Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od jakiegoś czasu próbuję jakoś zdefiniować swoje podejście do #wiara #religia
i zaszufladkować się pod jakimś ładnym istniejącym hasłem, tak żebym jednym słowem mógł określić swój pogląd.
Myślę, że najbliżej mi do agnostyka ale jednak nie do końca, ale może zacznę bardziej od tego jakie było moje założenie.
Przede wszystkim odciąłem się od wszelkich definicji i pojęć określających daną filozofię. Nie chciałem aby przy próbie poznawania różnych idei na siłę przypisać sobie zdefiniowanych cech i założeń, których po prostu nie mam. Dlatego najpierw skupiłem się na tym co w zasadzie sam sądzę o wierze i religii aby na tej podstawie dopasować jakąś istniejącą definicję.

Więc swoje przemyślenia podzielę na dwie części:

1. Najpierw zastanawiałem się nad tym czy Bóg (jakkolwiek rozumiany) istnieje, zauważyłem, że nie mogę stanąć po żadnej ze stron, gdyż istnieją różne argumenty po każdej stronie które do mnie przemawiają i stoję w rozkroku, wtedy zdałem sobie sprawę że argumenty "za" i "przeciw" to nie są dowody, a sugestie gdyż nie da się udowodnić ani jednego ani drugiego dlatego logicznym jest, że na pytanie czy Bóg istnieje? odpowiem - nie wiem. Nie mogę tego wiedzieć, mogę mieć przypuszczenia, odczucia, ale mi to nie wystarcza aby się przekonać do którejś strony tak na 100%.

2. Druga sprawa to kwestia tego czym w zasadzie dla mnie jest Bóg. Urodziłem się w kraju, gdzie pierwsze skrzypce gra katolicyzm, moje wyobrażenie Boga zawsze opierało się właśnie na wszelkich opisach wynikających z tej wiary, ale zdałem sobie sprawę, że zapewne znaczna większość ludzi w tym kraju chodzi do kościoła tylko dlatego, że urodziła i wychowała się w takim środowisku, które od urodzenia takie przekonania wpajało. Są różne wyznania zależnie od lokalizacji. W dalszym ciągu jednak nie wyklucza to dla mnie istnienia "siły wyższej" po prostu dla mnie Bóg pojmowany może być na różny sposób, a która wersja jest prawdziwa? być może żadna, a być może wszędzie jest ziarno prawy - gdyż druga sprawa jaka nie daje mi spokoju to kwestia informacji o religii, które przekazywane są między ludźmi, z pokolenia na pokolenie. Wszelkie informacje na temat wyznania nie dotarły do mnie przecież bezpośrednio od stwórcy, a od innego człowieka, księdza, auta książki itp. Chodzi mi tutaj o to, że nie wiadomo na ile wyobrażenie Boga załóżmy tego katolickiego zostało zatarte i zmienione przez te X lat, czy to przypadkowo, czy też specjalnie gdyby np. władze kościoła chciałby przeinaczyć pewne fakty aby mieć z tego jakąś korzyść np. materialną. Widać to chociażby dziś gdzie często kościół polski prezentuje inne postawy od tego co mówi papież. Po prostu nie ufam ludziom, a tym bardziej gdybym miał zaufać wszystkim odpowiedzialnym za to w jakiej formie ta wiedza była przekazywana przez te wszystkie lata od samego początku. Po prostu myślę, że niezależnie od tego jakiego wyznania jest człowiek to na końcu może się trochę zdziwić (zakładając, że "coś" tam jest). Gdy patrzę na to trochę z boku to przecież Bóg katolicki jest wszechmogący, jest stwórcą świata, istotą, która stworzyła wszystko, wie wszystko, nie jest niczym ograniczona, ani czasem ani przestrzenią, a z drugiej strony mamy człowieka który modli się do takiej istoty odmawiając zapamiętane ciągi słów (w sensie modlitwy) często nawet nie rozumiejąc znaczenia niektórych wyrazów. Dla mnie to jest trochę niepoważne, często to jest też wiara w ciemno, na wszelki wypadek, przecież nie o to w tym powinno chodzić? Jeśli Bóg istnieje to nie jesteśmy w stanie go pojąć ani zrozumieć, to nas przerasta, wszelkie opisy i sformułowania mają nam to jedynie zobrazować aby nas do wiary przekonać. Dlatego Jeśli mam czuć więź z Bogiem to nie za pomocą gestów, odklepywanych z pamięci i zdrowasiek, które kiedyś napisał człowiek tylko bardziej na zasadzie takiej bardzo osobistej i prywatnej więzi, próby przekazania swoich myśli, takiej swoistej rozmowy bo mam świadomość, że jestem dość ograniczoną istotą w stosunku do Niego i więcej nie potrafię, mogę tylko mieć nadzieję, że mnie słyszy o ile ktoś w ogóle słucha patrz pkt. 1.

Nie wiem czy to co napisałem ma sens, chciałem tylko wyrzucić z siebie swoje myśli. W każdym razie próbuję to jakoś nazwać, z tego co czytam to chyba właśnie coś między agnostycyzmem, a apofatyzmem.

#wiara #religia #kosciol #katolicyzm #bog #teologia #agnostycyzm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60773698919c6e000abfe78d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Przekaż darowiznę
  • 10
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Ad 1. Brak przekonania co do istnienia boga to ateizm. Nie jest to przekonanie o nieistnieniu boga, jak się często wydaje. Jeśli żadna religia, czy żaden człowiek nie przedstawił ci argumentów przekonujących cię o istnieniu jego boga, to jesteś ateistą. Nikt nie musi przedstawiać ci argumentów za nieistnieniem.

Ad 2. Masz całkowitą rację, że hasło bóg jest pojmowane na bardzo różne sposoby, nawet wewnątrz tej samej religii (tak naprawdę to
  • Odpowiedz
@benn8922: no ten wykres
Chciałbym wiedzieć czym w nim różni się np prawa kolumna
Ateizm to jest niebycie przekonanym że jakis Bóg istnieje lub bycie przekonanym że jakis Bóg nie istnieje
Teizm to przekonanie że istnieje jakiś/jacyś
Agnostycyzm to pogląd że dowodów za i przeciw jest tyle samo więc nie da sie rozstrzygnąć
  • Odpowiedz
@Kedlov: Imho tabelka dość czytelna, lewo/prawo - wiem i.../nie wiem ale..., góra/dół - ...nie wierzę/...wierzę.

Podziałów i definicji widziałem kilka możliwych, pytanie tylko czy w moim regale potrzebne mi jest 7 szuflad jak Dawkinsowi, 9 jak w najbardziej obszernym przykładzie z pic rela, a może jeszcze więcej? Chyba nie, 2-3 to trochę mało ale 4 mi wystarczają.
benn8922 - @Kedlov: Imho tabelka dość czytelna, lewo/prawo - wiem i.../nie wiem ale.....

źródło: comment_1618512232JzD2bIOenpFj19eXVrBd9G.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
OP: @kubako

Ad1. Nie podoba mi się ta koncepcja, bo stawia mnie to w jednym szeregu z tymi, którzy całkowicie odrzucili możliwość istnienia Boga, a ja jak najbardziej dopuszczam taką możliwość, nawet czasem jestem bardziej po tej drugiej stronie, ze względu na pewne osobiste doświadczenia mam odczucia, że "coś może być na rzeczy" jednak nie są dla mnie na tyle silne aby być o tym przekonanym, a poza tymi odczuciami jedyne
  • Odpowiedz
Nie podoba mi się ta koncepcja, bo stawia mnie to w jednym szeregu z tymi, którzy całkowicie odrzucili możliwość istnienia Boga,


@AnonimoweMirkoWyznania: Tu zachodzi pytanie, którego boga. Bo np. wielu ateistów odrzuca możliwość istnienia Allacha, Zeusa czy Boga chrześcijańskiego, ze względu na jakieś konkretne przekonujące ich przesłanki, a jednocześnie pozostaje w stanie ogólnego "nie wiem" wobec bardziej abstrakcyjnych czy niezdefiniowanych bogów. Imho najbardziej właściwą postawą ateistyczną jest "dotąd nie zaprezentowano przekonującego
  • Odpowiedz