Wpis z mikrobloga

Tinderowe zaburzenie percepcji.

Kiedyś w latach nastoletnich byłem bardzo zauroczony pewną znajomą - piękna i zabawna. Tkwiłem przez pół roku w friendzone - ja orbitowałem wokół niej, ona wokół jakiś tam Chadów. Wtedy byłem zbyt młody i głupi, żeby stanąć z boku i trzeźwym okiem ocenić sytuację, a #blackpill też był dla mnie obcy. Po pewnym czasie poznałem inną dziewczynę, która była mną zainteresowana i kontakt z "młodzieńczą miłością" przez kolejne lata był na poziomie 2 grupowych spotkań rocznie.

Od tamtego momentu minęła dekada, znajomość się odnowiła bo oboje jesteśmy singlami i szczerze nie wyobrażam sobie życia z tą laską. Co mnie trochę dołuje bo można powiedzieć, że taka młodzieńcza miłość czy zafascynowanie daną osoba zniknęła. Właściwie ta sytuacja uświadomiła mi, że już od dawna czegoś takiego nie czuje, jak wtedy kiedy miałem te +- 20lat. Nie to, żeby ta dziewczyna była "zużyta" czy stara, bo tinderowej karuzeli jeszcze nie ma za sobą, na dodatek starzeje się naprawdę dobrze - jak na moje to jest ładniejsza niż te kilka lat temu.

Bardziej chodzi tu o moje podejście - teraz już mam w głowie wiele różnych współczynników, przez których pryzmat oceniam dana osobę. Zwyczajnie nie ma opcji, żebym się zakochał, przywiązał czy nawet zauroczył. Mój racjonalny mózg we wszystkim i wszystkich znajdzie jakieś minusy, ryzyka, rysy - więc będę ruchać, aż dopóki nie pojawią się pierwsze problemy, kiedy to się stanie zwyczajnie zakończę znajomość. Zawsze znajdzie się ktoś nowy, lepszy - bo jego życiowego bagażu i problemów jeszcze nie znam. Karuzela ciał wyzbyła mnie takich codziennych ludzkich odruchów - nie przejmuje się uczuciami innych. Może na takiego typa nie wyglądam, ale bezwzględnie wykorzystuje kobiety i nie mam absolutnie żadnych skrupułów czy wyrzutów sumienia. Żeby była jasność - nie okłamuje ich, nie wkręcam jakieś miłości, nie obdarowuje prezentami, w zasadzie rzadko mówię cokolwiek miłego, ale jak już to robię to naprawdę tak myślę.

W obecnych czasach/w moim wieku nie ma tego etapu "podchodów"/fascynacji druga osoba i zastanawiania się jak tą osobę sobą zainteresować. Nie jestem już łowcą, bo sarna sama za mną chodzi i podkłada się pod muszkę, wręcz hehe wbija w siebie moją lufę. Tinderowe umawianie się z kimś bezpośrednio, na jasnych zasadach (że się sobie podobamy i chcemy coś razem robić) zabija trochę proces poznawania się. Spacer - kawa - Netflix - seks to tinderowy circle of life. Dziś umówiłem się z laską z tindera na jutro i powiem wam szczerze, że jak do spotkania nie dojdzie to będę mieć wyje84ne - ba! nawet lepiej. Nie chcę mi się tego schematu już powielać, bo seks z taką "obcą" osobą to też nie jest jakaś nagroda dla której chciałoby mi się starać. Wiem, że niczym mnie on nie zaskoczy - nie chce zabrzmieć jak ksenofob, ale większość Polek to kłody, które myślą, że jak się wypną czy zrobią loda to już jest nagroda. W 90% robimy to co ja chce, czyli są to dla mnie takie emocje jak na kolejce górskiej, którą sam zaprojektowałem, zbudowałem i 30x przetestowałem. Na dodatek, każdy przejazd odbywa się w delikatnej narkozie bo nie jestem idiotą i walę w gumie.

Może brak zainteresowania jest przez to, że zanim chwycimy kogoś na spacerze za rękę, trzymamy już go za szyję blokując dostęp powietrza w akompaniamencie spięć mięśni i jęków orgazmu. Myślałem, że drogą do serca mogą być sine, napuchnięte jaja, kiedy zamykasz drzwi od jej mieszkania i bez seksu jedziesz do siebie. Problem jest w tym, że ciężko jest się powstrzymać i nie brać - kiedy one same się oddają. Co mam mówić "nienienie", kiedy ona sama się schyla do berła i robi "błebłebłebłe" próba mikrofonu?

Zastanawiasz się po ch0ja ja to wszystko napisałem? Otóż wydaje mi się, że mass media i moje otoczenie, wmówiło mi w jakiś sposób, że czyjąś wartość należy mierzyć poprzez ilość spenetrowanych ciał. Jest to wierutna bzdura i uwierzcie mi, że nigdy nie czułem się bardziej pusty, a moje myśli nie były bardziej nihilistyczne. Jeśli masz 20-25 lat i tworzysz z kimś fajny wartościowy związek to nie porzucaj go dla złudnej, utopijnej idei wolności seksualnej i penetrowania wielu dziur, bo moralnie zmiecie Cie z planszy. Wiem, że może to być trudne, ale zazwyczaj to co nie jest łatwe jest bardziej wartościowe. Za kilka lat Twoi znajomi będą zakładać rodziny i nikomu już nie będzie imponować fakt, że jednego dnia bzykałeś 3 różne panny. Ponad to po 30 będziesz się spotykać z laskami w swoim wieku, czyli emocjonalnymi wrakami przejechanymi przez innych kolesi i młodszymi dupami, które będą z Tobą tylko ze względu na Twój status i pieniądze(o ile je będziesz mieć).

Karuzele ciał jest bardzo trudno zatrzymać, bo przestajesz przywiązywać uwagę do drugiego człowieka i zawsze jest następna, więc jak różowa robi problemy to ją zlewasz. Nie jestem żadnym chadem, ani też przegrywem tylko zwykłym kolesiem, z którym dosyć łatwo jest nawiązać kontakt. Myślę, że takich ludzi jak ja może być dużo więcej, tylko głos ten jest zwyczajnie przemilczany i nie ma żadnej reprezentacji bo nie da się go w żaden sposób spieniężyć i nie rozpuszcza on komórki społecznej tak jak rozwiązłość seksualna.

Generalnie czuje, że źle robie i nie wiem jak z tego wyjść, a zdaje sobie sprawę, że większość mojego życia mogę spędzić jako stary samotny mirek erotoman. Wiem, że każdym hobby po jakimś czasie można się znudzić, więc nie mówcie mi "zajmij się sobą bro". Na tinderze robie sobie już jaja i publikuje to na #rozmowyprzegrane - co w sumie daje mi sporo radości szczególnie jak jakiś mirek zacznie się sapać i wypisywać swoje mądrości na temat podrywu czy tego jaki glupi to nie jestem. Za to zawsze leci plusik, bo tak - na swój sposób jestem glupi. Nie jest też tak, że jakoś specjalnie uganiam się za tzipom, mam grupe znajomych i jakieś tam hobby czy fajną pracę.
Znajdzie się na sali wujek dobra rada, który powie mi jak zrestartować mój mózg?

#gorzkizycialyk

#oswiadczenie #gownowpis

Pobierz BurzaGrzybStrusJaja - Tinderowe zaburzenie percepcji.

Kiedyś w latach nastoletnich...
źródło: comment_1626184929Kb5f0tt0ZjipYtyyimtXC2.jpg
  • 28
Karuzele ciał jest bardzo trudno zatrzymać, bo przestajesz przywiązywać uwagę do drugiego człowieka i zawsze jest następna, więc jak różowa robi problemy to ją zlewasz.


@BurzaGrzybStrusJaja: to też jest bzdura, to jest iluzja. Każdy ma w swoim życiu Prime Time, jak ktoś jest powiedzmy chadem to ma takie okienko od 15 do 35 roku życia, sorry ale jako facet po 35 na 99% już takiego powodzenia nie będzie - to znaczny
@Pozytywny_gosc napisałeś obszerny komentarz oparty na błędnych wnioskach. Gdzie ja napisałem, że karuzela będzie trwać do końca mojego życia? Nawet w kolejnym akapicie napisałem, że boje się, że większość życia będę starym samotnym mirkiem erotomanem (stary to dla mnie człowiek po 40). Wcześniej też napisałem że będąc facetem po 30 nie masz zbyt dużego/ciekawego wyboru - szczególnie jak nie masz statusu i dopadnie Cię łysienie androgeniwe.
@BurzaGrzybStrusJaja: Mireczku, dopiero teraz trafiłem na to, ale od połowy tekstu jakby ktoś moje myśli spisał¯\(ツ)_/¯
W tym roku stuknie mi 24, przebieg niewiele mniejszy, a tylko 2 kontakty to może były one nighty. Szanowałem się niby, więc większość to fwb, ale to też przez moją empatię skrzywdziłem i siebie i inne, brakiem asertywności. Nie potrafiłem się zakochać, a lubiłem bliskość jakiejkolwiek kobiety, może przez dzieciństwo i brak ciepła matki/macochy/kogokolwiek