Wpis z mikrobloga

Drażni mnie pazerność ludzi na kasę.

I nie chodzi tutaj o to, że pieniądze szczęścia nie dają czy coś w tym rodzaju. Chodzi mi bardziej o to, że ludzie zaślepieni chęcią zysku, zrobią wszystko dla pieniędzy. Absolutnie wszystko. Jeżeli ktoś twierdzi, że nie to powiem tylko, że wszystko jest kwestią ceny. Przypomniał mi się stary żart, kiedyś zasłyszany:

- Oddałabyś się siedemdziesięciolatkowi za milion złotych?
- Tak.
- A za sto złotych?
- Oszalałeś? Za kogo ty mnie masz?
- To już ustaliliśmy, teraz negocjujemy cenę.

Ilu z was mając możliwość zrobić coś niemoralnego, zrobiłoby to za odpowiednią opłatą? Zabiłbyś własną matkę za ten milion złotych? Jeśli nawet powiesz, że nie to zaraz odezwie się twój rozum, który będzie próbował ze wszystkich sił usprawiedliwić ci ten czyn. Robisz za minimalną, masz dwoje dzieci i żonę na utrzymaniu, ten milion byłby dobrym startem w ich życiu, mógłbyś sobie coś kupić. BA! Nawet twoja matka sama ci się pozwoli zabić jak usłyszy za ile i będzie wiedzieć, że poprawi to życie tobie i wnukom!

Przykład wymyślony na poczekaniu, możecie wymyślić własne. Zjeść czyjegoś stolca, pójść z kimś do łóżka, przeparadować po mieście nago itd. Kwestia ceny i pewności, że te pieniądze otrzymacie oraz warunki w jakich żyjecie, mogą co niektórych pchać do takich czynów. Jednak nikt się o tym nie przekona, póki nie przyjdzie taki dzień, kiedy ktoś ci taką ofertę złoży. Możesz się zapierać, że czegoś w życiu nie zrobisz, ale jak ktoś ci podstawi pod nos kasę to jakoś momentalnie te sumienie może zostać uśpione.

Ludzie sprzedają swoją wolność, godność i bliskich za o wiele mniejsze stawki. Gdy jest troje rodzeństwa i jedno mieszkanie po rodzicach to dopiero wtedy można zobaczyć ile te więzy krwi były warte. Gdy jako mąż podupadniesz na zdrowiu i nie będzie szans na poprawę, dopiero wtedy zobaczysz ile znaczyłeś dla swojej żony.

Widziałem i słyszałem w życiu wiele sytuacji. Gdy mąż wyrzucił swoją żonę z domu, bo ta była chora na raka i nie robiła mu już obiadków. Gdy rodzeństwo po śmierci rodziców skakało sobie do gardeł, żeby jak najwięcej nachapać dla siebie. Gdy mąż zatrudnił braci swojej żony, a oni mu ukradli firmę i kopnęli w dupę swoją żonę i szwagra, aż ten się powiesił. I wiele, wiele innych.

Tak po prostu się sprzedać i dać sobą rządzić. Nigdy nie parłem, aż tak na pieniądze, żeby robić dla nich wszystko, a znam osoby, które potrafiły po rękach całować szefa, za to że im nadgodziny pozwolił robić i robili po 16 godzin dziennie, a nawet jak im szef pozwolił to przyszli w niedzielę!
Bo przecież więcej kasy. Mimo że traci się wszystko inne. Gdy ja nie chciałem zostawać godzinę dłużej w pracy to jak myślicie kto miał największe pretensje? Szef? Nie! Najbliżsi, który potrafili mnie za takie coś niemal palcami wytykać, obrażać i poniżać.

Bo parę złotych więcej… Tylko, że to byłyby moje pieniądze, a nie ich, a i tak ich strzelała zawiść na to, że nie chcę pracować więcej niż muszę! A i tak ci ludzie z tych pieniędzy nic nie mieli. W zależności od tego czy zarabiają 2k czy 3k to i tak życie się toczy od pierwszego do pierwszego, tylko przy tym drugim nie ma już nic z życia.

Ten facet, który robił po 16 godzin, wracał co parę miesięcy do Polski i wszystko potrafił przepić w jeden tydzień, a za granicą to żył jak robak na głodowych porcjach, bez ogrzewania w domu, oszczędzając na wszystkim.

I pytam się w imię czego? W imię czego to wypruwanie sobie żył? Ojciec, który potrafi właśnie tak pracować i zaniedbywać wszystko inne. Mimo że robi po 12 godzin dziennie, soboty połowę tego, a w niedzielę odpoczywa po całym tygodniu. Zaniedbuje dom, dzieci, żonę. Dzieci nie znają ojca, a z czasem to już go nawet nie chcą widzieć w domu, bo zgrzybiały staruch, wyładowuje na nich swoją frustrację, bo dzieci zamiast robić z siebie niewolników jak on i zamiast poświęcać cały swój czas na naukę, tak jak on na pracę to wolą się bawić i mieć kontakty z rówieśnikami. Żona też się oddala, bo z czasem mąż staje się tylko gościem, który przynosi kasę i nic poza tym.

I potem taki ktoś potrafi mnie umoralniać, że jestem nieodpowiedzialny!

Zmieniłem niedawno pracę, bo umawiałem się inaczej z przyszłym szefem, a ostatecznie zrobił coś innego. Mniejsza z tym co i jak. W każdym razie miało nie być nadgodzin, tylko czasami, a na sam początek słyszę, że praca 9 godzin dziennie i soboty pracujące będą normą. Rzuciłem to w cholerę. I mimo że jestem teraz bez pracy to super się czuję, bo nie jestem niewolnikiem i robolem, który musi żyć by pracować. Już nawet komentarzy nie słyszę wokół siebie, mimo że czuję od bliskich taki chłód, że jak to tak bez pracy zostać? Widocznie już się zmieniłem na tyle, że nikt mi uwagi nie zwróci, ale jednak mam to z tyłu głowy, głupie uczucie, które mnie dobija, wierci i nęka odmęty mojej głowy. Wpajany całe życie kult niewolnika i pracy, aż padniesz z przemęczenia i zdechniesz.

Gdy w nowej pracy szef ogłosił te nadgodziny to nikt nie myślał o tym, że miało być inaczej, albo że nikt ich o zdanie nie pytał. Cieszyli się że mogą godzinę wcześniej zacząć pracę i nie będą musieli siedzieć tak długo (praca była od 8 do 16, a po tym ogłoszeniu od 7 do 16, więc się cieszyli, że nie muszą do 17 robić) a w soboty to tylko będą musieli robić jak będzie brzydka pogoda xD Następnego dnia przyjechałem normalnie na 8 z zamiarem wypowiedzenia (i tak robiłem na czarno i to była ta jedna z tych rzeczy, które miały być inaczej) to pierwsze co usłyszałem to to, że mi się pospało, a potem zdziwienie, dlaczego odchodzę.

Dobrze zrobiłem? Może nie? Czas pokaże.

Jednak nie jestem niewolnikiem, nie będę się dostosowywał do tego systemu więcej niż muszę, nie będę sobie pozwalał na wszystko w imię paru groszy więcej. Pięć lat takiej pracy i nic z tego nie miałem, oprócz nerwów, zmęczenia, depresji i zniszczonych relacji!
A inni? Nadal się nie uczą na błędach. Nic się nie dorobili, nic nie zyskali, stracili to co powinno być najcenniejsze, a dali się sprzedać za parę groszy. Gdyby coś wydarzyło się z tych rzeczy na samej górze to pewnie by poszli i zrobili to wszystko za jeszcze mniejsze pieniądze. Bo liczy się tylko kasa.

Jest tu ktoś podobny do mnie? Co wy o tym myślicie? Mam rację czy nie? Czy jest szansa na jakąkolwiek zmianę?

PS. Chociaż pewnie chodzi tutaj też o warunki w jakich się żyje. Gdy nie musisz myśleć co sobie kupić, żeby ci starczyło do wypłaty. Za granicą mimo że robiłem za minimalną to nie musiałem patrzeć co chwilę na moje konto ile mi zostało kasy i nie było problemu by iść do restauracji, coś odłożyć itp. Jednak u nas w Polsce za minimalną nie masz takiego spokoju i jest on zarezerwowany dla osób, które zarabiają trochę więcej. Tylko, że to powinien być standard dla każdego człowieka, a nie dla wybranych, więc w sumie się nie dziwię tym ludziom. Jest mi po prostu ich żal.

#smiecizglowy epizod 35

#pieniadze #praca #pracbaza #przemyslenia
Garztam - Drażni mnie pazerność ludzi na kasę. 

I nie chodzi tutaj o to, że pienią...

źródło: comment_1618592296PAgBdz9yrU2LFV29XsXQu3.jpg

Pobierz
  • 49
  • Odpowiedz
Wołam osoby, które zaplusowały poprzedni wpis, a jak ktoś chce być wołany do następnego to niech plusuje znowu ten komentarz

  • Odpowiedz
Ilu z was mając możliwość zrobić coś niemoralnego, zrobiłoby to za odpowiednią opłatą?


@Garztam: Ja bym #!$%@? nawet za darmo to zrobił. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Ilu z was mając możliwość zrobić coś niemoralnego, zrobiłoby to za odpowiednią opłatą? Zabiłbyś własną matkę za ten milion złotych? Jeśli nawet powiesz, że nie to zaraz odezwie się twój rozum, który będzie próbował ze wszystkich sił usprawiedliwić ci ten czyn.


@Garztam: Tutaj się akurat nie zgadzam, ja bym raczej nikogo nie skrzywdził za pieniądze i mój rozum raczej próbuje odwodzić mnie od tej pokusy pieniężnej, bo życie z wyrzutami
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@cranberry250: ale trzeba zachować umiar i mieć granice. Hajs w życiu jest potrzebny i nie ma co #!$%@?ć, może szczęścia nie daje, ale lepiej żyć pozwoli.
  • Odpowiedz
Ilu z was mając możliwość zrobić coś niemoralnego, zrobiłoby to za odpowiednią opłatą? Zabiłbyś własną matkę za ten milion złotych? Jeśli nawet powiesz, że nie to zaraz odezwie się twój rozum, który będzie próbował ze wszystkich sił usprawiedliwić ci ten czyn. Robisz za minimalną, masz dwoje dzieci i żonę na utrzymaniu, ten milion byłby dobrym startem w ich życiu, mógłbyś sobie coś kupić. BA! Nawet twoja matka sama ci się pozwoli zabić
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@fajq: ukryty #!$%@? w każdym z nas, który usprawiedliwi najgorsze czyny.
Coś pcha ludzi do okropnych czynów: morderstwa, kradzieży itp
Jest coś co cię pcha do takich czynów i coś co cię powstrzymuje.
Przykład do ciebie nie pasuje, trochę niżej były inne.
  • Odpowiedz
Przykład wymyślony na poczekaniu, możecie wymyślić własne. Zjeść czyjegoś stolca, pójść z kimś do łóżka, przeparadować po mieście nago itd.


@Garztam:
Jest dobry film w tym temacie "Niemorlana Propzycja" z Woodem Harrelsonem i Deemi Moore
  • Odpowiedz
@Garztam: nie czytałem całości, ale oczywiście, że pewne rzeczy zrobiłbym za odpowiednią kwotę. Kolego, ludzie wstają o 5 rano i zapieprzają 12hw januszexie za marne grosze, często będąc ponizanym. W czym to jest lepsze od zjedzenia stolca za 1kk zł?
  • Odpowiedz