Wpis z mikrobloga

@chillipickle: instynkt, jak coś idzie nie po myśli to się pozbywają najsłabszego potomka aby zwiększyć szanse reszty. Zwykle "nie tak" to znaczy że brakuje żarcia i to bardzo dobra taktyka. Tym razem żarcia starcza, ale coś jest nie tak - małżonka skwierczy na drutach wysokiego napięcia, a 3x dziennie dwunożny wchodzi mu po drabinie do gniazda, niestety bociani ojciec nie jest wstanie ogarnąć sytuacji i robi co każe mu instynkt.
  • Odpowiedz
@Nicky23: Mam nadzieję, że ktoś ustawił tam coś na kształt "ratowniczej trampoliny" (przepraszam, nie wiem jak inaczej to nazwać) w razie takiej sytuacji. Kojarzę, był taki starszy Pan który, ratował w ten sposón, tak "porzucane/wyrzucane" bociany i później sam je odchowywał
  • Odpowiedz
@Nicky23: moj dziadek mial na podworku gniazdo bocianów na drzewie. Jak jakiś zostal wypchnięty i przezyl to go odkarmial. Oczywiście teraz to są ku temu lecznice i fundacje, za komuny na tak głębokiej wsi nic nie było ale każdy jeden bociek którego udało się uratować to zaczynał naśladować inne (te co nie były wywalone z gniazda) i biegal po podworku probujac latac. Jeśli dobrze pamiętam to dziadek tez podrzucał tym ratowanym
  • Odpowiedz
@MrStealYourGirI moja babcia jednego wypchniętego z gniazda bociana uratowała i nazwała Wojtek. Niestety, gdy podrósł zaczął tak klekotać, że nie dało rady i musiała oddać go do zoo - jeszcze przez parę miesięcy do niej podchodził, jak krzyczała "Wojtuś, Wojtuś", później zapomniał ()
@PaulStanley
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 70
@PaulStanley: Moja babcia niedługo po wojnie miała 2 bociany, jednego po drugim. Jeden chodził z nią po wiosce odziany w kokardę na szyi. Pewnego dnia jej mama zauważyła, że znikają im z podwórka młode indyki i nie wiedziała co się z nimi dzieje. Któryś dzień później moja babcia wychodzi na podwórko, a temu bocianowi wystają z dzioba indycze łapki, to babcia wyszarpała mu już tego zdechłego wówczas indyka w całości :D
  • Odpowiedz