Wpis z mikrobloga

#weteranschroniska #psy

No to pies zaliczył szybszą i bardziej brutalną zmianę środowiska niż planowana. #rozowypasek złamał stopę, więc siłą rzeczy najpierw ona przeniosła się do rodziców (mają duży dom, gdzie można spokojnie wózkiem albo o kulach się poruszać, w naszym mieszkaniu to ni cholery). Ja dołączyłem z psem jakieś ~10 dni później, o spacerze zapoznawczym nie było mowy, zresztą jak się okazało, wiele by nie zmienił.

Zmiana otoczenia, ale nie psich nawyków - znowu siedzi 99% czasu w jednym miejscu na łóżku i się nie rusza dalej (chyba że różowa gdzieś pójdzie, to pies co chwila sprawdza, gdzie jest), chyba jednak pewnych rzeczy po 11 latach w schronisku już nie przeskoczymy. Na szczęście tutejszy świr (Lucky, Laki, nigdy nie ustaliliśmy, jaka jest pisownia tego imienia) najwyraźniej trochę spokorniał po kontaktach z kotami (jak był upierdliwy, to dostawał łapą w pysk XD) i próbuje kontakt nawiązać całkiem grzecznie. Niestety albo Tośce się po schronisku odwidziały inne psy, albo trochę opiekunowie podkolorowali jej stosunek do zwierzaków, bo jest zupełnie niezainteresowana (nie licząc zabierania mu zabawek, dosłownie pies ogrodnika), a jak się do niej zbliży, gdy jest na posłaniu, to powarkuje (ale się nie rzuca i chowa zęby, jak się ją ostrzeże). Wszędzie indziej to przemyka obok. Uprzedzając: z innymi psami w Łodzi na spacerach było podobnie, jeśli już szła obok, to zupełnie obojętnie, a i na początku też pokazywała ząbki lub w ogóle kładła się na ziemi i koniec spaceru wg niej. No cóż, pewnie taki urok psa.

Niewiadomy był jej stosunek do kotów i się trochę martwiliśmy, czy agresji nie będzie, szybko okazało się, że to co najwyżej kot #!$%@? psa (który traktuje koty z dużą rezerwą, czytaj: omija szerokim łukiem), bo lubi się kłaść w miejscach, gdzie pies musi przejść w drodze na zewnątrz. ( ͡º ͜ʖ͡º)

Mieliśmy trochę bomb w domu, zanim się przyzwyczaiła, że wychodzi na zewnątrz samopas, na podwórko, bo tu ma przestrzeń, żeby się załatwić (choć spacery też są uskuteczniane, choć niestety chwilowo nie bardzo jest gdzie, bo polne drogi przypominają wielkie bajoro, a drogi w okolicy domu to jest #!$%@? koszmar speców od miejskiej infrastruktury).

Oprócz tego większych problemów z psem nie ma, jak trzeba ją wyprowadzić, to wystarczy chwycić smycz i już wie, że należy iść za trzymającym, czasami jak pies stawia opór, to wystarczy udawać, że się ją zapina (nie widzi problemu w tym, że nie ma na sobie szelek ( ͡º ͜ʖ͡º)). Dziś była tylko chwila nerwów, bo pies został na zewnątrz (odkurzanie) i postanowiła zrobić sobie wycieczkę dwa domy dalej przez dziurę w siatce – dziurę, w której ledwo mieści się kot, drugi pies (mniejszy) się już nie mieści, więc najwyraźniej Tośka zachowuje się jak ciecz. Na szczęście znalazła się szybko, trochę wystraszona, ale jak mnie zobaczyła, to od razu ogarnęła, że należy przyjść, a nie uciekać jeszcze dalej, choć w domu przy różowej to trzyma się na dystans ode mnie (a szkoda, w Łodzi już się jakąś nić psiego porozumienia udało wypracować).

Co prawda jej nie ważyłem, ale na pewno ma już mniej wyczuwalne żebra, więc pasienie psa idzie całkiem nieźle, apetytu na pewno jej nie brakuje.

W komentarzu bonus. ( ͡º ͜ʖ͡º)
F.....r - #weteranschroniska #psy

No to pies zaliczył szybszą i bardziej brutalną ...

źródło: comment_1614777624nywCRcYLjxNvjJPDYcMvWn.jpg

Pobierz
  • 53
  • Odpowiedz