Wpis z mikrobloga

Dawno mnie tutaj nie było, ale nowego filmu Smarzowskiego nie odpuszczę.

Wesele Wojtka Smarzowskiego jest dość mocnym kandydatem do polskiego filmu roku. Co nie powinno nikogo dziwić, rok 2004 to nie był jakiś wybitny rok dla polskiego kina.

Wesele Wojtka Smarzowskiego z 2021 roku także jest dość mocnym kandydatem do polskiego filmu roku. #!$%@? polskiego filmu roku.

W słowniku ludzi cywilizowanych nie ma słów dostatecznie obelżywych aby wyrazić z jaką tkanką filmową obcujemy. Od wyjścia z sali kinowej zadaję sobie pytania niczym Szymon Hołownia na kongresie założycielskim - dlaczego i po co? Nie jestem w stanie powiedzieć w jakim celu ten film powstał, nie jestem w stanie powiedzieć do kogo ten film jest skierowany, nie jestem nawet w stanie powiedzieć o czym jest ten film, poza faktem, że jest dość perfidną manifestacją onanizmu do scen tortur wzbudzających poczucie winy. Jak nigdy brakuje mi w tym filmie podtytułu, na przykład Pasja Mela Gibsona według Wojtka Smarzowskiego.

Dobra, ale z czym mamy tutaj faktycznie do czynienia. Gdybym nie wiedział lepiej to pomyślałbym, że ktoś postanowił się dość mocno zainspirować Smarzowskim z 2004 roku. Punkt wyjścia jest identyczny, większość elementów jest powtórzona - oto mamy polskie wesele na wsi. Jest bogaty ojciec panny młodej, który staropolskim zwyczajem postaw się a zastaw się, wyprawia huczną imprezę, żeby sąsiady widzieli. Mamy wątek ziemi, która jest w rękach dziadka panny młodej i na nią jest przepisana, mamy prezent ślubny w postaci luksusowego niemieckiego coupé pozostającego dość istotnym elementem fabuły. Mamy wódeczkę, mamy gry weselne, mamy przebitki z typowego filmu weselnego (ale tutaj mamy aspekt współczesny - zamiast kręcenia z ręki #!$%@?ą kamerą VHS są przestylizowane ujęcia w slowmotion, czyli dokładnie to samo kopyto na które robione są teraz wszystkie filmy weselne). Nawet jest scena w której ojciec panny młodej wznosi za nią toast, który w dużej mierze jest o nim samym. Ksiądz #!$%@?ący podczas kazania i zwracający się do swoich rozmówców w trzeciej osobie też jest.

Generalnie ogląda się to tak, jakby ktoś wziął i nakręcił pornoparodię oryginalnego Wesela, ale zamiast ruchania są pogromy i mordowanie Żydów.

Bo w tym wszystkim jest jeszcze istotny wątek dziadka, ojca ojca panny młodej. W pierwszej scenie gdy go widzimy ogląda film dokumentalny o Majdanku. Bo czemu nie, wszak w każdym poradniku do pisania scenariuszy znajdziemy podpowiedź aby zajawiać widzowi to czego może się spodziewać. Dziadek ma demencję, coś tam sobie mruczy pod nosem, czasem mu wyskoczy hasło „Żyd” i tyle będzie. Ale prawdziwy trigger łapie w momencie, kiedy podczas błogosławieństwa młodych przez rodziców panny młodej, do domu wchodzi dwóch obywateli Izraela żeby poinformować tegoż dziadka, że dostał odznaczenie Sprawiedliwy wśród Narodów Świata (sic!)

Od tego czasu wszystko mu przypomina o wydarzeniach sprzed 80 lat. Jest to nawet sprytnie zrobione. Za pierwszym razem dzieje się w trakcie ślubu, w kościele, właśnie kiedy ksiądz wygłasza kazanie. Ale mam już dość, naprawdę rzygam tym że scenarzyści w gęby swoich bohaterów wsadzają verbatim kontrowersyjne wypowiedzi polityków, jest to mrugnięcie okiem w stronę widza niemalże tak subtelne jak siarczysty pierd na całą salę gimnastyczną podczas minuty ciszy ku pamięci papieża. Ale gdy już moje oczy zatoczyły calutkie 360 stopni wokół swoich orbit w trakcie przestrzegania księdza przed tęczową zarazą, dziadek przenosi wzrok ze współczesnej ambony, na taką zabytkową. A tam - inny ksiądz przestrzega przed żydowską zarazą. I nagle znajdujemy się w kościele w 1939 roku wypełnionym po brzegi ONRowcami.

Ten zabieg jest zrobiony nawet zręcznie technicznie. Za pierwszym razem mógłby robić wrażenie. Ale problem w tym, że będzie nam to towarzyszyć przez cały #!$%@? film. Każda kolejna scena będzie zawierać jakieś porównanie, zestawienie - Polska 2021 vs Polska 1939. Żebyś przypadkiem głupi widz nie przegapił przesłania tego filmu. Całe szczęście, że w trakcie filmu padnie zdanie tak oryginalne i tak treściwe dla całości neoWesela że zostało zawarte na materiałach promocyjnych - Historia lubi się powtarzać. No dziękuję pan Wojtek za to odkrycie niemal na miarę Agnieszki Holland, która potrzebowała nakręcić Obywatela Jonesa aby powiedzieć ludziom, że tak naprawdę Folwark zwierzęcy Orwella nie jest o zwierzętach hodowlanych. Jest o komunizmie.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Wojtek Smarzowski bardzo mocno inspirował się filmem Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauze. Tam, na samym końcu, pokazano scenę w której prezydent Kaczyński z innymi ofiarami katastrofy są witani w lesie Katyńskim przez zamordowanych żołnierzy. Wojtek najwyraźniej stwierdził, że taki poziom wrażliwości i taka jakość symbolizmu to ewidentnie coś czego polskie kino potrzebuje. Podobną scenę mamy i w Weselu, kiedy to Polacy współcześni i Polacy z 1939 wspólnie zbierają się pod płonącą stodołą wypełnioną ludźmi. Serio. Jest też Józef Piłsudski, bo dlaczego by #!$%@? nie?

Echhh. Strasznie mnie ten film rozsierdził. Czytam pozytywne komentarze ludzi, płaczących na tym filmie przytłoczeni ciężarem emocjonalnym zobaczonego widowiska. Trudno nie być przytłoczonym szczegółowymi scenami tortur i pogromów. To kwestia wkręcenia się w ten film. Głównie ideologicznego.

I to wydaje mi się najbardziej znamienne. **Wesele z 2021 roku jest trochę jak stary Matczak.** W jakimś stopniu zgadzam się z „ogólnym zarysem punktu widzenia” z którego wychodzi — z tym że PiS wprowadza autorytaryzm czy z tym że historia lubi się powtarzać, a sytuacja współczesna w wielu wymiarach zdaje się naśladować czarną plamę na kartach historii Polski. Ale oboje próbują mi to przekazać w sposób tak prymitywny, tak tandetny i tak żałosny, że trudno tego po prostu nie obśmiać. A przez gigantyczny ładunek ideologiczny który za nimi stoi, jakikolwiek głos krytyki przyporządkowuje mnie od razu do kategorii członków klubu Gazety Polskiej. I po seansie Wesela jest mi tam bliżej niż do kolosalnie libkowych twórców, którzy od 6 lat czują się jak za komuny i chcieliby kręcić tak odważne i zniuansowane kino polityczne jak wtedy. Ale coś im #!$%@? nie wychodzi. Chcą nieść kaganek oświaty, pokazać tej polskiej ciemnocie jak wielką ciemnotą jest, nie zdając sobie sprawy że wychodzi im moralitet równie toporny jak propaganda, którą próbują obśmiać.

Podsumowując - czy warto wybrać się na Wesel-ów 2-óch w reżyserii Wojtka Smarzowskiego?

No w #!$%@? nie.

Przypomina mi się, jak przy okazji premiery wspomnianego już filmu Smoleńsk wybrałem się na ten film na randkę, bo oboje lubiliśmy ten temat, świetne memy sobie o tym wysyłaliśmy, więc liczyliśmy że przynajmniej się pośmiejemy. Powodów do śmiechu nie było, był to film tak nijaki i miałki, że po seansie było tylko rozgoryczenie i poczucie zmarnowanych dwóch godzin. Ta znajomość nie była w stanie podnieść się po tym filmie.

To tu jest podobnie. Tylko że po drugiej stronie barykady.



#film #kino #wesele #polityka #neuropa #cosobejrzanego
Joz - Dawno mnie tutaj nie było, ale nowego filmu Smarzowskiego nie odpuszczę.

Wes...

źródło: comment_1633766990jqfD1QJeMdR0pY9Gl3j8s2.jpg

Pobierz
  • 34
  • Odpowiedz
@Joz: mnie zastanawiało jedno jak panna młoda taka typowa Julka o liberalnych poglądach związała się z panem młodym takim typowym kibolem narodowcem sebą wyklętym?
  • Odpowiedz
  • 0
@Joz no a Lighthouse z Pattisonem i Defoe pamiętam że grymasił. Więc pewnie ideologiczny manifest na miarę Smoleńska ale dla libkow i lewicy.
  • Odpowiedz
po Róży Smarzowski to już tylko taki Vega dla ludzi, którzy czują się lepsi od fanów Vegi


@to_juz_przesada: Nie jestem fanem polskiego kina, więc dałem się kiedyś namówić na film Dom Zły, bo podobno perełka i zupełnie inny niż inne polskie filmy. Już pomijając fakt, że dźwięk został nagrany tam tak, że tylko w polskim kinie coś takiego się dzieje (potrzebuję napisów, żeby zrozumieć ojczysty język), to mało co w
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 10
@galicjanin: Nic. Powtórka z 2004 roku - zaciążyła i trzeba było ślub wziąć, bo co ludzie powiedzo. Natomiast dlaczego w ogóle doszło do zbliżenia, tego Smarzowski nam nie zdradza, nie było czasu na rozwinięcie tekturowych osobowości bohaterów, bo może jakąś scenę tortur trzeba by było wyciąć.
  • Odpowiedz
@Zielonykubek: a akcja toczy się w okolicach Łomży.
@Joz: tak też myślę, bo to jedyne logiczne wytłumaczenie. Inna sprawa jej brat niby pokazywany jako kumaty i inteligentny gość (ok z takimi a nie innymi poglądami), a odpier***a najbardziej idiotyczną akcję w filmie, a potem jeszcze bardziej w nią brnie.
  • Odpowiedz
@Joz czyli kolejny antypolski gniot szkalujacy Polaków jak Pokłosie, rozumiem ze już teraz wystarczy nam swastyke przykleić i postawić w szeregu razem z Niemcami ¯_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz