Natchniony wykopaliskiem o #creepystory wrzucę wam także na mirko jedną z moich historii.
Razem z moją żoną, a ówcześnie narzeczoną wynajmowaliśmy mieszkanie na czwartym piętrze czteropiętrowego bloku. W bloku był domofon, a ze względu na bliską odległość akademików sąsiedzi nie wpuszczali nikogo nieznajomego, bo mogło się to skończyć imprezowaniem studentów na klatce. Około 3 w nocy obudziło nas walenie pięścią w drzwi i łapanie za klamkę, a dźwięk i strach spotęgował również fakt, że drzwi były na tyle rozklekotane, że mocniejsze kopnięcie mogłoby je otworzyć. Rozbudzony i przestraszony złapałam za najdłuższy nóż jaki miałem w domu i poszedłem spojrzeć przez wizjer jednocześnie drąc się "kto tam?". Na klatce bylo ciemno, ale udalo się zaobserwować sylwetke jakby zakapturzonej postaci i psa. Postać okazała się kobietą, bo jak tylko spojrzałem w wizjer usłyszałem kobiecy głos "otwórz", "wpuść mnie" oraz kolejne walenie w drzwi i szarpanie klamki. Przez wizjer widać również było sylwetkę ogromnego psa, który wzmagał mój strach swoim przeraźliwym sapaniem. Po kolejnej serii walenia w drzwi zaczęłam się drzeć "#!$%@?" oraz "dzwonię na policję". Złapałam za telefon leżący w pokoju nocnym, gdzie przerażona narzeczona leżała w łóżku, a jednocześnie trzymając nóż w drugiej ręcę bardzo głośno tak aby było to także słyszalne za drzwiami poinformowałem policjantów, że ktoś dobija mi się do drzwi. W trakcie rozmowy walenie pieścią nie ustępowało, a kobieta zaczęła prosić i błagać żebym ją wpuścił i przestał robić sobie żarty. Całość trwała jeszcze kilka minut, ale ponowne gromkie "#!$%@?" spowodowało, że walenia nagle ustało, a na klatce zapanowała zupełna cisza. Szybko spojrzałem przez wizjer i nikogo już nie bylo, a więc udałem sie na balkon będący nad samym wyjściem z klatki żeby zaobserwować, w którym kierunku zmierza kobieta z psem i poinformować o tym policjantów. Z klatki nikt nie wyszedł, a dosłownie po 2-3 minutach weszli do niej policjanci, którzy przyszli do mnie i uznali, że na klatce nikogo nie ma. Sąsiedzi informowali mnie, ze nikogo nie wpuszczali do bloku i nic nie słyszeli, a stróż nikogo nie zaobserwował. Od tego czasu chociaż mieszkamy w zupełnie innym miejscu zawsze kilkakrotnie sprawdzam czy drzwi wejściowe są na pewno zamknięte.
#rosja #ukraina Niesamowite jest to, że my polacy pomagamy w upadku wschodniej kultury europejskiej. Przez stulecia nasza kultura była bliska kulturze rosyjskiej. Nagle wszyscy chcą zachodu, który dąży do likwidacji tego co budowaliśmy przez setki lat. Upadek Rosji, nie jest nam na rękę.
Razem z moją żoną, a ówcześnie narzeczoną wynajmowaliśmy mieszkanie na czwartym piętrze czteropiętrowego bloku. W bloku był domofon, a ze względu na bliską odległość akademików sąsiedzi nie wpuszczali nikogo nieznajomego, bo mogło się to skończyć imprezowaniem studentów na klatce. Około 3 w nocy obudziło nas walenie pięścią w drzwi i łapanie za klamkę, a dźwięk i strach spotęgował również fakt, że drzwi były na tyle rozklekotane, że mocniejsze kopnięcie mogłoby je otworzyć. Rozbudzony i przestraszony złapałam za najdłuższy nóż jaki miałem w domu i poszedłem spojrzeć przez wizjer jednocześnie drąc się "kto tam?". Na klatce bylo ciemno, ale udalo się zaobserwować sylwetke jakby zakapturzonej postaci i psa. Postać okazała się kobietą, bo jak tylko spojrzałem w wizjer usłyszałem kobiecy głos "otwórz", "wpuść mnie" oraz kolejne walenie w drzwi i szarpanie klamki. Przez wizjer widać również było sylwetkę ogromnego psa, który wzmagał mój strach swoim przeraźliwym sapaniem. Po kolejnej serii walenia w drzwi zaczęłam się drzeć "#!$%@?" oraz "dzwonię na policję". Złapałam za telefon leżący w pokoju nocnym, gdzie przerażona narzeczona leżała w łóżku, a jednocześnie trzymając nóż w drugiej ręcę bardzo głośno tak aby było to także słyszalne za drzwiami poinformowałem policjantów, że ktoś dobija mi się do drzwi. W trakcie rozmowy walenie pieścią nie ustępowało, a kobieta zaczęła prosić i błagać żebym ją wpuścił i przestał robić sobie żarty. Całość trwała jeszcze kilka minut, ale ponowne gromkie "#!$%@?" spowodowało, że walenia nagle ustało, a na klatce zapanowała zupełna cisza. Szybko spojrzałem przez wizjer i nikogo już nie bylo, a więc udałem sie na balkon będący nad samym wyjściem z klatki żeby zaobserwować, w którym kierunku zmierza kobieta z psem i poinformować o tym policjantów. Z klatki nikt nie wyszedł, a dosłownie po 2-3 minutach weszli do niej policjanci, którzy przyszli do mnie i uznali, że na klatce nikogo nie ma. Sąsiedzi informowali mnie, ze nikogo nie wpuszczali do bloku i nic nie słyszeli, a stróż nikogo nie zaobserwował. Od tego czasu chociaż mieszkamy w zupełnie innym miejscu zawsze kilkakrotnie sprawdzam czy drzwi wejściowe są na pewno zamknięte.
#creepy #straszne #ciekawostki #heheszki #paranormalne