Wpis z mikrobloga

#przegryw #gownowpis
Kiedyś zacząłem czytać książki. Klasyka głównie. Od Gombrowiczów, przez Tołstoje, Dostojewskich, Czechowów, Henry Millerów, Borgesów, #!$%@? no wszystkich.10 lat, dzień w dzień #!$%@?łem po parę godzin z poczuciem utożsamienia, zachwytu etc. Słowo pisane było czymś co odurzało. Szkoda mi było czasu na #!$%@?ą/masową literaturę. I myślałem, że może pomoże mi to jakoś, a #!$%@? pomogło. Cóż z tego, że elokwencja powyżej przeciętnej jak większość z mojego otoczenia to ludzie którzy piszą "wziąść", a dla filmów Patryka Vegi dają 8/10 na filmwebie.
Książki dały jedynie mocniejsze utwierdzenie się w przekonaniu, że życie to proces pełen absurdów i tylko głupsi/mądrzejsi na praktyczny sposób, chytrzejsi i sprytniejsi są w stanie w tym absurdzie odnaleźć okruch sensu.
  • 5
  • Odpowiedz
@dokutwyjendzy: Nie pamiętam, kto to napisał, ani nie zacytuję dokładnie, ale nie zazdrość głupcom ich szczęścia, bo jest szczęściem tylko dla głupców :) Jeszcze znajdziesz sobie towarzystwo, gdzie ktoś doceni to, co sam cenisz. O ile naprawdę to cenisz. Coehlowo to brzmi, ale serio. Ja się męczyłem z podobnymi myślami, kawał życia zmarnowałem. Aż postanowiłem to olać na dobre :) I jest dobrze. Lepiej skupić się na tym, co się ma,
  • Odpowiedz
właśnie sęk w tym, że nie zazdroszczę, Witkiewicz w "Pożegnaniu Jesieni" napisał: "Symptomem najgorszego upadku jest to, jeśli zaczynamy zazdrościć ludziom żyjącym złudzeniami."
I mam świadomość, że to wszystko to złudzenia, niemniej sam fakt odnajdywania się w rzeczywistości (broń boże nie chodzi o posiadanie) i o właśnie jakieś takie lżejsze nastawienie. fakt lżej czasem jest, ale są to wyłącznie chwile w tym całym nawale absurdalności i sprzeczności.
  • Odpowiedz
@dokutwyjendzy: Miałem podobne uczucia, jak pracowałem na magazynie. Robota spoko, bo mogłem słuchać książek i robić swoje ~4-5książek tygodniowo nawet spoko, ale jak się słuchało co mówią niektórzy to depresja. Szczęśliwie pracę udało mi się zmienić i środowisko. Uff
  • Odpowiedz