Wpis z mikrobloga

#tenuczuc #testowanieoprogramowania #programowanie dla początkujących

Dziś niedziela, więc temat egzystencjalny :D Do rzeczy: czy w Waszych początkach wspominacie u siebie, albo obserwując u jakiś początkujących taki etap, kiedy kumaty człowiek zaczyna robić jakieś banalne błędy podczas codziennej pracy. Te błędy są tak zaskakujące, że aż ciężko uwierzyć, że ta osoba aż tak nie ogarnia. Podam kilka przykładów:
- pyta 4 razy dziennie o to samo, bo nie zapamiętała,
- zgłasza błędy, które nie są błędami aplikacji, a źle dobranymi danymi testowymi (w formularzu zamiast NIPu podaje z uporem maniaka PESEL)
- nie zapisuje pliku po wprowadzeniu zmian, (np. w CSV) więc wgrywa ciągle ten sam plik i dziwi się, że jej nie działa

Takich sytuacji zdarza się kilka dziennie. Różnych. Trzeba tej osoby mocno pionować, bo jeśli coś ma więcej, niż 3 parametry do pilnowania, to na bank coś przeoczy. Robota jest trudna, wymaga skupienia, ale też jest wiele rozpraszaczy (taki lajf, nie da się tego wyeliminować zupełnie).

Pytanie czy znacie takie sytuacje? Jeśli tak, to jak sobie z nimi radzić? Czy to okres przejściowy, czy raczej klasyczny objaw nieogara i lepiej takiej osobie doradzić zmianę branży (projektu na mniej wielowątkowy)?
  • 17
Miałem tak po 3 latach pracy prawie. Z czlowieka kumatego stalem sie amebą umysłową ktora zapominała co się do niej mówiło 2 minuty temu, popełniałem błędy gorsze niż jak zaczynałem a podczas spotkań traciłem wątek po 2 minutach. Później wyszło, że to ciężkie objawy depresji :).
Jeśli ma tak ktoś z Twojej pracy albo Ty sam to polecam się zainteresować bo to naprawdę jest problemem.

@Merceress
@Karling: O! Dzięki! Fajnie, że o tym otwarcie piszesz. Nie pomyślałam o tym, że to może być objaw jakiegoś głębszego problemu. Ot, nieogrania, bo wszystko nowe i wymaga mega skupienia i ruszenia głową, która jakiś czas funkcjonuje na wysokich obrotach. Dzięki za ten trop.
P.S. Jak Twoja historia dalej się potoczyła? Czy coś pomogło?
@Merceress: Ja osobiście postąpiłem debilnie i w przypływie emocji zrezygnowałem z pracy z "powodów osobistych". Póki co kończę studia wiec nie stać mnie ani na terapię ani na lekarza lecz po pół roku odpoczynku od pracy glowa sama z siebie trochę odpoczęła i powoli się jakoś układa.
@Merceress: imo danie sobie na luz da pozytywny ofekt bo głowa też jest przeciążona. Ale jeśli osoba o której piszesz nie może sobie pozwolić tak jak ja na rezygnację z pracy to polecam się nim zainteresowac.
Dzięki! Serio, nie wzięłam tego pod uwagę, bo to raczej pogodna osoba, wygadana i zaangażowana. Nie #!$%@? się, nie plotkuje, ale pracuje. No właśnie tylko te mindfuck-i... Spróbuję pobadać sprawę w tę stronę. Kurde, każdego może to dopaść!
@Merceress Moim największym błędem w początkach było to, że bez słowa wątpliwości zgadzałem się na wszystko nie patrząc na ewentualne konsekwencje (głównie chodzi o testowanie czegoś bardzo ważnego, o czym nie mam zielonego pojęcia, a co ma zostać sprawdzone "na już"), przez co zaliczyłem 1 spory 'fuckup'. :P Ale może dzięki temu w późniejszych latach potrafiłem reagować na tego typu sytuacje nie tylko w przypadku "swojej" pracy, ale też przy przydzielaniu zadań
@Meserole: :D Dobre! :D wiadomo, każdy musi coś czasem odpalić, żeby było się z czego nabijać ;) Tylko gorzej, jak to staje się normą, bo i ta osoba się męczy (widzi, że nie ogarnia i zespół ciśnie bekę) i reszta zaczyna mniej się starać (bo skoro trzymamy takiego aparata, to im też będzie się pobłażać).
@buntowniczaczupakabra: Widzisz, byłoby super, gdyby można było liczyć na mądrość team lidera, czy kogoś podobnego. Moim zdaniem to jest problem, który ciężej rozwiązać w zespołach scrum-owych, gdzie takiej funkcji nie ma. Ile czasu na "ogarnięcie się" dałbyś takiej osobie? Przyjęłam, że radą jest: "notuj chłopie, bo łatwiej zapamiętać a i będziesz miał do czego wrócić w razie zaćmienia umysłu" oraz "pytaj, bo lepiej wkurzyć kolegę, niż opóźnić robotę przez błędy, które
@Meserole Moje doświadczenia są sprzed kilku lat, gdy jeszcze mało kto w ogóle wiedział, co to bootcamp. :P

@Merceress Ja kilka lat temu jak ruszał projekt to miałem za zadanie zarówno testować, jak też "lidować", ale miałem dowolność w rozkładaniu proporcji - zadaniem było trzymanie terminów po stronie QA. Z racji swojej roli często musiałem się dowiadywać od testerów co robią, na jakim są etapie itp., ale że ich znałem od jakiegoś