Wpis z mikrobloga

@lenamilena: Ja leciałem. Na lotnisku baba w fartuchu tylko sprawdzała certyfikaty/negatywy.
Jechałem natomiast do Cebulandii, to kolejki po obu stronach Serbii całkiem spore, więc Bułgarzy też pewnie trzepią na wjeździe. Pozostałe granice przejechaliśmy bez zatrzymywania się
Jechałem do PL samochodem, wiec j/w - tylko na Słowacji pytali.
Do BG wracałem samolotem, to tylko negatywny test i babka w fartuchu na lotnisku sprawdzala na hali przylotow