Wpis z mikrobloga

Powiedzmy, że istnieje hipotetyczna sytuacja:

Jestem współwłaścicielem domu (duży budynek wielorodzinny na sporej działce). Podczas budowy chodnika przy drodze idącej wzdłuż działki, właściciel 50% budynku (nie jestem z nim spokrewniony, wylicytował 50% na aukcji sądowej), podpisał prawdopodobnie zgodę na zatrzymanie odpływów kanalizacyjnych na wskutek czego działka jest regularnie zalewana.

Prawdopodobnie dopuścił do tego, ponieważ po drugiej stronie drogi również jest właścicielem sporej ziemi, na której woda regularnie (od zawsze, zanim jeszcze był jej właścicielem) mu się gromadziła.

Powiedzmy, że nikt w tym domu nie mieszka, poza jedną, starszą osobą. Zameldowanych jest tam wiele osób.

Dom nie ma podłączonej kanalizacji, woda brana jest ze studni. Przez zalewanie działki (zrobił się tam ogromny staw na tej mojej części, którą mam prawnie uregulowaną - studnia również znajduje się na mojej części) z kranu leci brązowa woda.

Powiedzmy, że mnie interesuje wyłącznie odszkodowanie za ten stan rzeczy. Wcześniej nie było problemów z zalegającą tam wodą.

Przez stojącą wodę (kilka deszczowych dni, i całe nogi mam zanurzone) uschło kilka wielkich, starych modrzewi - które również są na mojej prawnie uregulowanej części.

Mam pełnomocnictwo od tej starszej osoby, więc sam reprezentuję 50%.

Pytanie:

W takiej (oczywiście czysto hipotetycznej sytuacji) czy mam szansę na odszkodowanie? Jeśli tak, to w jakiej (mniej więcej) wysokości?

Co mógłbym zrobić, żeby zwiększyć ewentualnie odszkodowanie? (Jakieś sprytne ruchy, np. posadzenie czegoś na tej działce).

Czy rzeczoznawca i powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego to jedyne instytucje, do jakich będę musiał się udać, i których opinii będę potrzebował? Poza sądem oczywiście.

#prawo #pomoc