Wpis z mikrobloga

@Pentylion: Mój kolega jeszcze przed covidem mustrował w rpa i siedział tydzień zesrany w hotelu, że go murzyni zjedzą albo coś takiego, w ogóle nie wychodził xD
  • Odpowiedz
  • 8
@r4do5 płyniemy do RPA to sprawdzę i zdam relacje :p chociaż pewnie przez nowy wariant virusa nie pozwolą nam nawet zejść po trapie. Ja tam lubię się szwendać po slumsach, często są to dla.marynarzy względnie bezpieczne miejsca, wydasz wszystkie pieniądze ale odwiozą Cię szczęśliwego na statek :d
  • Odpowiedz
  • 2
@r4do5 w Afryce nie byłem, tam gdzie nasze statki stoją czyli w gwinejskiej (najgorsze gówno) nasi są podobno nietykalni bo idzie duży handel z miejscowymi (ktoś ma nawet miejscowa żonę i dzieci xd ) imprezowalem w Hondurasie i na Trynidadzie to mimo słabego ogólnego wrażenia czułem się bezpieczniej niż gdzieniegdzie w stanach, opłacasz miejscowych i dajesz wszystkim zarobić to jesteś gościem. Do tego zwykle inaczej w takich miejscach traktuje się turystów
  • Odpowiedz
@Pentylion obserwuję Cię bo kiedyś nawet pisaliśmy o tym jak się dostać na statek. Chyba muszę do tego tematu wrócić. Da się jakoś na jakiegoś sprzątającego dostać bez szkoły? Taki wypad na miesiąc na morzu chyba by mi dobrze zrobił
  • Odpowiedz
  • 4
@WhiskeyIHaze ja tam na statku mam więcej kontaktu z ludźmi niż w domu :p tylko codziennie z tymi samymi i nie możesz ich sobie wybrać. A na miesiąc to raczej niemożliwe, i niższe stanowisko tym dłuższe kontrakty, miesiąc sprzątania to nawet nie zarobisz firmie na swój bilet lotniczy :d pierwszy raz raczej szykuj się na pół roku
  • Odpowiedz
  • 0
@WhiskeyIHaze gdyby to było takie łatwe i nie wymagało poświęceń, ryzyka i trudnych decyzji to wszyscy by to robili :p ale w każdym razie zapraszam, w najgorszym razie będziesz mógł wnukom opowiadać jak to przez pół roku byłeś na morzu I było #!$%@? w opór :p
  • Odpowiedz
@Pentylion: @WhiskeyIHaze:
Wg mnie wyrabiać wszystkie dokumenty, robić kursy, świadectwo zdrowia, może zapisać się do jakiejś szkoły morskiej i wszystko po to, żeby popłynąć w jeden rejs to wg mnie nie ma sensu.

Plus w dzisiejszych czasach na statkach raczej nie ma takich stanowisk, raczej sami specjaliści, ewentualnie praktykanci. Na moim statku nawet nie było o/s-a tylko sami a/b.

Nie wiem czy kolega się ze mną zgodzi? Zresztą
  • Odpowiedz
tylko spory stres, komunikacja z ludźmi z obcej kultury, w obcym języku, zrozumienie budowy statku, żeby się nie gubić.


@r4do5: to jest moja definicja przygody. jak pracowałem w uk na fabrykach to często po 4-5 miesiącach zmieniałem pracę bo nie było wyzwań tylko szara monotonność. i tak jak napisał @Pentylion będzie co wnukom opowiadać.
  • Odpowiedz