Wpis z mikrobloga

Mam ciekawy tekst na temat dysproporcji płci w kwestii udzielania prawa do opieki nad dzieckiem. #prawo potwierdzacie?

Jakiś czas temu zająłem się sprawą orzekania o alimentach i problemami z tego wynikającymi, dochodząc ostatecznie do wniosku, że świat nie jest czarno-biały a życie bogatsze niż wyobraźnia scenarzystów telenowel. Do powrotu do tematu konfliktoworozowodowego skłoniła mnie zaś przeczytana gdzieś wypowiedź, że jak mówią statystyki tylko 4% ojców otrzymuje prawo opieki nad dzieckiem, z czego wyprowadzono wniosek, że to dlatego, że sądy są stronnicze, faworyzują matki, dyskryminują ojców, a samiec ich wróg. No cóż. Ze statystyką nie ma co dyskutować, warto jednak zapytać czy naprawdę przyczyny owej dysproporcji są właśnie takie. I jak to naprawdę jest z tymi ojcami w sprawach rozwodowych. W rzeczywistości jednak wyjaśnienie przyczyny tak znacznej dysproporcji nie wymaga tworzenia teorii spiskowych, odwoływania się do feminizacji zawodu sędziowskiego, stronniczości sędziów, mafii biegłych z RODK i takich tam ozdobników. Ojcowie po prostu nie garną się do tego, by dzieci po rozwodzie pozostały przy nich, w związku z czym w przeważającej większości przypadków pozostawienie dzieci przy matce następuje za zgodą bądź wręcz na wniosek ojca. Prawdę mówiąc nie wiem, czy są jakieś oficjalne statystyki w tej kwestii, ale ja w ostatnim roku przypadki, w których ojciec chciał, żeby dziecko zostało przy nim mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Nie wiem nawet czy to było choćby tylko 10% wszystkich spraw. I mniej więcej to samo usłyszałem od koleżanek i kolegów sędziów, którzy także orzekają w sprawach rozwodowych. Lamentowanie zatem, że sądy przyznają prawo opieki nad dzieckiem tylko 4% ojców jest więc jak narzekanie że jurorzy nie przyznają im nagród w konkursach, w których w ogóle nie startowali.


https://sub-iudice.blogspot.com/2016/09/dzielne-tatusiowanie.html
#rodzicielstwo #prawamezczyzn #prawakobiet #pieklomezczyzn #pieklokobiet #neuropa #4konserwy #rozwod
  • 15
@placebo_: raczej tak, tym bardziej że przy rozwodzie to pewnie głównie mężczyźni zostawiają rodziny i się wyprowadzają, więc siłą rzeczy to kobiety wychowują dzieci i to im są one przyznawane. Ja chyba raz miałem sytuację że ojciec w ogóle chciał dzieci i je dostał, ale tam matka to była ciężka kobieta bardzo i wszyscy jak jeden mąż stwierdzili że nie może mieć opieki.
@placebo_: ja widziałam kiedyś statystyki gusu na ten temat. To było kilka lat temu, a już wtedy raport miał ze 2 lata (czyli pewnie te statystyki brały pod uwagę sytuacje 7+ lat temu. Niemniej, w przypadku około 80% (coś takiego, w każdym razie znacząca większość) rozwodów ojcowie nie byli zainteresowani tym by dziecko zostało przy nich. Pozostaje też pytanie czy reszta ojców (tych którzy chcieli) nadawali się do tego, mieli warunki
@Fidel1: To sobie znajdź sam ¯\_(ツ)_/¯

Statystyki były w ramach jakiegoś większego badania (po nazwie na pewno nie znajdziesz) i to była dosłownie jedna strona w wielostronicowym dokumencie. Dlaczego aż tak dużo zachodu po coś takiego? Bo generalnie ciężko znaleźć takie dane. Tego prawie nie ma (nie wiem nawet czy gus prowadzi aktualnie takie statystyki). A sam temat ciekawy.Same statystyki były znalezione w ramach prowadzenia głębokiego researchu do sprawy. Teraz by
@Nowelizacja:

To sobie znajdź sam

To ty twierdzisz że takie istnieją.

Statystyki były w ramach jakiegoś większego badania

Oczywiście, tylko nikt ich nigdy nie widział.

Tak samo jest z statystykami "80% ojców zostawia niepełnosprawne dzieci", tylko nikt nie chce tych statystyk pokazać.
@Fidel1:https://www.senat.gov.pl/download/gfx/senat/pl/senatdruki/9344/druk/776.pdf

No dobra, na szybko znalazłam coś takiego, na stronie bodajże 14 jest informacja o wnioskach o przyznanie opieki nad dzieckiem. Co prawda tam nie ma wyliczonych procentowo ilości wniosków ze względu na płeć. Jednak można to wyliczyć biorąc pod uwagę ilość wniosków kobiet, mężczyzn i przedstawionych porozumień o wykonywaniu władzy rodzicielskiej. Mi wyszło dla kobiet trochę ponad 70%, dla mężczyzn trochę ponad 20%. To by się nawet zgadzało. Daj
Mi wyszło dla kobiet trochę ponad 70%, dla mężczyzn trochę ponad 20%.


@Nowelizacja: To ciekawe, bo według mnie nie da się policzyć procentów bez znajomości liczy spraw. Bo 22% wychodzi przy założeniu że w części spraw wnioski składali wyłącznie ojcowie, w większości tylko matki, a w małym procencie doszli do porozumienia, a przecież wiadomym jest że taki rozkład to bzdura.
@Fidel1: w sumie możesz mieć rację. To ewentualnie jeszcze na pierwszych stronach jest napisane, że większość wniosków składają kobiety (ale bez liczb). Autor powołuje się wtedy na jakieś statystyki MS, ale ja ich nie mogłam znaleźć. Może tam trzeba szukać. Tak jak wcześniej napisałam, to nie jest takie łatwe do znalezienia (chociaż pewnie się da jak się będzie przeszukiwać internet przez kilka/ kilkanaście godzin).
@Nowelizacja: Ale ja się zgadzam że większość wniosków składają matki, potwierdzają to adwokaci zajmujący sprawami, którzy sami mówią ,że gdy przychodzi do nich ojciec chcący zajmować swoimi dziećmi, to musi się przygotować na walkę, bo jest na gorszej pozycji, dlatego część ojców rezygnuje i zgadza się na "porozumienie".
@Fidel1: No ale tutaj chodziło o znalezienie konkretnych licz, liczyłam na te statystyki MS. No trudno.

Wiesz co, w tym podlinkowanym wpisie na blogu autor napisał coś takiego: "z zewnątrz często wydaje się, że ludzie są pokrzywdzeni, ale jak się zna daną sprawę od środka, to często tak się nie uważa". Z tym się zgadzam w 100%. W ogóle ten research kilka lat temu był robiony właśnie dla ojca (on był
Chciałabym, żeby w Polsce podejście przypominało bardziej to obecne w Skandynawii i chyba powoli zaczyna się to zmieniać.


@Nowelizacja: Nie zmienia się, druk 776( i 63) ogromny sprzeciw sodowisk "pseudo równościowych i obywatelskich", a on wprowadza rozwiązania na styl skandynawski. Tak samo sędziowie są przeciwko niemu.

No ale tutaj chodziło o znalezienie konkretnych licz, liczyłam na te statystyki MS.

Tak jak mówiłem, nie ma takich danych.

W ogóle ten research kilka
@Fidel1: tak jak wspomniałam, nie zajmuję się już rodzinnym, więc nie będę się kłócić o to czy się zmienia czy nie. Liczę, że się kiedyś zmieni.

To nie była sprawa o alienacje, on to tylko tak określał na fb dla znajomych.