wsparciu swojego ucznia. Ale w pewnym momencie chłopiec, a właściwie teraz już 17-letni młodzieniec, przez przypadek wraca do świata ludzi. W bibliotece poznaje uczennicę liceum - Kaede, która pomaga mu w nauce i zachęca go, aby rozpoczął studia.
Od tego momentu swobodnie podróżuje między dwoma światami, wypełniając zarówno swoje obowiązki ucznia, jak i spędzają czas na wspólnej nauce z Kaede.

Po 8 latach spędzonych w innym świecie, Ren nie ma wątpliwości, że należy do świata ludzi, choć nigdy nie próbował do niego wcześniej wrócić. Oczywiście pojawia się konflikt z jego mistrzem oraz prawdziwym ojcem, jednak w żadnym momencie nie ma w nim zwątpienia. To nie są “Wilcze Dzieci”, gdzie istniało prawdziwe rozdarcie między wyborem ścieżki i podążania za swoją ludzką lub wilczą naturą. Cały ten wątek służy jedynie poprowadzeniu historii do szczęśliwego zakończenia bez większych przemyśleń.

=== Trzy wielkie walki i głupoty pomiędzy cz. 2 ===
I wracam teraz do swojego głównego punktu i zarzutu odnośnie tego filmu - początek jest ciekawy, kreska jest przepiękna, muzyka przygrywa nam w tle i 20 minut zlatuje jak z bicza strzelił. Następnie dostajemy walkę (20:00 - 30:00), coby widz się nie nudził, no przecież.

Następnie spędzamy czas na pokazaniu domu mistrza i tego, że bohaterowie się nie dogadują. Niepotrzebna ekspozycja świata - podróże po świecie, które nie mają wpływu na charakter bohaterów ani fabułę. I zaraz znowu mamy montaż tego jak Ren rozpoczyna i kultywuje swój trening (AKCJA, AKCJA, AKCJA, przecież musi się coś dziać).

Powrót do świata ludzi, walka (01:15:00 - 01:25:00), oddech, walka (01:35:00 - 01:45:00) i 5-minutowe zakończenie. Tyle.

=== Trzy wielkie walki i głupoty pomiędzy - podsumowanie ===
Zbierając do wszystko w całość - “Bakemo no Ko” ma problem z byciem czymś więcej niż celującą w mainstreamowych widzów (nie czuję się lepszy, po prostu uważam, że to dzieło Hosody stara się dotrzeć do jak największej publiczności), pełną akcji historią, która nie jest w stanie unieść własnego ciężaru.
Brakło czasu na ekspozycję świata, a raczej zmarnowano ją na pokazywanie innych “mistrzów” zamiast realnie opowiedzieć o świecie. Ren i Kumatetsu w żaden sposób się nie rozwijają. Zmiana jaką obserwujemy to “kłócimy się, ale się akceptujemy i potrzebujemy siebie nawzajem”, co można niemal określić jako toksyczna relacja, pomimo tego, że twórcy wmawiają nam, że tak nie jest.
Ren od początku do końca jest człowiekiem, chce wrócić do świata ludzi, nie ma (niemal) żadnych wątpliwości i jedyne co go trzyma w świecie bestii to Kumatetsu (patrz - toksyczna relacja).

Nie myśląc za dużo o tym filmie, można się dobrze bawić. Jest akcja, jest zabawa, jest humor - wszystko na swoim miejscu, ale po seansie nie ma żadnych przemyśleń, emocji ani chęci aby wrócić do tego filmu, który broni się głównie tym jak ładny i dynamiczny jest.

=== Warstwa audiowizualna ===
Hosoda po raz kolejny - więcej i lepiej niż w poprzednich filmach pod względem grafiki. Tym razem większy nacisk postawiono na walkę oraz wykorzystano wielokrotnie VFX/particle. Wszystko jest w porządku, nie mam żadnych zarzutów.
W zasadzie powiedziałbym, że to element, który jest jedną z największym zalet filmu i gdyby nie genialna realizacja warstwy technicznej, historia i postacie nie byłyby w stanie udźwignąć tego filmu.

=== Podsumowanie ===
“Bakemono no Ko” nie jest złym filmem, wręcz przeciwnie, to film dobry, ale bardzo pusty. To idealny film do obejrzenia ze znajomymi, pełny akcji i wizualnych wrażeń. To również dobry film do wspólnego seansu z młodszymi widzami (do pewnego stopnia). Jednak samodzielne, uważne oglądanie tego dzieła raczej wprowadza w zadumę nad niedociągnięciami pod względem postaci i historii.
Podsumowując - oglądać i nie myśleć za dużo, a będziecie naprawdę dobrze się bawić.

=================
#animedyskusja #anime #film
youngfifi - 20/52 --> #anime52
The Boy and The Beast (recenzja filmu anime)

IMDb:...

źródło: comment_1642243626apkZkp2iSeDfwvwb2K1HTq.jpg

Pobierz
  • 2