Wpis z mikrobloga

642 + 1 = 643

Tytuł: Worm
Autor: John C. "Wildbow" McCrae
Gatunek: Urban fantasy
Ocena: ★★★★★★★★★

Niemal 7 miesięcy temu przeczytałem recenzję @Wiedmolol i dodałem tę książkę na listę "do przeczytania" z myślą, że pewnie nigdy jej nie przeczytam, będąc zniechęcany przez jej długość - 7000 stron (to mniej więcej tyle, co wszystkie wydane do tej pory książki z "Pieśni Lodu i Ognia" Martina). Jednak przez kolejne dni miałem ją z tyłu głowy, więc kiedy skończyłem czytać, to co akurat wtedy czytałem, zacząłem czytać "Worm" i natychmiast się wciągnąłem.

Historia toczy się w świecie, w którym ludzie w wyniku życiowych traum otrzymują supermoce. Jedną z takich osób jest Taylor, główna bohaterka, która otrzymuję moc kontroli nad owadami. Większość fabuły opowiedziana jest z pierwszej osoby, dzięki czemu mamy wgląd w głowę Taylor. Uważam, że to bardzo dobra decyzja, bo rozwój głównej bohaterki w trakcie powieści to moim zdaniem najlepsza część tej książki.

Bardzo podobało mi się też, że postaci nie są jednoznacznie dobre lub złe, a raczej pełno tu "szarości". Ci dobrzy robią czasem złe rzeczy, ci źli nie są tacy źli, jeśli już ich lepiej poznamy. A poznać ich możemy dzięki interludiom, które wplecione są co kilka rozdziałów.


Kolejną rzeczą, która wpłynęła mocno na mój pozytywny odbiór tej książki jest fakt, że wydarzenia i czyny mają w niej konsekwencje, wpływające na dalsze wydarzenia. Decyzje podjęte przez Taylor na początku książki odbijają się na tym, jak traktowana jest przez innych bohaterów i frakcje, których są w tej książce dziesiątki.

Do tego fabuła budowana jest w taki sposób, że ciężko się od niej oderwać. Niemal każdy rozdział kończy się cliffhangerem, a skala wydarzeń cały czas rośnie.

Wadą było to, że autor stosował często (szczególnie na początku) nadmierną ekspozycję - na przykład kiedy Taylor spotykała nowe postaci, to okazywało się, że czytała o nich w internecie i otrzymywaliśmy zrzut informacji o ich mocach i przeszłości. Z jednej strony można to obronić faktem, że bohaterka interesowała się superbohaterami zanim otrzymała moce i faktycznie mogła wiedzieć te rzeczy, ale z drugiej strony było to dla mnie strasznie męczące. Dodatkowo autor wprowadzał bardzo dużo postaci drugo- i trzecioplanowych, co znowu można usprawiedliwić tym, że główna bohaterka nie będzie znała wszystkich od razu i wraz ze wzrostem skali wydarzeń, zaangażowanych w akcję będzie więcej osób, ale z drugiej strony bardzo ciężko było nadążyć za tym, co się działo w końcówce. O wielu postaciach nie miałem pojęcia kim są i skąd się wzięły przez co trochę traciłem zainteresowanie. Z tego powodu dużo bardziej podobał mi się początek niż koniec książki.

Mimo wszystko zakończenie uważam za satysfakcjonujące (chociaż epilog był moim zdaniem niepotrzebny i uważam, że autor powinen zakończyć całość jeden rozdział wcześniej) i bardzo cieszę się, że jednak dałem tej książce szansę pomimo jej przytłaczającej długości.

#bookmeter
Pobierz
źródło: comment_1609354598T11ClWlTTzf6eSdXBgCqmS.jpg