Wpis z mikrobloga

Godz. 15:40 bodajże, godziny szczytu. Skrzyżowanie FAT, Grabiszyńska w kierunku cmentarza. Podejrzanie spory korek, nawet uwzględniając prowadzone roboty na skrzyżowaniu. Na każdy cykl przejeżdżało ok. 10 pojazdów łącznie z wszystkich pasów do jazdy na wprost. Za 5-6 cyklem zbliżyłem się na tyle, że zauważyłem Mercedesa na skrajnym lewym z awaryjnymi - myślę sobie awaria, może kolizja. Kolejny cykl i znowu nieco bliżej, na środkowym pasie BMW na awaryjnych - no to chyba faktycznie kolizja. Kolejny cykl i jestem jeszcze bliżej. Ruch maksymalnie spowolniony. Kierowcy pochodzili chwilę wokół samochodów, jakieś zdjęcia komórkami i wrócili do samochodów. Stwierdziłem, że co mi szkodzi, idę podpytać czy trzeba pomocy, może trzeba zepchnąć, udrożni to ruch. Oboje kierowcy rozmawiają przez telefony we wnętrzach swoich pojazdów. Macham do starszego gentlemana, zero reakcji, delikatnie pukam w szybę, dalej zero reakcji. Pani z drugiego samochodu to samo zachowanie. Zniecierpliwiony głośno mówię "dzień dobry" choć przy tym silnym wietrze pewnie i tak nic nie słychać w środku takie klasowego pojazdu. Pozwoliłem sobie zapukać w szybę. Nie zdążyłem powiedzieć do końca "dzień dobry", a już zostałem zrównany z ziemią tekstem: "proszę przestać pukać w moją szybę i do mnie nie mówić" po czym szyba zaczęła się zasuwać. W międzyczasie zwróciłem uwagę, że przed pojazdami, prawdopodobnie z uwagi na silny wiatr, przesunęła się część plastykowego ogrodzenia, które osłaniało prace remontowe na skrzyżowaniu i te elementy blokowały przejazd. Zirytowany, zanim szyba zdążyła się zupełnie podnieść, powiedziałem, że jeśli doszło do kolizji, nikomu nic się nie stało to są zobowiązani do zjechania na bok i udrożnienia ruchu, a nie tamowania przejazdu, szczególnie w takich godzinach. W odpowiedzi usłyszałem jedynie "to proszę mi zrobić miejsce" - stałem za pojazdem ok. 3 m. Nie zauważyłem żadnych uszkodzeń z przodu pojazdów, więc zdenerwowany przesunąłem całe te plastykowe elementy na chodnik pod poręcze tak, żeby się nie zsunęły od wiatru na jezdnię, a z drugiej strony blokowały je słupki z tablicy z rozkładem jazdy MPK. W trakcie przenoszenia elementów pani z Mercedesa pozwoliła sobie wysiąść, chyba zaczęła nagrywać przenosiny telefonem i mówić, że przecież tu policja jedzie, co ja robię, jeszcze komuś się krzywda stanie. Jak tylko udrożniłem przejazd to oba pojazdy pojechały w siną dal, nie oczekując na przyjazd policji, więc domniemam, że te elementy nawet nie uderzyły w pojazdy, a jedynie zablokowały ruch. Długi, mało interesujący wywód, ale kompletny brak reakcji kogokolwiek, a szczególnie nastawienie tej pary z Mercedesa i BMW niemalże wytrąciły mnie z równowagi, ale rozumiem - rączek ubrudzić nie można. Wystarczyło ok. 30s, żeby przywrócić ruch do normalności, a tak to chyba z 15min. na odcinku straż pożarna/FAT straciłem ja, nie mówiąc o tych, co stali już gdzieś pewnie od al. Pracy albo i od Stalowej, bo buspas swoje też do korka dokłada.

PS. Zaraz za mną stał autobus, ale nie zwróciłem uwagi czy kierowca bił brawo.

#wroclaw
  • 4