Wpis z mikrobloga

@yogmean: Przez tę scenę przypomniałem sobie, jak słabych mamy aktorów. Olszański tu nic wielkiego nie pokazał, ale i tak w tej scence bije na głowę Bajona(o ile tak się on nazywa). Coś tam wymamrotał pod nosem ledwie zrozumiale, co w ogóle nie pasowało do kontekstu. Mam wrażenie, że oni tylko uczą tych aktorów jakiejś intonacji i każą to później klepać losowo. I jakoś to będzie.