Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Oho, wkrótce miniony rok kończy się zajebistym akcentem.
Przeskoczyłem na kolejny lvl w grze "rozczaruj rodziców swoją egzystencją".

Do tej pory, w swoim 24 letnim życiu, nie zrobiłem za wiele. Ledwie rok temu podjąłem się regularnej pracy, maturę zdałem z łaską, gównopraca, #tfwngf 4ever, nie mam prawa jazdy, raczej nie robię nic ciekawego ze swoim życiem.
Wiedziałem, że nie spełniam oczekiwań rodziców, które z niewiadomego dla mnie powodu, były w stosunku do mnie dużo wyższe niż w stosunku do siostry. Jednocześnie miałem świadomość, że każdy żyje dla samego siebie i ma własny punkt widzenia, dlatego przejmowanie się oczekiwaniami otoczenia, nawet tak bliskiego to bezsens.
Wyrazem ich niezadowolenia były żarty i okazjonalne rozmowy w delikatnym tonie, które dla kogoś wiedzącego, że przegrywa, były zajebiście niezręczne.
Wszystko zmieniło się, gdy ojciec odnowił kontakt ze starym szkolnym znajomym. Mężczyzna miał syna w moim wieku, wiecie, taki typ "wszystko jak po maśle", narzeczona, dobra praca, dziecko w drodze, niezależność od starszych. To wszystko jakby trafiło dobrą nutę w umyśle rodziców. Już w trakcie tej wizyty, usłyszałem kilka głupich tekstów. Np. podczas rozmowy o przyszłym wnuku, mój stary na mnie popatrzył, machnął ręką i przy wszystkich #!$%@?ł tekstem, że On się wnuka chyba nie doczeka.
Na chacie było już tylko gorzej. Od tego dnia, zamiast pojawiających się raz na jakiś czas żarcików, zacząłem być bombardowany tyradami o braku ambicji i relacji z kobietami. Głupich tekstów nie szczędzili mi nawet przy znajomych. Bogu dzięki, że tylko przy ludziach, którzy również nie mają życiorysu spisanego złotym piórem i podobnie mają dosyć luźny stosunek do życia - obyło się bez nadmiernego wstydu.
Miałem zamiar nawet rodziców zdecydowanym tonem upomnieć, tylko... mam wrażenie, że wywiązałaby się z tego polemika, po której po prostu byłoby mi przykro.
I ogólnie jest mi przykro. Naprawdę mnie to kłuje, że muszę wysłuchiwać takich rzeczy. Już same pasywno-agresywne, stonowane żarty nie były miłe. Teraz czuję się jak gówno. I mogę dalej sobie powtarzać, że każdy żyje dla samego siebie, ale #!$%@? to nic nie zmienia. Dalej boli i sprawia przykrość.

Ja też chciałbym życie na lepszej stopie. Mam w sobie ogrom frustracji. Chciałbym mieć pospolitą pewność siebie. Nie mam, znam tylko wątpliwości i natrętne myśli, podważające jakiekolwiek kompetencje. Chciałbym kogoś poznać, #!$%@? mam 24 lata, to już jest ten poziom, kiedy zamiast sexu, najbardziej pożądasz, żeby kogoś po prostu przytulić, żeby mieć w kimś oparcie. To jest potrzeba w głównej mierze ulokowana na poziomie emocjonalnym. Ale nie jestem #!$%@? adonisem xD Jestem nieśmiałym, zakompleksionym, pozbawionym pewności siebie gościem, który w przeszłości spotkał się z dużą dozą przykrości ze strony dziewczyn. Pracę też bym chciał lepszą, ale pomijając brak wiary w siebie, chyba do niczego się nie nadaję. Jakbym miał określić ścieżkę kariery to palnąłbym sobie w łeb. Mogę studiować, mogę się dokształcać, ale w którym kierunku? Jakoś bardzo trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, wszystkie prace wydają się gówniane, nic mnie realnie nie interesuje.

A boli to też szczególnie dlatego, że ten rok był... zaskakująco udany. Jak wspominałem, wreszcie przestałem być NEET, zacząłem pracować. Cięzko pracować. Obskoczyłem budowlankę, przez 3 miesiące przeniosłem setki płyt i tony gruzu, pracowałem przy lokalnej inwestycji w kilka farm fotowoltaicznych, przeniosłem i zamontowałem dziesiątki tysięcy paneli, długości przeciągniętych kabli nawet nie zliczę xD, 6 miesięcy pracy 65h/w w gorącym okresie roku. Opaleniznę mam w dalszym ciągu jakbym wczoraj wrócił z wakacji. Od jesieni, w innej branży, pracuję już 6 dni w tygodniu, po 11-13 godzin na świeżym powietrzu (:().
W skrajność wpadłem koncertowo, z bezrobocia do mordoru, ale chyba tylko pieniądze pomagają mi wstać rano. Za 2 koła trudno byłoby mi się motywować. Zarobioną kasę odkładam, nawet nie mam pojęcia na co. Drobny hedonizm zakupowy po wypłacie, a reszta do skarbony. Liczę, że kiedyś wpadnie mi do głowy jakiś pomysł na inwestycję.
Z dobrych rzeczy - wznowiłem kurs prawa jazdy. Miałem przed tym ogromne opory, ale przełamałem się.
Zacząłem bardziej się socjalizować, schudłem, zainwestowałem w rzeczy, które wcześniej odznaczały się wyjątkową bylejakością, jak np. odzież. Nawet poznałem kilka kobiet, oczywiście na stopie koleżeńskiej, ale i tak spoko, pomaga mi to przełamywać nieśmiałość. W moim technikum nie było dziewczyn, także ostatnią "koleżankę" to ja miałem w gimbazie.
I to może jest nic. Życie normalnych ludzi, pracują, kupują ciuchy, jedzą, srają - achievement get, wow. Ale dla mnie to już "coś", cokolwiek by to nie było, jakiekolwiek następstwo wegetacji to krok w dobrą stronę.

I wiecie, w tym wszystkim skrzydła podcinają mi właśnie rodzice. Ironia. Strasznie wypłukuje mnie to z cząstek motywacji do poprawy standardu życia. Tak jakbym wcześniej nie był bliski tego, żeby tym wszystkim jebnąć i dalej wylegiwać się w łożku. Było ciężko, jest jeszcze ciężej i dodatkowo przykro.
Wzbiera we mnie złość i frustracja, chciałbym im coś udowodnić, ale w gruncie rzeczy, nie wierzę w cuda. Myślę o wyprowadzcę, bo mam do dziurki w nosie głupiego #!$%@?.
Farta w nowym roku goście, łudźmy się, że to jest "ten rok"

#przegryw #zalesie #gehenna #przemyslenia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61cf29c50ed247000a9253ed
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Oho, wkrótce miniony rok kończy się...

źródło: comment_1640976144LagbuatuxaiOXVpQjTO8Lg.gif

Pobierz
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: Tylko musisz zrozumieć, ze te potrzeby czułości od kobiet to oznaka słabości dla kobiet. Kobieta jak odkryje takie słabości to nawet od Chada ucieka do innego Chada. To jest #!$%@?, ale tak jest.

Potrzeby emocjonalne i wsparcia oczekują głównie faceci od kobiet. Kobiety praktycznie każdy związek traktują bez uczuć, dla nich zakochanie = ćpanie emocji i chłodna kalkulacja, wyrachowanie. One patrzą na związek na zasadzie "co mi da facet", a
@AnonimoweMirkoWyznania: kurcze powinieneś rodzicom powiedzieć że to jest chamskie co ci mówią że ciebie to nie motywuje i żeby lepiej na siebie popatrzyli a nie się ciebie czepiają. Jeżeli oni mówią rzeczy które ciebie ranią celowo to nie miej skrupułów i stań w swojej obronie. Ja miałam też z rodzicami spory z dogadywaniem itd ale umiałam wybuchnąć i kiedyś się mega na nich wściekłam wykrzyczałam na nich i poszłam do domu.