Wpis z mikrobloga

Wpis numer sześć, uwaga bo poleci gęste.

Historia działa się jakieś 5 lat temu, więc niektórych rzeczy mogę nie pamiętać, ale postaram się opisać sytuację jak najdokładniej.

Na jednym z magazynów firmy z Niemiec, z którą stale współpracujemy pracuje mój kolega. Zadzwonił do mnie przed południem i powiedział, że kierowca (pracował u nas pierwszy miesiąc, z polecenia od innego naszego kierowcy) z naszej firmy, którego chwilę wcześniej ładował, zachowywał się dość dziwnie:
-Skakał wkoło naczepy, napirdalał w kłonice pięściami i pieprzył mi jakieś głupoty w stylu KURRR JABANE KRONKI, NIE MA TO JAK SZMITKA, SZMITKI TO JE TO KURRR.

Przyznaję, że zbagatelizowałem temat, pomyślałem, że ten typ tak po prostu ma. Koło południa zerknąłem na GPS, a on jakieś śmieszne kółka kręcił wkoło kolejnego rozładunku, nie wiem dlaczego.

Po południu dostałem telefon od zagranicznej spedycji, dla której pracujemy, że odbiorca towaru podejrzewa, że kierowca jest pijany, bo bardzo dziwnie się zachowuje. Na miejsce wezwali policję, która go zbadała i wyszło 0.0.

Zadzwoniłem do niego i spytałem o co chodzi, ale brzmiał całkiem normalnie i twierdził, że jest trzeźwy.

Jako, że jechał już na parking firmowy (za granicą mamy kawałek placu z pomieszczeniami socjalnymi itp.), a byli tam już inni kierowcy od nas, poprosiłem ich żeby przyjrzeli się temu typowi.

Po tym jak ten as dojechał na parking firmowy, zadzwonił do mnie z płaczem i gadał coś w stylu:
-NO BO TU WSZYSCY MI MÓWIĄ, ŻE JA JESTEM PIJANY, A JA PRZYSIĘGAM, ŻE NIC NIE PIŁEM. JESTEM TRZEŹWY, PROSZĘ ZADZWONIĆ PO POLICJĘ, MOGĘ DMUCHAĆ, ROBIĆ TESTY, WSZYSTKO.
Potem były jeszcze gadki, że on ma rodzinę na utrzymaniu, że jemu zależy na pracy, że się na niego uwzięli.

W tym momencie zacząłem się delikatnie niepokoić, ale prawdziwy niepokój wywołał dopiero następny telefon od tego gościa, w którym mówił do mnie ząb w ząb to samo, co przed chwilą. Z początku pomyślałem, że to jakiś błąd operatora i nagrała się poprzednia rozmowa, czy coś, ale zadałem mu jakieś pytanie, a on odpowiedział.

Pozostali kierowcy potwierdzili, że tamten zachowuje się dziwnie, ale nie czuć od niego alkoholu. W tym momencie zacząłem myśleć o tym, że może to jakieś pierwsze symptomy udaru czy innego dziadostwa i poprosiłem dwóch kierowców, żeby zabrali go do szpitala, całość bodajże poszła przez prywatne ubezpieczenie- wytłumaczyliśmy, że kierowca dziwnie się zachowuje i mamy podejrzenia, że albo jest pijany/ naćpany, albo coś złego się z nim dzieje.

W międzyczasie wsiadłem w auto i pojechałem tam (+/- 400km). Dojechałem do szpitala, „przejąłem” temat od kierowców i czekałem na tego ananasa. Po jakimś czasie przyszła pani doktor, wytłumaczyła mi, że sprawdzali go alkomatem, robili mu testy narkotykowe + badania (nie pamiętam/ nie zrozumiałem jakie) i że według nich wszystko jest w normie, a przyczyną dziwnego zachowania MÓGŁ BYĆ stres.

Stwierdziłem, że skoro faktycznie tak, no to wyślę gościa na wolne żeby odsapnął, sam zresztą mówi, że po tym wszystkim nie czuje się na siłach żeby jechać dalej. Spakował się, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu. Po drodze wjechałem na stację paliw żeby zatankować i kupić kawę, gość wysiadł ze mną i coś tam sobie kupował, nie spojrzałem co.

W samochodzie mówi do mnie coś w stylu:
-KURCZĘ, DOBRZE, ŻE TO WSZYSTKO SIĘ JUŻ SKOŃCZYŁO, BARDZO SIĘ TYM STRESOWAŁEM. W RAMACH ŚWIĘTOWANIA MUSZĘ SIĘ NAPIĆ.- po czym wyciągnął z kieszeni Jack'a Daniels'a z colą w puszce xD.

Kończąc- ze świętowaniem musiał czekać aż dojedziemy do domu. Do dziś zagadką pozostaje co dokładnie tego dnia było nie tak z tym typem i jak to zrobił, hipotez było wiele.

#bekaztransa #zycietruckera #bakysspedytor
  • 23