Wpis z mikrobloga

Ale miałem farta. Robiłem laborki dosyć długo, jak koleś mówił co właściwie mamy zrobić to ja wertowałem instrukcję, ustawiałem w NetBeansie co trzeba i przeglądałem przykładowy kod. Jak już skończyłem to nie wiedziałem co mamy właściwie zrobić ale coś tam kątem ucha zapamiętałem i zrobiłem co mi się wydawalo. Wołam prowadzącego, żeby sie upewnić czy to mamy zrobić. "Niech pan to pokaże... I to działa? No właściwie to nie jest zupelnie to, co mieliście zrobić, ale to jest na tyle szalone że panu zaliczę". Tyle wygrać.

Niestety, #!$%@?łem się z tym tyle, że nie zdążyłbym na PKS do domu odjeżdżający z miejscowości X. Z miejscowości X odjeżdża także gdyński autobus podmiejski. Kumpel mi dał gdyński bilet (bo w Gdańsku nie mam jak kupić, a w X tym bardziej bo to pieprzone zadupie i już o tej porze wszystko zamkniete, a w gdyńskich autobusach nie można #!$%@? po ludzku jednego biletu kupić tylko jak już karnet za 7,50 :S a ja miałem aż 4 złote), więc tyle wygrać po raz kolejny. Tylko że ten autobus dopiero o 20.16 (była 17.30). Pomyslałem, że może złapię stopa. Akurat jak wsiadałem do tramwaju to zaczęło padać :S więc lipa, bo przecież nikt się nie zatrzyma. No to trudno, pozostawało mi przeczekać w McDonald's półtorej godziny, potem podjechać do X, skoczyć do Lidla, zrobić zakupy i o 20.16 jechać autobusem do domu. Ale jak wysiadłem z tramwaju to już nie padało, więc podjechałem od razu, jako że miałem autobus za 5 minut.

Po dojechaniu do X skoczyłem zgodnie z planem do Lidla, zrobić małe zakupy na wieczór (lubię pić pedalską kawę, a skończył mi się cynamon i aromat waniliowy :S) no i poszedłem łapać stopa. Po 15 minutach zatrzymał sie koleś na "obcych" (tzn. zamiejscowych) blachach, aż dziwiłem się że się zatrzymał (jak się potem okazało to miejscowy, tylko nie zdążył przerejestrować samochodu). Wsiadłem, on do mnie żebym był cicho bo musi telefon wykonać a nie może się wydać, że jedzie samochodem xD ruszamy. W ogóle spoko typ, mówi że zawsze się zatrzymuje, rozmowa luźna, nawet mnie papierosem poczęstował. Wysadził mnie na moim zadupiu, skąd już tylko zostało mi kilkaset metrów nieoświetloną drogą do domu. Jak na złość zapomniałem kamizelki odblaskowej i, co gorsza, latarki a niektórzy sąsiedzi lubią trzymać psy luźno i wolę widzieć jak te bydlaki na mnie biegną (na takie psy mam zawsze prosty sposób, wystarczy się schylić i udać że się bierze z ziemi kamień). Ale po jakichś 2 minutach marszu zatrzymał się kolejny koleś i zaoferował podwózkę i podwiózł mnie pod sam dom. Także #tylewygrac #tldr #notcoolstory #fart