Wpis z mikrobloga

Chciałbym podzielić się moją historią, ku pokrzepieniu serc i wyjściu z tagu #przegryw :) To, że mam całkowitą stulejkę odkryłem w wieku 13-14 lat gdy odkryłem nowe zakątki internetów i zacząłem notorycznie męczyć penisa. Miałem świadomość, że coś będzie trzeba z tym zrobić, ale nie był to mój priorytet przez wiele lat. W międzyczasie, jeszcze będąc w podstawówce moja mama wspomniała, że jej koleżanka idzie z synem do szpitala na zabieg usunięcia stulejki. Spytała czy ja czasem nie mam takiego problemu, żebym się nie wstydził jeśli coś jest nie tak. Jednak ja zaprzeczyłem, mega się wstydziłem i jednocześnie bałem szpitala, a co dopiero jakiegoś zabiegu. Przez wiele, wiele lat żałowałem tych słów. Zmarnowałem jeden związek już na studiach, bo bałem się, że różowa odkryje mój wstydliwy problem. Zamiast zrobić z tym porządek i usunąć stulejkę, co i tak musiało kiedyś nastąpić skoro chciałem mieć kobietę, to z mojej winy przeszła mi koło nosa dziewczyna, która podobała mi się przez 2 lata, mega dobrze to się układało, zaczynaliśmy być razem i zamiast kuć żelazo dalej to zacząłem się wycofywać. Załamałem się, ciężko było się odbić psychicznie po tym. W sumie do dziś mam ją gdzieś z tyłu głowy. Wyczytałem w internecie, że można podziałać hydrokortyzolem w maści. Internety twierdziły, że jest jakaś szansa, ale niewielka. Kupiłem, wcierałem, próbowałem rozszerzać skórę. Nawet coś podziałało, może 0,5cm zwiększył się otwór, ale to kropla w morzu potrzeb. Niedługo potem wszedłem w drugi związek i na samym starcie wiedziałem, że nie mogę popełnić tego samego błędu. Umówiłem się prywatnie do lekarza urologa, którego znalazłem w internecie. W rozmowie telefonicznej od razu umówiliśmy się na termin zabiegu, bez wcześniejszej wizyty. Miałem tylko zrobić badania z krwi i przyjść z nimi na daną godzinę. Miał dużo pozytywnych opinii, choć nie był najtańszy. Bałem się jednak iść do tańszego lekarza, że coś spierniczy, do końca życia będę żałował tych paru groszy. Zrobiłem badania i stawiłem się do lekarza. Bałem się bardzo, ale nie był to paniczny strach. Był to strach ale z nadzieją, że w końcu to co było moim ogromnym ciężarem psychicznym może zniknąć. Wszedłem do gabinetu, tam pan doktor i dość młoda asystentka (8/10), ale miałem gdzieś wstyd, przyszedłem po nowe życie. Położyłem się na kozetce, doktor zrobił oględziny, porysował trochę pisakiem co i jak i czy może być. Przeszedłem na zabeigową kozetkę, dostałem piłkę anrtystresową i gadaliśmy. Najpierw znieczulenie. Po moich wizytach u dentysty wiedziałem, że potrzebuję dużo lidokainy. I tak też się stało, dostałem górną granicę dawki, bo wcześniej ciągle coś czułem. W trakcie zabiegu to nie jest tak, że nic nie czujesz. Ciągle czułem co się dzieje, to po prostu nie bolało. Dopiero pod koniec, tak jak wielu tu pisze, bolało szycie rozpuszczalnymi szwami w okolicy wędzidełka. Naprawdę bolało, ale to jest pikuś, chcila zagryzania zębów i koniec. Większy ból spotykałem u dentysty. Po zabiegu dostałem termin kontroli za 2 tygodnie, Aulin 100mg jako pzeciwbolowy lek i Levoxa 500mg jako antybiotyk. I naprawdę, ale to naprawdę po zabiegu nie czułem ani grama bólu. Przez cały okres gojenia, wypadania szwów, kompletnie żadnego bólu. To może brzmi banalnie, ale przestańcie zwlekać, to nie ma sensu. Wiem to po sobie. Wspomniany związek kwitnie, benis sprawuje się świetnie, a przez brak napletka wytrzymuje całkiem długo #stulejka #obrzezanie #benis
  • 1
  • Odpowiedz