Wpis z mikrobloga

Pytałem się ostatnio na tagu co Mireczki sądzą o Rochasie. Nie byłem do końca przekonany (ale i tak kupiłem xD), lecz dzięki komentarzom wpadłem na trop Hanae Mori, za co jestem wdzięczny przede wszystkim @JejSerceBijeDlaMnie i @dr_love

Jeśli chodzi o Rochasa, to ma on bardzo przyjemny aromat kawy, ale bardziej wpadającej w "suche" tony przywodzące na myśl kawę o sypkiej, drobnej strukturze niż gotowe, mleczno-słodkie cappucino (w taki sposób pachnie na mojej skórze choćby Polo Red Extreme). Początkowo słodycz nie jest jakaś szczególnie dominująca, z czasem na pierwszy plan obok kawy wychodzi kremowa wanilia (moim zdaniem mocniej wyczuwalna niż sama kawa) do pary z nutami białych kwiatów i moim zdaniem ten moment (no, dwie czy trzy godziny) jest w Rochasie najlepszy. Robi się już wtedy bardzo słodko, może nawet trochę ulepowato (nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, #bojowkaslodkichulepow here). Maliny tutaj nie wyczułem, zresztą lawendy w otwarciu też praktycznie nie ma, co akurat dla mnie na spory plus - jestem dość wyczulony na woń tych fioletowych kwiatów.

Co do parametrów - faktycznie szału nie ma, ale na mojej skórze trzyma trochę dłużej niż te cztery godziny, myślę, że nawet sześć jest do wyciągnięcia w tych warunkach, jakie mamy obecnie. A kto wie, czy jak nie będzie nieco cieplej, to zapach nie będzie lepiej współgrał ze skórą, która w moim przypadku jest regularnie nawilżana (skłonność do przesuszania, zwłaszcza zimą - krem to moje podstawowe wyposażenie).

Hanae Mori HM zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie - otwarcie jest prześlicznie limonkowe, ale w taki słodki sposób - pachnie niemalże identycznie co bezalkoholowe Mohito, naturalnie i bardzo intensywnie. Czuć przede wszystkim cytrusy - wspomniana limonka, ale również cytryna czy pomarańcza, wszystko to posłodzone brązowym cukrem, coby za kwaśno nie było. Po jakimś czasie na wierzch wychodzą klimaty świeżo ściętych kwiatów, trochę nut pudrowych (może faktycznie nieco skręcają w stronę kobiecą), bardzo przyjemne i wygładzające całość kompozycji. Wanilia też jest tu obecna, ale w rozsądnych ilościach, nie trzeba się obawiać, że przytłoczy noszącego swoją obecnością. Czekolady nie stwierdzono. Zresztą nie zgodziłbym się z twierdzeniem, że HM to czysty gourmandowiec - moim zdaniem za mało w nim słodyczy na gourmandowca, a za dużo śródziemnomorskiej pomarańczy/cytryn/limonki podbitej kwiatkami.

W moim odczuciu to odświeżający, uniwersalny, świeżo-słodki unisex, który sprawdzi się jako zapach "na co dzień".

#perfumy
TetraHydroCanabinol - Pytałem się ostatnio na tagu co Mireczki sądzą o Rochasie. Nie ...

źródło: comment_1613665445rKBacuHoRlvmdeIhvU2c9j.jpg

Pobierz
  • 4