Wpis z mikrobloga

Myślałam, że sobie odpuszczę rzucanie słów na portal, gdzie każdy ma się za większego przegrywa i nikt nie może mieć gorzej, ale już moja cierpliwość na tym portalu została przekroczona.

Otóż mamy XXI wiek i choroby psychiczne istnieją.
Mam 21 lat. Po ponad ośmiu latach życia sama z sobą i swoimi problemami zrozumiałam, że coś jest nie tak i poszłam do psychiatry, który po rozmowach zdiagnozował u mnie chorobę dwubiegunową. Przy kolejnych spotkaniach zaczęło się okazywać, że wiele rzeczy, które przeszkadzało mi w normalnym funkcjonowaniu ma swoje nazwy w psychiatrii. OCD, depersonalizacja, paranoje, borderline.
Na początku była do tego wszystkiego sceptycznie nastawiona i wmawiałam sobie, że jestem normalna, ale z biegiem czasu i zażywania leków zrozumiałam, ze jestem mocno powalona. Obserwowałam zmiany i zapisywałam je.
Okazało się, że nie jest normalne leżenie przez trzy tygodnie w łóżku i wychodzenie tylko do toalety, a nawet nie, bo często leżałam z bolącym już pęcherzem. Nie odzywanie się do ludzi, po czym nagły skok energii, której jest znacznie za dużo. Miesiąc depresji, miesiąc manii, trzy miesiące depresji i niemożności wstania,wieczne spanie. Był okres, gdzie wstawanie zajmowało mi ponad cztery godziny, TAK! Wstanie po prostu. Ja wiem czym jest depresja i nie mam tego za jakiś kilkudniowy smutek.
OCD utrudnia życie. Banie się liczby cztery i każdej jej podzielności oraz wielokrotności. Zmuszanie się do sprawdzania klamki, zamku cztery razy, mruganie trzy razy kiedy się pomyśli o czymś strasznym. Przełykanie śliny, jeśli się pomyśli coś co mogłoby się stać, ale połknięcie śliny anuluje tą myśl.
Depersonalizacja to najbardziej poryta rzecz i nie polecam tego doznawać nikomu, nawet przed psychiatra nie wiedziałam, ze takie coś istnieje, dopóki jej nie powiedziałam, ze przezywam takie coś.
Paranoje, fobie, leki, przestałam nawet o tym myśleć, po prostu z tym żyję, psychiatra dał leki, a gdy je zabrał, bo nie chciał, żebym się od nich uzależniłam to myślałam, że oszaleję, miałam takie jazdy, że niektórzy by z okien skakali.
Wahania nastroju w ciągu dnia oprócz tych między miesiącami. lęk przed odrzuceniem, robienie ludziom powalonych jazd, brak kontroli nad własnymi emocjami.

To nie jest tak, że jak ktoś napisze, że ma jakieś zaburzenia i to jest niemożliwe. Połowa tego portalu zapewne ma setki zaburzeń o których nawet nie wie.
NIE twierdzę, że mam najgorzej, ale jak każda osoba na tym świecie przeszłam swoje piekło i pewnie na tym portalu są bardziej zniszczone dwudziestoparoletnie wykopki niż Ci z tagu #przegryw.
Ja ajencyjna różowa pozdrawia i obyście wyzbyli się tej chorej nienawiści i jadu.

PS. Po co ten spust na wykopie i gorzkie żale? Gdyż zostałam pociśnięta, ze sobie wmawiam zaburzenia i jestem małolatka co ma smuteczek, a nie depresję ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 40
  • Odpowiedz
Depersonalizacja to najbardziej poryta rzecz i nie polecam tego doznawać nikomu, nawet przed psychiatra nie wiedziałam, ze takie coś istnieje, dopóki jej nie powiedziałam, ze przezywam takie coś.


@smuteczek2000s: thc there, wiem o czym mówisz ;)
  • Odpowiedz