Wpis z mikrobloga

John Langan (ur. 1969) to jeden z ciekawszych współczesnych autorów grozy w Stanach Zjednoczonych. W swych utworach często nawiązuje do bogatej tradycji amerykańskiej (i nie tylko) weird fiction, wzbogacając go swoim gawędziarskim stylem i literackim językiem. Nominowany w 2008 r. do Nagrody Brama Stokera za najlepszy zbiór opowiadań, ostatecznie zdobył upragnioną nagrodę (w kategorii powieści) za „The Fisherman” w 2016 r.

„The Fisherman” opowiada równolegle dwie historie złączone ze sobą miejscem – tajemniczym Dutchman’s Creek, położonym w dorzeczu rzeki Hudson w stanie Nowy Jork.

Abraham Samuelson jest świeżym wdowcem. Jego żona Marie, krótko po ślubie dowiedziała się, że ma raka, który powoli i systematycznie doprowadził do jej śmierci. Abe dźwiga ze sobą ciężar straty, który usiłuje przezwyciężyć poświęcając się wędkarstwu. Pewnego szarego i samotnego poranka wewnętrzny głos powiedział mu po prostu „idź łowić ryby” i od tego momentu poświęca on każdą wolną chwilę na wędkowanie. Powoli, krok po kroku zdaje się mu to pomagać. Jakiś czas po tym gdy żona i dzieci jego kolegi z pracy – Dana Dreshera giną w tragicznym wypadku samochodowym, Abe postanawia pomóc mu poradzić sobie ze stratą i nieśmiało zaprasza go na ryby. Dan nie mając nic do stracenia zgadza się. W trakcie kolejnych wypadów na wędkowanie, ze zwykłego koleżeństwa rodzi się prawdziwa przyjaźń dwóch naznaczonych tragedią mężczyzn.
Gdy pewnego razu Dan proponuje nowe miejsca łowienia – Dutchman’s Creek, coś zdaje się wisieć w powietrzu. Miejsce cieszy się złą opinią wśród miejscowych, jednak Dan i Abe są zdeterminowani by tam dotrzeć. Podczas podróży nad jezioro zatrzymują się w lokalnej restauracji. Deszczowy poranek psuje nieco ich plany, dodatkowo, gdy kierownik restauracji o imieniu Howard dowiaduje się o tym gdzie zmierzają, postanawia opowiedzieć im pewną historię związaną z jeziorem. Historię. którą wcześniej opowiedział mu stary pastor, który postanowił zbadać tajemnicę Dutchman’s Creek…

Opowieść ta sięga korzeniami lat czterdziestych XIX wieku. Cornelius Dort to miejscowy bogacz, surowy i uparty jegomość, którego szczęściem jest młoda żona Beatrice. Niestety dochodzi do wypadku – narowisty koń zrzuca z siebie Beatrice, która jest w ciąży. Dochodzi do poronienia, a sama Bea znajduje się w stanie agonalnym. Cornelius w desperacji sprowadza kolejnych medyków, którzy nie potrafią jednak pomóc. Wtedy przybywa do niego on – tajemniczy gość, czy też raczej Gość, jako, że nikt nie poznał jego prawdziwego imienia i nazwiska. Odziany w czerń mężczyzna o dziwnym spojrzeniu spędza w posiadłości Dorta jakiś czas usiłując pomóc jego żonie. Niestety okazuje się to bezskuteczne, Bea umiera. Jednak Gość nadal pozostaje w domu Corneliusa… Sam Dort ulega dziwnej przemianie i izoluje się bardziej niż zwykle od ludzi. W istocie rzeczy coś niepokojącego dzieje się w granicach jego posiadłości, niektórzy widują z oddali kobiecą postać w czerni.
Mijają lata i okolice mają zostać przeznaczone pod zbiornik wody dla miasta Nowy Jork. Mimo sprzeciwów ponadstuletniego Dorta, nic nie jest w stanie powstrzymać budowy. Gdy Cornelius umiera okazuję się, że przepisał swoją posiadłość na tajemniczego Gościa. Wkrótce potem okolica zapełnia się robotnikami przygotowującymi grunt pod zbiornik i budującymi tamę, po jakiś czasie dochodzi do mrożących w żyłach zdarzeń, które na trwale odcisną piętno na ich uczestnikach.
Jednym z robotników jest pochodzący z Niemiec Reiner Schmidt. W starym kraju utalentowany młody naukowiec, którego metody i temat zainteresowań badawczych ściągnęły na niego naukowy i społeczny ostracyzm. Tu w Ameryce ma zamiar rozpocząć nowe życie razem z żoną Clarą oraz córkami Lottą, Gretchen i Christiną. Nie wszystko jednak idzie tak jak chciałby Reiner. W obozie robotniczym zostaje stratowana przez zaprzęgnięty w muły powóz jedna z robotnic – węgierka Helen. Okazuję się jednak, że nie był to wypadek a samobójstwo, popełnione przez kobietę gdy dowiedziała się o zdradzie jej Męża. Ten jest zrozpaczony i oscyluje na granicy szaleństwa. Po kilku dniach od pogrzebu zjawia się z powrotem w obozie z… Helen, a może czymś co tylko ją przypomina. Dochodzi do skandalu. Ludzie wiedzą, że coś jest nie tak, przecież jej ciało zostało dosłownie stratowane. A jednak jest tutaj, nieco zniekształcona przez złamania, ale nie da się zaprzeczyć, że to Helen. Kto lub co przywróciło ją do życia, albo raczej przyprawiającej o dreszcze egzystencji?
Gdy wypadki w obozie przybierają coraz bardziej makabryczny obrót a niebezpieczeństwo grozi córce Reinera – Lottcie, musi on stawić czoła tajemniczej sile, która stoi za niedawnymi wypadkami.
Jak się okazuje gość Corneliusa Dorta, nie odszedł, a zaciszne wnętrze pustego domu jest znacznie większe, niż możnaby się spodziewać…

Po usłyszeniu tej historii Abe i Dan są nieco skołowani, ale nie rezygnują ze swej wyprawy. Abe’a dręczy jednak dziwne przeczucie i świadomość tego, że Dan nie powiedział mu całej prawdy o jak dowiedział się o Dutchman’s Creek. Jak się okazuje jezioro wciąż skrywa w sobie tajemnice, które zdeterminują los obojga mężczyzn.

„The Fisherman” to świetna powieść, która powstawała przez blisko trzynaście lat. Langan wychował się i mieszka w dolinie rzeki Hudson i w pierwszorzędny sposób udało mu się ją odwzorować na kartach swojego utworu. Sama historia, a raczej historie, w doskonały sposób uzupełniają się nawzajem, a rozsiane na kolejnych stronach elementy dotyczące tytułowego rybaka, po ich złożeniu w całość sprawiają wiele czytelniczej satysfakcji. Jego dzieje sięgają XV wiecznych Węgier, a on sam na wierzch wypływa niemal sto lat później jako wierny uczeń Heinricha Khunratha – słynnego niemieckiego alchemika. Zasadniczo można powiedzieć, że w opowieści o rybaku Langan szerokimi garściami czerpał min. z E. T. A. Hoffmanna (1776 – 1822) czy M. R. Jamesa (1843 – 1916). Warstwa współczesna zaś to taki lepszy, nieprzegadany King. W konstrukcji fabuły widać niezmierną precyzję i dbałość o zachowanie płynnej narracji, co przy formie powieści szkatułkowej jest dosyć trudne. Tutaj jednak autor całkowicie panuje nad materiałem i czuć pewność jego ręki w trakcie pisania. Mam tylko małe zastrzeżenie co do końcówki, która nie odpowiedziała na kilka kwestii. Niemniej w świetle wewnętrznej logiki powieści, pewne rzeczy musiały pozostać niedopowiedziane.
Ogólnie tematyką powieści jest strata. Niemal każdy z jej bohaterów strącił kogoś lub coś i pomimo podejmowanych starań nie może sobie z tym poradzić. Abe i Dan to bohaterowie tragiczni, skazani niejako na cierpienie, odmalowani w dosyć realistyczny i wiarygodny sposób przez Langana. Nie sposób nie przejąć się ich stratą i losem, w czy duża zasługa autora, który nie poszedł tutaj na skróty, a dał prawdziwy obraz rozpaczy. Mimo tych ponurych aspektów, książka niemal w magnetyczny sposób przyciąga uwagę w trakcie i po czytaniu.
Powieść zostało ostatnio zapowiedziana przez wydawnictwo Vesper, więc niedługo pewnie będzie dostępna w polskim przekładzie.

#ksiazki #sheckleyrecenzuje #weirdfiction #literatura
Sheckley2 - John Langan (ur. 1969) to jeden z ciekawszych współczesnych autorów grozy...

źródło: comment_16138390916cVQjC4KW0TvNKFryoVl8y.jpg

Pobierz
  • 1