Wpis z mikrobloga

Zrobiłem sobie mały maraton filmowy. Rozpocząłem od "Maczety" w sam raz na kaca, ubawiłem się przednie i w dodatku rozkminiłem, że fajnie być aktorem bo nawet taki Danny Trejo się całuje z fajnymi dupami(Rodriguez, Alba, Lohan), co dla statystycznego mirka jest raczej nieosiągalne. Następnie był "Prometeusz", no cóż.... tęga rozkmina, skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy, trochę horroru, trochę klimatu z Nostromo... Ciekawe. I na koniec "World War Z", w którym z przerażeniem zauważyłem, że bardzo dokładnie oddano schematy zachowań społecznych w chwili totalnego zagrożenia. Na szczęście amerykanski bohater ratuje świat.

#ogladajzmikro
  • 6
"World War Z", w którym z przerażeniem zauważyłem


@Jofiel: mi się podobało to, że biegnące zombiaki zachowywały sie jak woda (w tunelu na zakrętach ich znosiło, omijali przeszkody), nie mogę się doczekać dwójki
@GraveDigger: Maczeta była dokładnie taka jak się spodziewałem, więc nie mogłem się rozczarować ;) Prometeusz - sam temat jest ciekawy i dlatego mnie się podobało, bo dotykało pewnego taboo, takie trochę mistyczne i zarazem nowatorskie, a zombiaki zawsze są dobrym obiektem do robienia filmów.

@Bochen2000: Ej, nie ejst z nim chyba az tak źle xD

@Dreszczyk: Ludzie zachowywali sie jak ludzie a zombi jak zwierzaki kierujace się instynktem, chociaż