Wpis z mikrobloga

Mirki, co sądzicie o wpajaniu dziecku trzech zasad, których powinien się trzymać w życiu? Chodzi o takie hasła do przywołania gdy coś będzie szło nie tak dopóki będzie ze mną mieszkał a potem, które będą stanowiły dla niego taki szkielet na którym to życie będzie zawieszone.

- rutyna czyli ogarnięcie sobie pewnych czynności dnia codziennego, które tak czy inaczej bez gadania będzie musiał pilnować i których nie uniknie aby się nie zapuścić. Trochę taka musztra ale bez przesady. Zautomatyzowanie ich. Sprawna higiena osobista, wypranie sobie ciuchów, porządki w pokoju, postawa ciała, zakup swoich rzeczy we własnym zakresie, pokazanie jak można zaoszczędzić sprawnie kupując przez internet, dbanie o rower potem samochód - przeglądy, ubezpieczenia, terminy, nauka szkolna aby się nauczyć a nie uczyć. Kontrola zdrowia(temat szeroki można by się rozpisać), dbanie o wygląd. Jednym słowem chodzi o nabranie dobrych nawyków.

- przewidywanie, planowanie, nauka życia jak to mówią tak aby "nie dać się" i aby to życie go nie zaskakiwało. Jak przewidywać zagrożenia, zamiary innych, jakie są skutki pewnych działań, radzenie się na forach przed zakupem / podjęciem decyzji aby się nie wtopić, nauka życia na wykopie, uświadamianie jak i na czym można się "sparzyć" w życiu. Jednym słowem pokazanie zagrożeń wynikających z łatwowierności, naiwności, braku planu.

- Skrupulatność, nie odkładanie na później, reagowanie na bieżąco, stawianie czoła problemom, których nie da się przewidzieć, nie uciekanie od problemów, trudnych spraw do załatwienia, załatwianie spraw na bieżąco.

#przemyslenia
#filozofia
  • 6
@nieznamniepamietam: Toż to pojęcia abstrakcyjne, niewiele mówiące o metodzie "implementacji" (od której tyle zależy!) czy hierarchii wpajanych wartości. Przykładowo, za sformułowaniem "czynności dnia codziennego, które tak czy inaczej bez gadania będzie musiał pilnować i których nie uniknie" może stać niewiele, ot codzienne sprawunki małego szkraba, ale równie dobrze mogą stać nierealizowalne wymagania tyrana-wychowawcy.
Ale wiadomo, od czegoś trzeba zacząć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@nieznamniepamietam: Podstawowa zasada jest chyba taka, że nie nauczysz dziecka niczego, czego sam nie ogarniasz - jeśli rodzice mają wspomniane przez Ciebie umiejętności (bo to raczej umiejętności, nie zasady) i z powodzeniem korzystają z nich w życiu codziennym, to dziecko naturalnie je wchłonie i przyswoi.

Jeśli z kolei rodzice sami nie są ani skrupulatni, ani przewidujący, ani nie ogarniają codziennej rutyny - ale zaczną tego z jakiegoś powodu wymagać od dziecka,
@biliard: Tak abstrakcyjne, ale to nie miejsce aby opisywać metody. O tym się pisze książki. Sami się edukujemy na bieżąco. Nie dążymy też to ideałów, bo byśmy powariowali i przy okazji uszkodzili dziecko.

Chodzi o czynności dnia codziennego, które pewnie dla młodego będą oczywiste za kilkanaście lat. Ten punkt pewnie wówczas nie będzie miał takiego znaczenia. Chodzi też o to aby gdy będzie dorastał i nabierał świadomości nie obudził się z
@nieznamniepamietam: Moim zdaniem najważniejsze jest poczucie własnej wartości i samodyscyplina i to jest prawdziwy szkielet. Reszty nauczy życie. A najważniejszą rolą rodzica jest dawać dobry przykład. Te trzy zasady nie wiem, brzmią jakbyś miał zamiar przez cały czas upominać podopiecznego