Wpis z mikrobloga

4876 - 1 = 4875

Simon Beckett

"Rany kamieni"

thriller

Z Beckettem miałam styczność wcześniej tylko raz i to przy jego debiucie z "Chemią śmierci". Wtedy stwierdziłam, że potencjał jest, ale jeszcze to nie to. Więc do "Ran kamieni" podchodziłam raczej sceptycznie.

W książce podążamy razem z jakimś mężczyzną (nie jest to Hunter, który był bohaterem wszystkich poprzednich książek Becketta), który od kogoś/przed czymś ucieka. Za sprawą nieprzyjemnych zdarzeń trafia na odizolowaną od cywilizacji farmę we Francji, jakby wyjętą wprost z klimatu XIX-wiecznej powieści grozy i poznaje jej równie intrygujących mieszkańców. Jest dziwnie, jest tajemniczo, niby nic złego się nie dzieje, ale w powietrzu czuć cały czas napięcie. W międzyczasie w retrospektywie pokazane są sceny z wydarzeń, które go doprowadziły do tego dziwnego miejsca.

Początkowo historia nie robi wrażenia. Czasem może irytować forma narracji w pierwszej osobie, ale potem ta dziwna mantra nadaje fajny rytm opowieści. Samą historię określiłabym raczej mianem dramatu niż thrillera czy sensacji. Niby wątki w niej opisane nie są jakoś specjalnie odkrywcze i oryginalne, ale całość tak dobrze się klei, że ma się wrażenie jakby oglądało się film i wprost nie można się od niej oderwać. I co ważne każda z postaci jest świetnie narysowana. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! :)

Ps. Jak widać u Becketta od debiutu do dziś nastąpił znaczny progres. Jestem ciekawa na jakim poziomie są jego książki napisane w międzyczasie. Trzeba będzie sprawdzić.

9/10

#bookmeter
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach