Wpis z mikrobloga

Ech. Artykuł o czarnej Wołdze. przypomniał mi, jak taką uczyłem się jeździć. Dziadek odkupił od taksówkarza i dużo energii włożył w remont. Później sprzedana, pojechała w stronę Niemiec. Ciekawe jakie jej dalsze losy, bo raczej prędko nie zgniła :). Dziadek trochę zmodyfikował, więc jeśli kiedyś ją jeszcze zobaczę, to będę wiedział że to ta :)

Zimą jeździłem nią za miasto do pracy. ABS, ESP, zimowe opony? taaa... Letnie, i to bardzo, bardzo słabe, z lichej gumy, z prymitywny bieżnikiem i wąskie (co akurat zimą nie jest wadą). Сделано в СССР. Ale co się nauczyłem to moje.
Tylko strach wspominać, bo zaraz wykopowe eksperty zlecą się że podobno nie mam pojęcia o jeździe trudnym autem na słabych oponach. I uświadomią filmikiem z hokejowego lodowiska że mózg nie ważny. Ważne zimowe opony. Piaskarki poza głównymi drogami nikt wtedy nie widywał i nie oczekiwał, więc saperka i worek piasku w bagażniku całą zimę jeździły. Do posypywania jak nie chciał ruszyć i przy okazji jako dociążenie napędowej.
Ps to chyba 2,4tony ważyło, moc silnika? 70parę koni. Spalanie przy ostrożnej jeździe - ok 12l/100km etyliny 86. Pod koniec bezołowiowa + dodatek zastępujący związki ołowiu

Takie tam #drogipamietniczku o początkach w roli #kierowcy u #trzymaczkierownicy. Ale pewnie powtarzam się. Dobrej niedzieli i w ogóle