Wpis z mikrobloga

#historia #norymberga

Wydanie specjalne z Norymbergi, wspomnienia byłego kanclerza Austrii tuż przed jego ustąpieniem ze stanowiska.

Ostatnie chwile niepodległej Austrii- zeznania kanclerza Schuschnigga

Jednym z najciekawszych dokumentów, jakie Stany Zjednoczone załączyły do aktu oskarżenia, jest zeznanie byłego kanclerza upadającej Austrii, Kurta von Schuschnigga. Należy zaznaczyć, że obrona niemiecka sprzeciwiła się wygłoszeniu tego dokumentu i dodała, że skoro Schuschnigg żyje, należy powołać go przed oblicze trybunału. Sąd przychylił się do wniosku obrony, dokument wycofano, a były kanclerz zostanie wezwany do Norymbergi.

Poniżej jest przedstawiony fragment materiału autorstwa Schuschnigga. Na wstępie swoich zeznań stwierdza on, że w pamiętnych dniach marcowych 1938 roku informował on Sayss-Inquarta o zamiarze przeprowadzenia plebiscytu w Austrii na temat Anschlussu. Cała sprawa miała być tajemnicą do czasu publicznego ogłoszenia, które miało nastąpić 9 marca w Innsbrucku.

Kanclerz był przekonany, że plebiscyt przyniesie zwycięstwo narodowi austriackiemu. "Wieczorem 10 marca byłem więc najlepszej myśli. Rankiem 11 marca otrzymałem pilną depeszę, że granica niemiecko-austriacka jest zamknięta oraz jest widoczny ruch wojsk. Pospieszyłem do mego urzędu. Wiadomości potwierdził nasz konsul w Monachium, który dodał, że w mieście ogłoszono mobilizację wojska, a oddziały pancerne zmierzają na granicę. Po 10 rano zgłosił się do mnie Sayss-Inquart, który był w towarzystwie ministra bez teki, Glaise-Horstenau. Horstenau oświadczył, że ubiegłej nocy rozmawiał z Hitlerem. Kanclerz Rzeszy miał być oburzony na myśl o plebiscycie i uznał, że jego organizacja to duży błąd.

Następnie pokazali mi kawałek papieru, na którym była wypisana nota telefoniczną otrzymana od Goeringa z Berlina. Brzmiała ona następująco: "Kanclerz odrzuca wszelką myśl o plebiscycie w koncepcji Schuschnigga, natomiast za 3, 4 tygodnie Austria musi wypowiedzieć się za Anschlussem, podobnie jak uczyniła to ludność Saary. Inaczej wojska niemieckie wkroczą do Austrii".

Odpowiedziałem, że odwołamy plebiscyt po zawiadomieniu prezydenta o propozycjach, jakie przekazał Hitler Austrii. Wtedy Sayss-Inquart odpowiedział, że musi skonsultować się z Goeringiem, aby zakomunikować mu tymczasową decyzję rządu austriackiego. Po kilku minutach wrócił do mnie z odpowiedzią od Goeringa, która brzmiała tak: "Sytuacja dla Austrii może być pomyślna tylko wtedy, jeżeli Schuschnigg poda się do dymisji w ciągu dwóch godzin, a zastąpi go jako kanclerz Sayss-Inquart. Jeśli w ciągu dwóch godzin nie otrzymam odpowiedzi pozytywnej, uznam, że propozycja została odrzucona".

Zawiadomiłem natychmiast prezydenta Miklasa o sytuacji i po krótkiej naradzie z ministrami mojego gabinetu zrezygnowałem z kanclerstwa. Prezydent przyjął moją dymisję 11 marca o 15.30. Nie mogąc się zdecydować na wybranie Sayss-Inquarta, Miklas poprosił o moje pozostanie na stanowisku do czasu wyboru następcy. Wykonywałem obowiązki kanclerza do godziny 23.30, kiedy to nowym kanclerzem został Sayss-Inquart.

Na prośbę prezydenta Miklasa wieczorem tego dnia wygłosiłem przez radio ultimatum niemieckie. O godzinie 22 przybył Sayss-Inquart, który ujawnił instrukcje otrzymane od Goeringa: "Musisz zwrócić się natychmiast o pomoc wojskową do rządu niemieckiego, gdyż komuniści i im podobni szaleńcy wywołują zamieszki w kraju i zawiadomić, że nie dajesz sobie z nimi rady".

O 23 oficjalnie Sayss-Inquart został powołany kanclerzem, ja zaś opuściłem budynek, który był już obstawiony przez gwardię SS. Wróciłem do domu około północy. Gdy obudziłem się następnego dnia, mieszkanie moje było otoczone przez oddziały hitlerowskie. Od tego dnia do 4 maja byłem więźniem rządu niemieckiego".

Tak kończy się opis ostatnich chwil niepodległej Austrii.