Wpis z mikrobloga

tldr: nudny, słaba gra, słabe efekty, słaba muzyka, romans, komedia, kilka fajnych koncepcji z tragiczną realizacją.

Jak zwykle pojawia się coraz więcej głosów, że nowy matrix jest bardzo dobrym filmem, a Ci którym się on nie podoba to gumbusiarnia, nie rozumiejąca "przekazu" bo jest zbyt głupia więc postanowiłem napisać coś więcej dlaczego uważam ten film za gówno.

Oryginalna trylogia to nie jest tylko "przekaz" to jest też orgazm dla oczu i uszu. Pod względem wizualnym, dźwiękowym i momentami również aktorskim jest to dla mnie majstersztyk. Nie wspominając już o choreografii walk, gdzie choreografia rzeczywiście istnieje, a nie jest to zwykła sekwencja: cios, cięcie, cios, cięcie...

Pierwszy film jest genialny. 2 i 3 jest może gorszy pod względem fabularnym, ale większość scen broni się swoją epickością i genialnym wykonaniem pod względem muzycznym i wizualnym. Efekty nie zestarzały się nawet po 20 latach. Sparing z Morfeuszem, strzelanina w lobby, walka z francuzem, autostrada, Neo z klonami, obrona Zionu, ostateczna walka ze Smithem itp. Do dzisiaj te sceny robią wrażenie. W nowym Matrixie nie ma dosłownie żadnej zapadającej w pamięć sceny, żadnego ciekawego dialogu. Chyba tylko scena gdzie Morfeusz kończy stawiać klocka i brudnymi łapami podaje pigułkę, ale chyba nie o takie zapadanie w pamięć chodzi.

Efekty specjalne są tragiczne, momentami jakby robili je studenci na zaliczenie. W oryginalnej trylogii po prostu widać jak bardzo jest to dopracowane i włożono w to też pasję. Tutaj jakby to było zrobione na #!$%@? bo WB kazało to ok zrobimy.

Oprawa muzyczna? Mam wrażenie jakby w ogóle nie istniała.

Powaga sytuacji? Gra o stawkę? Poczucie zaszczucia? W oryginalnej trylogii podobał mi się brak tanich humorystycznych stawek. Nowy matrix pod tym względem to jest jakiś dramat, po co to? Do tego w pewnym momencie już wiesz, że w tym filmie się nie umiera i nudzi on jeszcze bardziej. W ostatnich scenach oczywiście potęga miłości wygrywa i wszyscy wychodzą żywi z potyczki.

Gwałt na oryginalnych postaciach. Agent Smith został korposzczurem w trampkach, Francuz żulem, a Morfeusz komediantem. Serio jeśli tak ma wyglądać pociągnięcie wątku tych postaci to wolałbym, żeby w ogóle nie było to poruszane. Natomiast nowe postacie są totalnie bez charyzmy.

Podsumowując, jest w tym filmie kilka fajnych koncepcji, ale wykonanie tak tragiczne, że nawet nie chce mi się nad nim pochylać i jakoś bardziej zastanawiać nad przekazem filmu.


#matrix #matrix4
  • 5
@Soothsayer: w pelni się zgadzam z tymi spostrzeżeniami.
Specjalnie obejrzałem ponownie trylogie przed 4ką. Poprzednie filmy mimo 20lat nadal sa genialne. 4ka to mialem wrazenie jakby byla jakas dziwna papka czesciowo komediowa, jakby jakas grupa amatorów wziela neo i trin i zrobili fan-made produkcje. Krew z oczu szla gdy to oglądałem. Sam pomysl, gdzie Neo jest znowu wiezniem matrixa jako tworca gry to byl chyba jedyny plus tej produkcji, no moze
@ubog: ten film nie jest wart wydawania na niego pieniędzy, jeśli by się zwrócił to wpadliby na pomysł nakręcenia 5, która byłaby pewnie jeszcze większym crapem. Na szczęście box office ich zweryfikował i chyba wyszło na to, że publika wcale nie lubi jak im się sra do mordy tak jak o sugerowali w filmie.