Aktywne Wpisy
Milo900 +16
Czesc jestem po wizycie u dietetyka i mam takie xD
W skrocie:
- wiekszosc "jogurtow" typu jogobella, dabio, fantasia to "smieci"
- napoje typu 0 (pepsi max, cola 0) wg tej pani to tez smieci, poniewaz wplyw sztucznych slodzikow nie jest tak w 100% xbadany na wplyw czlowieka + picie tych napojj powoduje chec wiekszego jedzenia tlustych rzeczy lub slodkich*
- mozna jest kebab albo pizze na obiad (ale robioną wlasnorecznie) xDDDDDD
- musi byc jakas aktywnosc fizyczna, nawet chodzenie,.ale minikum iles tysiecy krokow
W skrocie:
- wiekszosc "jogurtow" typu jogobella, dabio, fantasia to "smieci"
- napoje typu 0 (pepsi max, cola 0) wg tej pani to tez smieci, poniewaz wplyw sztucznych slodzikow nie jest tak w 100% xbadany na wplyw czlowieka + picie tych napojj powoduje chec wiekszego jedzenia tlustych rzeczy lub slodkich*
- mozna jest kebab albo pizze na obiad (ale robioną wlasnorecznie) xDDDDDD
- musi byc jakas aktywnosc fizyczna, nawet chodzenie,.ale minikum iles tysiecy krokow
Zgadzasz sie z tą panią ?
- tak 86.7% (2103)
- nie 13.3% (322)
Hylfnur +193
Jako że widok geja czy typa w sukience wzbudza agresję w wykopkach, oraz fakt że wykopki do wykształconych czy oczytanych ludzi nie należą, nałożyły swój ideologiczny simplicity filter i się zesrały bo się w paryżu zainspirowali się ostatnią wieczerzą w jednym ujęciu. Tak samo jak w innych ujęciach inspirowali się innymi słynnymi obrazami ale wykopki o tym nie wiedzą bo widziały jeden obraz w życiu.
Jako że uraziło to wasze uczucia religijne,
Jako że uraziło to wasze uczucia religijne,
1. Rozejrzyj się po mapach Googla i znajdź ciekawe miejsce, które jest dosyć blisko – ale nigdy tam nie byłeś. Sprawdź je
2. Przyroda marnieje za oknem, ale wciąż możesz mieć ją w domu – udekoruj swój parapet zielenią.
3. Byłeś kiedyś w sklepie i zobaczyłeś coś, co nie wiesz jak smakuje albo nigdy nie użyłeś tego w gotowaniu? To doskonały moment, żeby teraz spróbować… Chia, kuskus, jarmuż albo bataty? Użyj nowego składnika podczas gotowania i pochwał się wynikami.
Ciężko mi znaleźć w sklepie coś, co nie wiem jak smakuje. Każdy kto śledzi moją historię na Instagramie, Facebooku czy chociażby tutaj, wie, że żona przygotowuje mi tak niezwykłe i niesamowite posiłki, z takiej ilości składników, najdziwniejszych i najdzikszych (dla mnie). Naprawdę, ciężko by mi było znaleźć coś, co nie wiem, jak smakuje. Chia? Kuskus? Jarmuż? Bataty? Tak potrafi wyglądać moja codzienność. Przepyszna codzienność.
ALE: coś czego nie używałem do gotowania…? Tutaj nagle zadanie zaczęło wydawać się coraz prostsze… bo widzicie, ja nie umiem gotować. Praktycznie w ogóle. Nie znam się na tym i nie bardzo chcę się znać, bo przecież żona…
Nowe składniki:
- Parówki (ano, nigdy ich nie smażyłem, na święto lasu podgrzewałem w mikrofali)
- Żółty ser (tego to do gotowania już w ogóle…)
- Boczek (też się nigdy nie tykałem!)
- Olej rzepakowy z domieszką oliwy z oliwek (frytki robiłem na zwykłym, schabowe, swego czasu, na smalcu)
Resumując, KAŻDY składnik był składnikiem nowym, danie również było dla mnie nowe. Powiem krótko – piszę to i jem co zrobiłem. To jest, ku mojemu zdumieniu, pyszne!
Pełna relacja, opis i zdjęcia: https://grubasfit.pl/mirkowyzwanie-jesienne-2021/
Mnie smakowało, serio!
#mirkowyzwanie #pokazmorde też, chociaż ja tutaj publicznie...
Zacząłem oczywiście od zakupów… O ile olej w domu był, to akurat parówek, boczku i żółtego sera, nie było
Tym niemniej wynik widzicie na zdjęciu obok.
Potem – owinąłem parówki plastrami boczku, każdą jedną dwoma plastrami, starając się zrobić to dosyć uważnie, tak, aby na patelni nie wyciekał ser.
Wygląda to, jak wygląda. Szczerze mówiąc, na tym etapie nie byłem pełen optymizmu. Powiem więcej, ciężko było się go we mnie doszukać.
…podgrzewa się wspomniany olej. Żona powiedziała, że mam go nalać tak mniej więcej łyżkę. Wydało mi się to trochę za mało, ale kim ja jestem, aby się kłócić. Wykonane.
Tak że patelnia się grzeje, olej sobie leniwie pływa, parówki przecięte, zapakowane serem i zawinięte w boczek czekają cierpliwie. A mnie się robi coraz cieplej, bo o ile przygotować składniki, to jedno, ale to usmażyć…
Nie ma się co śmiać!
Byłem tak przejęty sprawdzaniem, czy dół się już usmażył, czy się zarumienił, że nie zwróciłem uwagi na to, jak mi się żona zapoznała z telefonem i aparatem…
W sumie może to i dobrze, widać, że jestem przerażony swoją rolą.
No
:)
Ważne żeby się nie poddawac