Wpis z mikrobloga

Ehhh, zawsze w wigilię przypomina mi się jak prawie umarłem.
Był wieczór, poszedłem do klopa na dwójkę. Wszystko standardowo aż zacząłem się podcierać. To co zobaczyłem sprawiłoby że zesrał bym się ze strachu gdybym dopiero co tego nie zrobił.

Papier był czerwony.

Oczywiście pierwsze co zrobiłby rozsądny człowiek to wyszukanie w necie co to znaczy.
Krew > Nowotwór > No #!$%@? umrę jak nic. Miesiąc życia i po mnie. Zaraz po świętach telefon do proktologa na pierwszy możliwy termin.

Następne dwa tygodnie to była istna męka dla psychiki. Bóle brzucha, rozdrażnienie, przestałem praktycznie jeść.

Wizyta przebiegła zaskakująco dobrze. Nie licząc badania którego przebiegu wolałbym nie pamiętać. W takich chwilach człowiek nabiera szacunku do aktorek porno które dają radę półmetrowej knadze. Na szczęście lekarz nic niebezpiecznego nie znalazł. Po tym miałem jeszcze kilka badań. Ale wszystko w normie.

Nie rozwiązaną tajemnicą został jeszcze powód mojego krwawienia. Z jakiegoś powodu lekarz pytał czy jestem gejem. Ale że nie jestem to bez pomysłu siedzieliśmy jeszcze kilka minut naprzeciwko siebie w ciszy.

W końcu zapytał. "Lubi pan barszcz czerwony?"

Tak. Okazało się że czerwony kolor to wina barszczu którego sie #!$%@?łem w święta xD

#heheszki #swieta #zdrowie
  • 5