Wpis z mikrobloga

A tak wczorajszą sytuację w sejmie skomentował Mikołaj Małecki, prawnik, karnista, doktor habilitowany nauk prawnych, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, Laureat 9. miejsca w rankingu 50 najbardziej wpływowych prawników w Polsce w 2019 ogłaszanym przez „Dziennik Gazetę Prawną”:

Burzliwe obrady Sejmu i jawne naruszenie prawa, tym razem związane z tak zwaną reasumpcją (powtórzeniem) głosowania, które okazało się przegrane dla większości sprawującej władzę.

Posłowie opozycji prawidłowo zgłosili wniosek o odroczenie obrad Sejmu, a Marszałek Sejmu poddała go pod głosowanie. Większość opozycyjna wygrała głosowanie większością 229:227. Oznaczało to, że posiedzenie Sejmu, na którym miała zostać przegłosowana ustawa #antytvn, zostało odroczone.

Marszałek zarządziła jednak reasumpcję głosowania, powołując się - w ramach wymówki - na zaistnienie możliwej pomyłki posłów co do terminu odroczonych obrad. W rezultacie większość rządząca wygrała kolejne głosowania, obrady kontynuowano, ostatecznie uchwalono również ustawę wymierzoną w wolność mediów w Polsce.

Przyjrzyjmy się na gorąco wątkowi nieprawidłowo zarządzonej reasumpcji głosowania.

Artykuł 189 ustęp 1 regulaminu Sejmu mówi: "W razie gdy wynik głosowania budzi uzasadnione wątpliwości, Sejm może dokonać reasumpcji głosowania".

Przepis wymaga więc, by zaistniały UZASADNIONE wątpliwości co do WYNIKU głosowania - tylko pod takim warunkiem możliwa jest jego reasumpcja.

Wyniki głosowania co do odroczenia obrad Sejmu zostały ustalone, były jednoznaczne i powinny być wiążące. Marszałek zapowiedziała dane głosowanie i zostało ono przeprowadzone, jego wynik w tym zakresie nie budzi wątpliwości.
Ewentualne wątpliwości muszą być "uzasadnione", a nie wynikać z widzimisię marszałka lub chęci posła, aby po fakcie zmienić swój głos. Przepis nieprzypadkowo dodaje: "uzasadnione" wątpliwości, a nie jakieś mgliste, subiektywne wątpliwości jednej czy dwóch osób. Uzasadnione, a więc istniejące obiektywnie i racjonalne. Mają one dotyczyć "wyników" głosowania, a nie dowolnej kwestii, na którą ktoś się powoła.

Chodzi głównie o problemy techniczne, jakie mogą powstać przy głosowaniu: niedziałająca karta poselska, urządzenia nie zliczają głosów, błąd w sumowaniu głosów itd. Mowa o logistyce głosowania, tak aby czynność faktyczna oddawania głosu przez posłanki i posłów (naciśnięcie przycisku na maszynce do głosowania) została poprawnie odzwierciedlona w formalnym wyniku głosowania.

Nawet nieprecyzyjny co do treści charakter głosowanego wniosku nie uzasadnia powtórzenia głosowania, jeśli co do istoty rzeczy wszyscy zdają sobie sprawę, czego dotyczy głosowanie (tu: odroczenia obrad).

Analogicznie, jeśli Sejm przegłosuje ustawę z rażącymi błędami, to mleko się rozlało. Ustawa jest uchwalona. Nie można zmienić wyników głosowania w ramach reasumpcji, bo ktoś po fakcie uzna, że treść ustawy powinna być nieco inna.
Marszałek Sejmu nie może dowolnie powtarzać głosowań, które przegrała większość sprawująca władzę. Ma działać na podstawie i w granicach prawa.

Najważniejsza jest tu wola Sejmu - władzy ustawodawczej - szczególnie w ramach posiedzenia, na którym głosowane mają być istotne projekty legislacyjne. Procedura głosowania to "świętość"; jest formalnym sposobem wyrażania przez posłów woli, aby organ kolegialny podejmował decyzje, które będą wiążące prawnie.

Zarządzenie głosowania nad reasumpcją, gdy nie zachodzą obiektywnie uzasadnione wątpliwości co do wyników głosowania, jest przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, jest to akt jawnego bezprawia na najwyższych szczeblach władzy.

A co z ustawami uchwalonymi po nieprawidłowej reasumpcji?

Ustawy uchwalone na posiedzeniu, które powinno być odroczone w wyniku poprawnie przegłosowanego wniosku, obarczone są wadami proceduralnymi, które można kwestionować pod kątem ich sprzeczności z Konsytucją.

Przepisy te są niekonstytucyjne co najmniej z kilku powodów:
- naruszenie przepisu o Sejmie, który obraduje na posiedzeniach (to powinno być odroczone),
- naruszenie standardów podejmowania decyzji w głosowaniu przez organ kolegialny (Sejm),
- naruszenie norm regulaminu Sejmu (przepisu o reasumpcji głosowania, mimo że nie były spełnione przesłanki do jej zarządzenia),
- naruszenie zasady przyzwoitej legislacji,
- naruszenie zasady demokratycznego państwa prawa.

Problem w tym, że nie ma Trybunału Konstytucyjnego, który mógłby to wszystko stwierdzić.

Okazuje się też, że w całym tym niekonstytucyjnym reżimie nie mamy już nawet prawdziwej władzy ustawodawczej. Nie ma już Sejmu, który składa się z 460 posłów, bo głosowania mogą być bez żadnej podstawy powtarzane do skutku, dopóki wynik nie zadowoli partii sprawującej władzę.

Reżim przekształcił władzę ustawodawczą we władzę partii, która nie uznaje porażki. Jesteśmy państwem bezprawia.

#neuropa #bekazpisu #tvpis #bekazprawakow #prawo #polityka