Wpis z mikrobloga

Tak. Wiem, że serial #sexlife to gówno. Wiedziałam to od samego początku, ale mimo wszystko chciałam go obejrzeć żeby przekonać się jak bardzo. ! Ale, ale... Podczas ostatniego odcinka miałam przez chwilę nadzieję, że może jednak tym razem wyjątkowo #netflix postanowi zaskoczyć i przekazać jakieś pozytywne wartości. O jakże ja się #!$%@? myliłam. Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że wszelkie wytwory współczesnej "kultury" w dużym stopniu kształtują podejście do związków i w ogóle do życia, ale naprawdę przeraża mnie to, że jakaś część nastolatek które są wychowywane na tego typu produkcjach mogą kiedyś serio zacząć wcielać w życie filozofię głównej bohaterki. A ta filozofia sprowadza się do jednego - mam zajebistego męża (też chada), super dzieci, ale niestety nie mam dzikiego sexu z moim ex (chadem) więc rzucam to wszystko w cholerę żeby tylko - cytując "ex mnie zerżnął, ale od męża i tak nie odejdę".
  • 4