Wpis z mikrobloga

@Wypok2: chciałoby się powiedzieć: "Zaraz się rozkręci..." ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Operuję przekładem Lama i przede wszystkim rzuciło mi się w oczy słowo ragout. U Zegadłowicza (w Wolnych Lekturach ) to prawdopodobnie bigos. W angielskim przekładzie Bayarda Taylora (dostępnym tutaj ), ten fragment brzmi:

If you've a piece, why, just in pieces give it:

A hash, a stew, will bring success, believe it!

Nie wiem,
@Wypok2: A tak z innej beczki - ogromną radość sprawia mi lektura Fausta. Wiele zdań może spokojnie przepisać na kartkę i trzymać w butonierce w razie "w", z kolei całość jest na tyle spójna, tak kompozycyjnie przepyszna, że nie chce się odchodzić od stołu. Tylko strach przed tą piękną chwilą, która ma trwać wieczność, rośnie w miarę jedzenia.
@Ilustrowany: Przyjdzie kolega jużsamiwieciekto i prawdopodobnie wszystko wyjaśni ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wątek romantyczny może tchnąć trochę życia do dyskusji, bo ze streszczeń wnioskuję, że będzie ciekawy. W zwykłych okolicznościach czytam zupełnie inne książki, ale faktycznie, to co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to kopalnia ładnych cytatów.

I oczywiście liczę na więcej pudla, zwierzątka w literaturze są zawsze super, nawet jeśli symbolizują diabła ( ͡°
@Wypok2: „Rzuciło mi się w oczy, że wybranka Fausta ma na imię Małgorzata. Wcześniej na tagu zostało wspomniane, że „Mistrz i Małgorzata” czerpie z „Fausta”. Czy imię bohaterki jest jednym z tych nawiązań?”

dokładnie tak, do tego czarny pudel u Bułgakowa zamienił się w czarnego kota :) co ciekawe, Małgorzata nie pojawia się u Marlowe'a.
@Ilustrowany: u Goethego Mefistofeles kuleje, a jak to było z Wolandem? Czytałem już dawno, więc tego motywu nie kojarzę, z drugiej strony podpierał się laseczką...

Polecam też zapoznanie się z dramatem Marlowe'a, można wtedy dostrzec, co Goethe zrobił z mitem Fausta. U Marlowe'a Faust jest tricksterem znudzonym życiem i płatającym figle (słynna scena u papieża), u Goethego jest raczej ból egzystencji i pustka.

@Wypok2: z rozdziałów, które czytaliśmy na dziś
@n0vy: @Wypok2: ale wracając do tematu - pan @problemat rzucił w poprzedniej dyskusji komentarzem dot. "przejścia" z poezji na prozę:

skandal, który świadczy tylko i wyłącznie o nieumiejętnościach translatorskich


Zmiana formy nie musi się wiązać z brakiem umiejętności. Biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z dziełem literackim to każdy przekład będzie swego rodzaju interpretacją, a każde tłumaczenie dzieła literackiego - nowym dziełem. Przekłady nigdy nie oddadzą "ducha" (jakby
@Ilustrowany: w tamtym wątku dodałem od siebie przykład Parandowskiego i jego tłumaczenia „Odysei”, gdzie również przeszedł na prozę.

Z takich ciekawszych decyzji translatorskich przychodzi mi jeszcze do głowy Robert Stiller i jego dwie wersje tłumaczenia „Mechanicznej pomarańczy”, w jednej wersji slang użyty w powieści jest oparty na języku rosyjskim, w drugiej na języku angielskim.

Z niesławnym tłumaczeniem „Braci Karamazow” Barbary Beaupré pewnie niektórzy z nas się zetknęli. Tłumaczka, osoba głęboko wierząca,