Wpis z mikrobloga

Dzwony z kościoła przy ulicy Kościelnej na Poznańskich Jeżycach zabrzmiały, oznaczało to,że jest około godziny 18. Wolnym krokiem zmierzam do domu, mijam rynek Jeżycki w kierunku Mostu Teatralnego, w głowie myśli czy wystarczy mi dzisiaj doby na wszystkie zaplanowane obowiązki przed rozpoczęciem weekendu, pomimo dnia wolnego dobrze będzie nadrobić zaległości z pracowitego tygodnia pracy. Nagle zostaję wyrwany z mojej kontemplacji flaszką Soplicy wiśniowej, która wyleciała przez zamknięte drzwi sklepu z płazem w logo. Rozbita szyba przyozdobiła szarą kostkę brukową, zapach rozbitej owocowej flaszki zaczyna drażnić moje nozdrza, pierwsza myśl "Ostatni raz taką piłem na Woodstocku", zanim przyszła kolejna myśl, druga flaszka rozbiła witrynę sklepową. Rozglądam się dookoła, prawie wszyscy stoją sparaliżowani, poza mężczyzną w średnim wieku, który jest sprzedawcą warzyw na pobliskim ryneczku, szybkim krokiem zmierza on w kierunku miejsca, które jest teraz w centrum uwagi. Kilka metrów dalej przez rozbitą szybę wychodzi facet z pełną torbą alkoholu i słodyczy z dwudziesto centymetrowym nożem w ręce, zanim jego nogi wylądowały na betonie, wcześniej wspomniany sprzedawca z bazaru energicznym ruchem rzuca go na ziemię, powodując,że skradziony asortyment oraz nóż lądują na ziemi. Kilka lat wcześniej mój dobry znajomy, który posiada szósty dan aikido, nauczył mnie, że na konfrontację z nożownikiem potrzebuję długiego kija lub dobrej kondycji. Lekcja ta nie pozwoliła mi na konfrontację, więc chwyciłem za telefon, wykręciłem 112, zanim połączono mnie z dyspozytorem koleje trzy osoby zaczęły walkę ze złodziejem. Ponownie rozglądam się dookoła, więcej osób ma telefon w ręce, natomiast tylko ja nie używam go do nagrywania incydentu, sekundy uciekają, w końcu głos po drugiej stronie:
D:"Numer alarmowy w czy mogę pomóc?" Ja:"Rynek Jeżycki, Poznań, napad na sklep z nożem, napastnik teraz biję się z czterema osobami, jest ubrany w czarną bluzę i krótkie spodenki" D"Jaki jest dokładny adres, czy są ranni?" Ja:"Rynek Jeżycki, Poznań, przy ulicy Dąbrowskiego, nie wiem, sprawca ucieka bez butów w stronę ulicy Polnej" D:"Jak jest dokładnie ubrany? Widzi go Pan? Ja:" Czarna bluza, krótkie spodenki, białe skarpetki, ucieka bez butów, tak widzę, biegnie w kierunku Polnej" D:"Cz może Pan za nim iść, czy jest Pan w bezpiecznej odległości? Ja:"Tak, biegnę za nim, jestem około 50 metrów za nim" D:"Jaki jest numer ulicy" Ja"ja jestem po stronie nieparzystych, on po stronie parzystych" D:"Jaki numer ulicy" Ja" ja jestem przy 71, on usiadł przy Orange na skrzyżowaniu z Wawrzyniaka"
Rozlegają się z tyłu syreny, widzę jak z Kraszewskiego, wyjeżdża radiowóz na sygnale.
D:"Niech Pan pokaże się policji, niech pan podniesie rękę"
Biegnę przez Dąbrowskiego, podnoszę rękę i wskazuję, w którą stronę ucieka złodziej, on skręca w Staszica, za nim radiowóz, ja jestem około 70 dalej, nie wiem co się, dzieje za rogiem.
D:" Czy sprawca został ujęty?" Ja:"Nie wiem, nic nie widzę, ale policja zaraz za nim skręcił w uliczkę, więc pewnie nie ucieknie" D:"Czy są ranni?" Ja:" Nie wiem, pobiegłem za sprawcą, ale wracając do domu, muszę minąć ten sklep, więc sprawdzę" D:" Proszę o telefon, jeżeli będą poszkodowani, dziękuję, bardzo dobrze się Pan zachował"
Wracając, podszedłem do grupy mężczyzn, która wdała się w konfrontację ze złodziejem, wszyscy byli w dobrej formie, poza sprzedawcą warzyw, który miał podbite oko, ale zdecydowanie gorzej mogło się to dla niego skończyć.
Moja refleksja, nikt nie zadzwonił po policję, ludzie nagrywali zajście, pracownicy sklepu dużo ryzykowali, zamykając się od wewnątrz z agresywnym patusem z nożem, tak samo, jak wszyscy, którzy z nim walczyli na ulicy przed sklepem. Cała sytuacja trwała maksymalnie 8-10 minut, dlatego uważam, że reakcja policji była błyskawiczna a wyżej wymienione nieodpowiedzialne rzeczy sprawiły, że sprawca został ujęty, gdyby jeszcze więzienie było karą byłoby świetnie.