Wpis z mikrobloga

TURA 3

KARTA POSTACI

– Nie stawaj za koniem, bo Cię... A już nieważne – Sussus Amogus patrzył z nieskrywaną pogardą na nowego rekruta, który trzeci raz tego samego dnia został kopnięty przez konia i przeleciał kilka stóp nim zaorał twarzą w ziemię. Sussus westchnął tylko, pocieszając się myślą, że Juliusz Sylla wcale nie ma lepiej, a w każdym razie kolejny rekrut spadający z konia na to nie wskazuje.

----------

Sussus Amogus +7 ludzi
Juliusz Tuliusz Sylla +6 ludzi

*

– Zanieś te liny na stonowisko siódme.
– Tak jest!
– A ty zastąp Witeliusza na stanowisku trzecim bo poszedł na obiad.

W manufakturze skorpionów robota trwała w najlepsze. Dzięki kooperacji inż. Skorpionusa i inż. Amogusa mały warsztat przerodził się w wydajną manufakturę podzieloną na stanowiska, z których na każdym siedział jeden człowiek. Dzięki temu każdy mógł się wyspecjalizować w swojej robocie i przyspieszyć prace.

– Możemy teraz robić dwa razy więcej skorpionów niż kiedyś! Nie do uwierzenia! – zachwycił się Amogus przybijając piątkę Skorpionusowi.

----------

Amogus +średnia ilość doświadczenia
Skorpionus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM)

Od teraz inżynierowie w jednej turze mogą zrobić dwa zestawy skorpionów

*

– My tu nie byliśmy czasem tydzień temu?
– Tak, ale od innej strony. Patrz, tego strumyka nie widziałeś jeszcze pod tym kątem. A teraz jedź.

----------

Maximus Mediumus Minimus Plus Minus +mała ilość doświadczenia

*

Rów dookoła fortu został poszerzony, a na przedpolach w znanych tylko żołnierzom miejscach wykopano ukryte wilcze doły. W rowy wbito naostrzone pale i rozrzucono kolczatkę. Kilka nowych wież strażniczych i platform dla artylerii wznosiło się ponad poziom palisady. Prefekt obozu każdego dnia pracy przechadzał się po umocnieniach nie mogąc się nadziwić zapałowi i szybkości swoich żołnierzy. Przestał kiedy doszły go słuchy, że każdy narzeka, że mógłby coś pomóc zamiast chodzić i patrzeć.

Po skończonej robocie wszystkim umęczonym duszom rozrywkę zapewnił oddział centuriona Francesco Totti, który zrobił wśród swoich ludzi zawody lekkoatletyczne ze sprintem, rzutem oszczepem i wieczornymi zapasami. Wysmarowani oliwą nadzy zapaśnicy próbowali się przez kilka godzin nawzajem powalić przy akompaniamencie krzyków żołnierzy, którzy obstawiali swój żołd na jednego, drugiego czy trzeciego zawodnika. Zwycięzca w każdej kategorii dostał amforę wina z zapasów trybuna i owacje na stojąco.

----------

Francesco Totti +mała ilość doświadczenia +1 Morale na dwie tury
Norton Antywirus +mała ilość doświadczenia
Atlas Ligans Concreto XI +mała ilość doświadczenia
Grzybus Muchomorus Sromotnikus +mała ilość doświadczenia
Licinius Licinianus Lisaros +mała ilość doświadczenia
Britneyus Spirus +mała ilość doświadczenia
Obibokus Bombolus +mała ilość doświadczenia
Malus Architectus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM)
Twardydyskus +mała ilość doświadczenia

Fort rozbudowany na poziom drugi! Od teraz daje +1 Obrony i +1 Ataku Dystansowego wszystkim broniącym się

Fort rozbudowany na poziom trzeci w jednej czwartej

*

– Ubiłem jeszcze jednego skurczybyka! To już siódmy!
– Cielak się liczy za pół, więc sześć i pół.

Łowy lokalnej fauny szły w najlepsze, a stosy zabitej zwierzyny piętrzyły się przed obozową kuchnią. Sarny, dziki i jelenie padały dziesiątkami pod strzałami łuczników Kwestionariusza i Gregustusa Strzalimusa. Ogólnej wesołości nie przerwał nawet nieszczęśliwy wypadek kiedy to trzy dziki zaszarżowały na grupę łowiecką i poodgryzały palce dwójce łuczników Kwestionariusza.

– Życie – skwitował z kwaśnym uśmiechem jeden z poszkodowanych łuczników odbierając rentę legionową i machając na pożegnanie kolegom swoją niepełną ręką. Wsiadł na wóz jadący do południowej Galii i tyle go widzieli.

Ubogacona dieta polepszyła morale żyjących na sucharach i suszonym mięsie żołnierzy, a uczta, która nastąpiła po polowaniu na długo zapadła w pamięć wszystkim zgromadzonym w obozie.

----------

Kwestionariusz +średnia ilość doświadczenia, -2 ludzi
Gregustus Strzalimus +średnia ilość doświadczenia

Wszyscy przebywający w tej turze w obozie dostali +1 Morale na następną turę

*

Oddział pod dowództwem Zwiadowcy przedzierał się przez lasy i łąki na zachód, aż nie trafił na galijski patrol z wioski, do której szli, omal się nazwajem nie zabijając. Wioska była zbiorowiskiem kilkudziesięciu chałup otoczonych dziurawą palisadą. Nim zdażyli dojść na główny plac podbiegł do nich ubrany bogato jak na lokalne warunki jegomość.

– Witajcie eee w moich skromnych progach, panowie eee Rzymianie – użył swojej poharatanej ręki, żeby uścisnąć prawice Zwiadowcy, Coitusa i Quintusa – Jestem sołtysem tej wioski i jestem eee zaszczycony waszą obecnością.
– Słyszałem, że chcecie przejść na stronę Rzymu – przeszedł do rzeczy Coitus.
– To się ee zgadza. Ale nic za darmo – niedawno piorun eee uderzył w zgrupowanie dwudziestu domów i je eee spalił. Gdybym miał tyle eee siły co miałem w czasach gdy jeździłem eee rydwanem bojowym to bym sam je wszystkie ee naprawił, hehe. No ale nie mam – policzył szybko Rzymian – Myślałem, że eee określiłem ile ma was być?
– Nie było zbyt wielu chętnych na tę misję. Śmierdziało pułapką na kilometr.
– No dobrze, dobrze. Odbudujemy tylko połowę domów, ale to i tak eee zawsze lepsze niż nic.

Następne kilka dni upłynęło Rzymianom na ścinaniu drzew, odkorowywaniu ich, heblowaniu i budowaniu domów. Miejscowi z początku nieufni po jakimś czasie zaczęli tolerować Rzymian, a kobiety nawet gotować im jedzenie. Tłumacz miał mnóstwo roboty latając z jednego końca wioski na drugi starając się rozwiązać międzykulturowe spory i nieporozumienia i pomagać w zawieraniu umów.

– Dla Rzymianin – mała dziewczynka w obdartej tunice podeszła do Quintusa z nieznanym mu fioletowym kwiatkiem w ręce – Weźmie – Rzymianin wahał się chwilę, po czym przyjął prezent i wczepił go sobie w pióropusz hełmu.

Nim minął tydzień, a kilkanaście domów zostało odbudowanych. Na cześć Rzymian postanowiono zrobić ucztę pod gołym niebem.

– No w sumie wyszło eee mniej domów niż myślałem, ale i tak eee wielkie dzięki – sołtys wziął głęboki łyk lokalnego ohydnego piwa z fusami i zagryzł nogą dzika – W ramach podzięki za Wasz eee rzymski trud postanowiliśmy was już więcej nie-eee atakować i pokazać okolicę. Nasz najlepszy kucharz przyrządzi też dla was naszą eee specjalną zupę...
– TĘ zupę?! TEN wywar?! – wszyscy centurionowie i siedzący w zasięgu słuchu żołnierze wstali wywalając krzesła i podbiegli do sołysa otaczając go.
– Dobry człowieku nagotujcie nam go tak ze sto amfor.
– Ale po co? Jaki wywar? To eee zwykła jarzynowa.
– Nie mam zamiaru ryzykować. Katonie, przynieś ten duży gar z wozów, dziś staniemy się Herkulesami!

Mimo prób tłumaczenia sytuacji przez sołtysa żołnierze nawet nie chcieli słuchać, że to co jedzą to zwykła zupa, a nie magiczny napój. Oni wiedzieli swoje.

----------

Coitus +średnia ilość doświadczenia, +1 Ataku na trzy tury
Quintus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), +1 Ataku na trzy tury

Wioska na zachodzie jest teraz przyjaźnie nastawiona do Rzymu

*

– Zimno dziś, nie?
– Jak co dzień. Mam już powoli dosyć tych chmur i deszczu. Wygląda jakby niebiosa się na nas uparły.
– Ważne, że chociaż na patrolu spokój.
– Uważaj, bo wykraczesz! Ten debil wybrał tę wąską drogę przez las. Nigdy nie wiesz czy zza krzaka nie wypadnie na Ciebie stado wojowników.
– Nie bądź boidupa. Szedłem tu z nim przedwczoraj i nic... – nim zdążył dokończyć zdanie pilum weszło w jego czaszkę i roztrzaskało ją na drobne kawałki obrzucając wszystkich dookoła kawałkami mózgu i kości. Las oszczepów spadł na idących leśną ścieżką żołnierzy.
– RZYMIANIE ATAKUJĄĄĄ! – darł się kolega zabitego ze łzami i przerażeniem w oczach – TWORZYĆ KRĄG OBRONNY! JESZCZE GALIA NIE ZGINĘĘĘĘŁAAA!

– C-co oni tam wrzeszczą na d-dole? – spytał Balbinus ze wzniesienia na drodze, którą kilka minut temu szli Galowie.
– Nie wiem Panie, nie znam galijskiego – odparł zgodnie z prawdą Herous Septimus – Pewnie coś o ruchaniu nam matek i nienawiści do Rzymu. Panie Trybunie musimy się pospieszyć i zamknąć pułapkę albo uciekną.
– R-racja...

Legioniści z krzaków obrzucili pilami Galów, po czym wespół z włócznikami rzucili się na ich flanki. Drogę naprzód zablokował im szarżujący oddział Snowidusa, a odwrót Balbinus razem z Herousem Septimusem. Mimo zaskoczenia Galowie zdołali jakimś cudem stworzyć formację obronną w kształcie owalu. Wyskakiwali przed szereg tylko kiedy widzieli okazję na trafienie nieostrożnego Rzymianina. To nie byli żołnierze z rodzaju niezdyscyplinowanej hołoty, którą Balbinus spotkał tydzień wcześniej tylko doświadczeni i zabójczo skuteczni wojownicy.

– Jeszcze nie! Jeszcze troszkę...
– Centurionie!
– Teraz! – krzyknął czekający do ostatniej chwili Roman. Kilkadziesiąt ludzi jęknęło z wysiłku i kilkadziesiąt ramion rzuciło z odległości kilku stóp deszcz pil zwalając z nóg za jednym zamachem ćwierć oddziału wroga.

Przestraszeni wizją walki z włócznikami konni Herousa szybko podali tyły, ale na szczęście ciężka kawaleria Balbinusa nadal trzymała wroga w szachu. Niedługo potem Snowidus został ranny i poszedł w ślady Herousa, ale ciężka kawaleria włócznicy pierwszej rzymskiej centurionki Niedopchnęcji Poślad powstrzymały wroga przed przerwaniem okrążenia. Po kilku minutach napierania na Galów zaczęli oni walczyć w takim ścisku, że niektórzy nie mieli już jak nawet wziąć porządnego zamachu toporem. Walka powoli, ale systematycznie zaczęła przeradzać się w rzeź. Śmiertelne skuteczni Rzymianie obryzgani krwią, wnętrznościami i kawałkami mózgów zmierzali z wielkim uporem do zwycięstwa.

Balbinus siekał na prawo i lewo w deszczu strzał i lesie włóczni wystających dookoła niego. Widać, że coś w nim pękło i coś się zmieniło. Przedarcie się jego gwardii przez szeregi włóczników i wjechanie do centrum obronnego kręgu oznaczało galijską porażkę w ciągu następnych kilku chwil. Pierwszą ofiarą furii trybuna padli szyjący do niego od początku walki łucznicy. Po nich przyszedł czas na włóczników i tarczowników. Rzymianie nie dawali pardonu nikomu, choć w rzeczywistości nikt też o niego ani razu nie poprosił.

Po tym gdy ostatni Gal padł trybun spojrzał się na drogę za sobą. Pokryta była ciałami kilkuset Galów i dziesiątek Rzymian. Część to byli jego gwardziści, których znał osobiście. W całym starciu stracił trzecią część swoich elitarnych drużynników. Zaklął pod nosem i wstając z kolana powiedział:

– Dobić konających Galów i zabrać naszych rannych i martwych na wozy taborowe. Natychmiast wracamy do fortu – jego drapieżne oczy zaczęły przeczesywać okolicę starając się ocenić straty własne.

Oficerowie zebrani dookoła trybuna na chwilę oniemieli po czym Niedopchnęcja odważyła się zauważyć:

– Trybunie, przestałeś się jąkać!
– Aktualnie #!$%@? mnie to obchodzi. Straciłem trzecią część powierzonych mi ludzi, a Galów jest wielokroć więcej niż to co dziś zabiliśmy. W tym tempie niedługo nas wykrwawią – wykrzyczał do podwładnych, mocno gestykulując ramieniem – Zostawcie mnie teraz w spokoju, muszę obmyślić strategię na najbliższe dni – powiedział z wkurzoną miną po czym wsiadł na konia i pojechał w stronę zostawionych w krzakach wozów.

----------

Staszkoslavus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -16 ludzi
Mariusz +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -24 ludzi
Niedopchnęcja Poślad + średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -24 ludzi
Snowidus Awonaizdupius Keksimus Maximus Hummus Optimus +średnia ilość doświadczenia, -13 ludzi
Anus Kajakus +średnia ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -32 ludzi
Roman +duża ilość doświadczenia (NOWY POZIOM), -20 ludzi
Herous Septimus +mała ilość doświaczenia (NOWY POZIOM), -5 ludzi

*

Czas na deklaracje do
23.09 12:00**
#legionfabularnie
Pobierz Patrykzlasu - TURA 3

KARTA POSTACI

– Nie stawaj za koniem, bo Cię... A już niew...
źródło: comment_1632222206cH0iGw4UEHx1SFnh08DQbv.jpg
  • 6
Prefekt Obozu
Balbinus powiedział, że mam go zostawić samego i w końcu "ruszyć dupę coś zrobić". Nie podoba mi się wizja wyjścia z obozu, ale jak mus to mus. Trzeba wywierać presję na największą wioskę w regionie na północy. To ona kontroluje bród i przejście do twierdzy Żołędzioryksa. Jeśli poharatamy ich patrole to nie odważą się wyjść aż do nas do fortu. Zbiórka godzinę po śniadaniu pod północną bramą, nie zapomnijcie wziąć
Zwiadowca
Po wywarze od sołtysa czuję, że mogę góry przenosić. Moi ludzie donieśli mi o stadninie na południowym wschodzie – to tam niedaleka nieprzyjazna wioska trzyma większość swoich koni. Jeśli uda nam się w nocy zakraść i ją spalić, a na koniec ukraść konie to będzie wielki cios dla kawalerii wroga. Weźcie tylko lekki, niewydający zbyt dużo dźwięków pancerz i włócznie.

Wymagania: tylko dla włóczników
Prefekt Obozu
Zanim wyjdę mogę wam pokazać plany co jeszcze trzeba zrobić, żeby umocnić naszą bazę. Według mnie nasze umocnienia już teraz mogą stać i sto lat, ale jak komuś się nudzi to może trochę pokopać.

Wymagania: brak
Francesco Totti:

Mi dispiace tantissimo non essere più dentro la Roma. Tantissimo. Per me era non dico la seconda casa ma quasi la prima. Sono cresciuto là e morirò lì dentro. Per me era impensabile un giorno cambiare strada e andare via da Trigoria. Ma stavo con le spalle al muro, non potevo sottrarmi, dovevo prendere questa decisione. Drastica, brutta, però ho dovuto farlo per rispetto a me stesso. E