Wpis z mikrobloga

Piątkowy wieczór niezależnego mężczyzny, to dobry czas, na kolejną historię #podrywmanleta. Tym razem będzie odrobinę pozytywniej. Historia o tyle ciekawa z mojej perspektywy, że raz w życiu zdarzyła mi się taka sytuacja, że to laska zagadała do mnie (okej, to be fair, była jeszcze jedna, ale to zupełnie inna historia).

Kiedyś jadąc sobie pociągiem przez niemal całą Polskę, przysiadła się do przedziału taka dziewczyna. Ogólnie całkiem fajna, wysoka, szczupła, wysportowana brunetka mniej więcej w moim wieku. Prócz niej w przedziale były jeszcze ze 2 starsze babki. Jakie było moje zdziwienie jak po paru minutach, dziewczyna zagadała do mnie o jakąś pierdołę, już nawet nie pamiętam o co, ale od słowa do słowa zaczęliśmy dłuższą rozmowę. Później już rozmowa naturalnie schodziła na różne wątki, więc w sumie poznałem ją całkiem dobrze. Wiedziałem że jest singielką, że uczy w szkole itd.

Przegadaliśmy dobre 4h i rozmawiało nam się bardzo dobrze (przynajmniej z mojej perspektywy). Czułem się tak, jakbyśmy się znali od dłuższego czasu, nie było ani momentu jakiejś niezręcznej ciszy, mimo że nie byliśmy tam sami (a takie sytuacje zawsze mnie krępują). Dodam, że nie byłem wtedy w najlepszej formie, bo trochę kacowałem.

Czas zleciał bardzo szybko, zaraz miała wysiadać. Wielkimi krokami zbliżał się dla mnie test, bo przecież w takiej sytuacji muszą ją zapytać o jakiś kontakt. Tylko tu się pojawiły myśli, że w sumie jak mi odmówi to będzie cringe, bo wszyscy w przedziale byliby świadkami tej sytuacji xD Poza tym nigdy nie pytałem o numer randomowej laski. W zasadzie uznałem więc, że to nie ma sensu, że pewnie po prostu jej się nudziło, chciała pogadać przez drogę i tyle.

Jak już dojeżdżaliśmy powoli na centralny, to spojrzała na mnie i powiedziała, że ona zaraz będzie wysiadać (ja miałem jeszcze pół trasy). Odczytałem to jako znak, że powinienem teraz coś powiedzieć. W tym momencie stwierdziłem, a #!$%@? co mi tam, już nawet nie myślałem o tych babach w przedziale. Zapytałem jej, czy zostawi do siebie jakiś numer, że jak następnym razem będę w Wawie, to musi mnie oprowadzić. O dziwo, rzeczywiście mi ten numer podała i to nawet poprosiła o strzałkę, żeby się upewnić, że dobrze zapisałem ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale dostałem wtedy boosta do pewności siebie. Czułem się jak jakiś chad xD Później zgadaliśmy się na fejsie, ale już rozmowa online była mniej ciekawa, z czasem w ogóle przestałem pisać, bo jakoś tak się to nie kleiło.

Mimo, że jak zwykle nic z tego nie wyszło, to było bardzo fajne doświadczenie i bardzo miło wspominam tamtą podróż. Wiele jeździłem pociągiem, ale drugiej takiej sytuacji już nigdy nie doświadczyłem.

#przegryw
  • 14