Wpis z mikrobloga

Zmieniłem dzisiaj ojca. Tak, przez ponad 20 lat żyłem w kłamstwie. Korzystałem z życia bezrefleksyjnie, nie oglądając się za siebie. A było to tak:

Jako że w sezonie jesiennym wybieram się na dwutygodniowy wojaż po Europie Czasu Kryzysu postanowiłem uzyskać niejaką kartę EKUZ, upoważniającą do korzystania z europejskiej opieki zdrowotnej. Odwiedziłem mojego rodzica, by uzyskać aktualne formularze ZCMA i RMUA (co miesiąc trzeba je aktualizować, by udowodnić, że przysługuje nam "powszechna i bezpłatna opieka zdrowotna"). Wydrukowałem sobie formularz ze strony NFZ i ochoczo ruszyłem w stronę wojewódzkiego oddziału.

Do urzędniczki podszedłem praktycznie bez kolejki, co zawdzięczałem uprzedniemu wypełnieniu wydrukowanego wniosku. Nie czekając na zachętę całkiem sympatycznej pani (zachowywała jednak zdrowy, urzędniczy dystans do petenta), wyciągnąłem stosik papierów. Pani przyjęła je, z uznaniem kiwając głową nad moimi drukowanymi kulfonami, i przeniosła palce nad klawiaturę. Nie minęło 5 sekund i usłyszałem grobowe:

"Pan jest nieubezpieczony" - "Zaraz, zaraz, to jakaś pomyłka. To aktualne zaświadczenia poświadczające opłacenie składki zdrowotnej przez mojego ojca" - odpowiedziałem zmieszany. "Nie, to nic nie znaczy. To dokumenty z firmy, system twierdzi co innego". Bałem się zauważyć, że od kilku dobrych lat latam po te druki za każdym razem, gdy potrzebuje zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego. "Aaale, jak to?" - innego pomysłu na ripostę nie miałem. "Pana ojciec w maju 2011 zgłosił się do Urzędu pracy, od tego czasu nie wpłynęły żadne składki". "To co w takim razie potwierdza RMUA?" - "Nie wiem, nie interesuje nas to. A z resztą, proszę zobaczyć".

Pani energicznym gestem odwróciła monitor w moją stronę. Serce stanęło, a kabel wypadł z gniazda. "Jezus Maria" powiedziała pani urzędniczka i docisnęła kabelek. I faktycznie. Składki nie wpływały. "Ktoś leci sobie w #!$%@?" - pomyślałem. Ale zachowałem zimną krew, a uprzejmy wyraz zatroskania nie opuścił mojego oblicza. "Zaraz zaraz, przecież dokumentem upoważniającym mnie do korzystania z NFZu jest potwierdzenie wpłaty składek przez rodzica. Jego status mnie nie interesuje". Urzędniczka uśmiechnęła się. "Proszę zobaczyć" - Zabrała monitor, zagrała palcami na klawiaturze, odwróciła ekran i... "Jezus Maria!" - ekran znowu zgasł. Merdanie kabelkami pomogło. Faktycznie. Mój status również był jasny.

Zrezygnowany zapytałem o to, co mogę w takiej sytuacji zrobić - "Wyjaśnić sytuację" - odpowiedź była o tyle oczywista, co enigmatyczna. "Ale jak, zostały mi 3 dni do wyjazdu" - "To mnóstwo czasu. Na początek proszę zdobyć zaświadczenie o opłacaniu składek z firmy ojca" - "To zaświadczenie, które przyniosłem się nie nadaje?". Urzędniczka pogardliwie spojrzała na przyniesione przeze mnie RMUA. "Nie" - ucięła krótko. Nagle zadziałał pajęczy zmysł. Spojrzałem na nazwisko ojca i... "W nazwisku jest literówka" zakrzyknąłem triumfalnie". "Zdarza się, ale to nic nie zmienia" - odparła urzędniczka studząc mój zapał. Przysunąłem się bliżej do biurka, wkroczyłem w osobistą strefę urzędniczą i przestudiowałem cały ekran programu. "Ale zaraz.... PESEL też się nie zgadza!" "Niemożliwe, skąd to pan wie?" "Bo początek to urodziny, nie zgadza się ani rok, ani miesiąc" - "Proszę podać PESEL ojca" - "Jest na RMUA". Dokument nagle okazał się wiarygodny. "Faktycznie. Nie zgadza się" - urzędniczka spojrzała na mnie z niekłamanym podziwem. "Gratuluję spostrzegawczości". Kilka stuknięć, 20 kilka lat życiorysu wymazane z bazy ZUS i nowiutka karta EKUZ znalazła się w moim portfelu. Oczy wciąż spoglądały dla mnie zza biurka "Naprawdę, świetnie pan to zauważył. Gratuluję". "Dziękuję" - odparłem rozpromieniony i wyruszyłem naprzeciw dalszym przygodom dnia codziennego.

#nfz #thirdworldproblems #piszzwykopem #truestory
  • 14