Wpis z mikrobloga

Siedzę na lotnisku i a po wyłączeniu patologii w tagach coś mało dziś zostało do poczytania. Więc może ja coś napiszę ku uciesze innych. Wrzucę przed wylotem i w Polsce poczytam komentarze :)

Jestem w Odessie wracając z podróży biznesowej. Jak nigdy nie byłeś a rozważasz odwiedzić (przed jesienną aneksją do Rosji) to poczytaj sobie, jak ten kierunek Cię nie interesuje to niżej nie znajdziesz nic ciekawego. Przez C-19 połączenia były tak gówniane, że miałem 2 dni tylko na zwiedzanie a byłem tam niespełna tydzień.

Zastanawiałem się jak zdefiniować Odessę i słowo „dziwna” jest chyba odpowiednie. Miasto wygląda jak Łódź we wczesnych latach 90 z pewnymi różnicami. To co mi starą postkomunistyczną Łódź przypomina to ogólny bród i zniszczenia (chodniki, asfalt) a w tym wszystkim wiele cudownych perełek secesji. Jednak jest tu taka sama moda na zabudowanie balkonów jak w Rosji i niestety to mocno obrzydza miasto. Naprawdę jakieś zasłony z porwanej folii nie prezentują się atrakcyjnie i psują wygląd miasta.

Już sama podróż z lotnika do hotelu stanowiła wyzwanie. Po pierwsze po opuszczeniu terminalu dostaliśmy ofertę od taksówkarza przejazdu w cenie 900 hrywien (120 PLN). Po odrzuceniu oferty, usłyszałem lepszą – 300 hrywien :)) NIET! Po mieście poruszałem się Uberem i Boldem (tu lepszy od ubera) i w apce cena była już normalna 120 hrywien. Ale podróż to zderzenie z zarówno ulicami (pierwszy raz byłem wieziony z lotniska do hotelu uliczkami tak niereprezentatywnymi że szok a nie da się inaczej) jak i sposobem jazdy. Absolutnie odradzam wypożyczanie sobie auta, chyba że lubicie turecki styl jazdy na klaksonie. Do tego poruszanie się po niektórych rondach to istny koszmar a pasy to dość umowny przepis – ogólnie oczy do koła głowy i KLAKSON! Zaśmiałem się jak kierowca stał przy szlabanie z biletem w ręku a strażnik go nie widział to zamiast „hej” lub „halo” był klakson… Ogólnie jeżdżąc jako pasażer było kilka sytuacji „o włos” od stłuczki albo co najmniej oderwania lusterka. W mieście można też korzystać z autobusów, tramwajów i trolejbusów ale stan tych pojazdów jest opłakany – każdy jaki widziałem zżera ruda z każdej strony.

Rzeczą, która odróżnia Odessę od Łodzi jest dostęp do morza. I rzeczywiście w okolicy nabrzeża Odessa zaczyna przypominać kurort. Jednak najładniejszy kawałek Arcadia Plaza to równocześnie raj dla kieszonkowców z których Odessa słynie (w sumie to przestępcze miasto i nawet są wycieczki szlakami zakazanych podwórek). Natomiast jeśli myślicie, że to dobry kierunek na wakacje w rodzinnym gronie to absolutnie nie. Plaże są maleńkie, roślinności prawie wcale, morze zimne (nie wiem jak w sezonie) i ratuje to wszystko jedynie dobre jedzenie i tani alkohol. Do jedzenia poza lokalnymi specjałami typu pierożki polecam sushi, bo w Polsce nie znajdziecie tak świeżego i smacznego. Ogólnie restauracje są tanie i drogie, więc warto rzucić okiem na ceny w menu przed konsumpcją.

Niestety okolice nabrzeża (i nie tylko) mają swoją dziwną przypadłość. Od lat jakiś Hindus buduje tam wieżowce (tak po 30-50 pięter) mieszkalne, które kupują Żymianie i Rosjanie, bo miejscowi nie mają do nich zaufania. Nie tylko są wysokie i przytłaczające ale też brzydkie. Niestety ukochanie do złota i przepychu jest wszechobecne przez co wiele rzeczy wygląda kiczowato.

Jak pisałem wcześniej miałem swobodne dwa dni ale na zwiedzenie Odessy wystarczy jeden i to w zupełności (chyba że chodzicie po wszystkich muzeach). Tu po prostu nie ma starych zabytków, secesji mam pełno w Łodzi więc nie robiła na mnie wrażenia i w sumie poza schodami Potiomkinowskimi i kawałkiem deptaka (jak Piotrkowska) to nie ma co zwiedzać.

Z przykrych rzeczy to zauważyłem i trochę wywnioskowałem z rozmów z tubylcami, że
Gruzini mają praktycznie wyłączną kontrolę nad gastronomią a Żymianie deweloperką, natomiast za siłę roboczą robią Ukraińcy. Są wykupowani we własnym kraju.

Na koniec zostawiłem coś dla wykopków… Uroda kobiet jest oszałamiająca. Naprawdę ładne dziewczyny gdzie nie spojrzeć. Tylko nie wiem czy to kwestia jakieś mody ale wiele z nich chodzi w przydużych jeansach takich jak u nas w osiemdziesiątych. Jednak jest na co popatrzeć. Natomiast problem jest z komunikacją, bo po angielsku czy francusku praktycznie z nikim się nie pogada. Np w restauracji palcem i na migi bo nikt z obsługi nie rozumie inaczej niż po rosyjsku (po ukraińsku mało kto tu gada)

Ogólnie Odessa to miasto duże, głośne, mało turystyczne i raczej już tu nie wrócę a na pewno nie dla wypoczynku.
Zdjęcie zostawiam tej atrakcyjnej strony Odessy.

#zdjeciatarzana #odessa #podrozujzwykopem #morzeczarne #turystyka
WLADCA_MALP - Siedzę na lotnisku i a po wyłączeniu patologii w tagach coś mało dziś z...

źródło: comment_1621158386zNGs1JRxyAQqxrMnwnANCd.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
@WLADCA_MALP: Czytam i się zgadzam. Max 1-2 dni ale i tak nie polecam, bardzo przytłaczające i smutne miasto ale w sumie dzięki mojej jedynej podróży tam zacząłem doceniać i szanować Polskę i progres, jaki zrobiła :)
  • Odpowiedz