Wpis z mikrobloga

@Lune: @Karaboga: @kwmaster: W sumie to słabo jak na tyle lat. Jak dla mnie to bardzo dziwne, że ktoś nie chce się nauczyć chociaż w stopniu komunikatywnym języka nawet dla siebie, przecież musi iść do sklepu zrobić zakupy, pójść do restauracji, kupić w sklepie online, pójść do urzędu coś załatwić i co wszędzie z tłumaczem?
@CzaryMarek: w Lechu kiedyś był nakaz nauki polskiego i każdy miał lekcje w klubie.
Ostatnio niestety od tego odeszli i piłkarze tacy jak Tiba czy Ramirez w ogóle nawet nie próbują mówić po polsku.
Dlatego warto doceniać takich Paixao czy np Van der Harta, który już chyba po pół roku w Poznaniu mówił świetnie po naszemu i udzielał wywiadów zdaniami złożonymi, a przecież dla Holendra język z grupy słowiańskich łatwy na
@Lune: Dla mnie to oczywisty wymóg, sprzątaczka w Niemczech musi znać niemiecki na A2 żeby zostać zatrudnioną, piłkarz w Niemczech też nie ma co tam myśleć bez A1 przynajmniej, a w Polsce piłkarze ani beee ani mee?
@CzaryMarek: niby racja, ale też nie do końca.
Gdy sprzątaczka jedzie do niemiec to faktycznie musi coś więcej od siebie dać bo sprzątanie samo w sobie kwalifikacji nie wymaga. Ale jak np programista jedzie pracować do Niemiec, czy Hiszpanii z Polski to gada tam po angielsku i nie ma ciśnienia na naukę lokalnego języka. Podobnie jest z piłkarzami. Piłkarz jak i programista mają zestaw pożądanych umiejętności na których pracodawcy/klubowi zależy a
@Lune: Sprzątaczka też mogłaby się po angielsku porozumiewać. Ja myślę, że jednak prościej wytłumaczyć co sprzątnąć i w jakich godzinach w języku obcym dla obu stron, niż wyłożyć taktykę, rolę itp. w języku obcym i dla trenera i zawodnika.