Wpis z mikrobloga

że nie wszyscy Wami gardzą


@f4wn: jeśli ma to mieć wartość pocieszającą, to wg mnie bardzo małą. Cóż po wyobrażeniu, że jakiś mędrzec mną nie gardzi, albo starsza pani ze sklepu mną nie gardzi; jakie znaczenie ma brak pogardy zupełnie obcego mi człowieka, ta jego neutralność - sama w sobie ani dobra, ani zła.

Co po tym, że nie wszyscy gardzą, gdy gardzić może 80%. Albo 60%, albo tylko 30%, a może jedyne 15%, albo 0,00000000487%. Od jakiego progu procentowego należy się zacząć tym faktem cieszyć bądź zamartwiać? Pogarda zaboleć może najbardziej od jednej tylko, konkretnej osoby; pogarda celna i precyzyjna, zaadresowana jak wbicie noża między żebra - oto pogarda, która boli. Co mi po niegardzeniu całego świata, skoro gardzić mogę sam sobą, dopiekając sobie tym do żywego, bo wiedząc dokładnie gdzie przyłożyć szpileczkę dokładnie, i za
  • Odpowiedz
Nikt nikim nie gardzi. Poprostu ludzie maja się nawzajem w dupie.


@Ukaszko: to nie prawda, że każdy ma każdego w dupie. Gdyby tak było, to nikt by z nikogo nie szydził i nie obgadywał, ale ludzie głównie szydzą i obgadują.
  • Odpowiedz