Wpis z mikrobloga

Cyberpunk 2077 czyli jak naobiecywać, wykorzystać jakieś 20% potencjału i zrobić średnią grę

TL;DR: Cyberpunk to gra 7/10 która ma momenty sugerujące że mogłaby być 10/10 i grą dekady, ale nie jest bo wygląda jakby była sklejona w pół roku czasu.

Te całe "robili grę 8 lat" włóżmy między bajki i baśnie Andersena. Jak CDPR zapowiadał Cyberpunka to nikt nad nim nawet nie pracował. W 2015 wyszedł W3, potem jeszcze dodatki, a potem jeszcze Thronebreaker i Gwint. Cyberpunk powstawał maksymalnie 3 lata i co najmniej o rok za krótko. Śmiem zaryzykować tezę że w czasie pierwotnej premiery czyli w kwietniu 2020 ta gra ledwo weszła w alfę i była dopiero składana do kupy. W trakcie poprzedniego E3 oprócz pojedyńczych osobnych misji nie istniało zapewne nic, to znaczy było miasto i jakieś systemy, ale gra jako taka nie istniała. Dopiero w 2020 wjechały wszystkie ręce na pokład i zaczęło się paniczne składanie tego do kupy.

Chyba nigdy nie miałem wobec żadnej gry tak mieszanych uczuć. Z jednej strony setting jest świetny, miasto momentami wygląda fenomenalnie, są pojedyncze świetne misje i momenty, ale mimo wszystko wygląda to jak koncept gry bez zawartości. Wymienię parę rzeczy które mnie irytują/potwierdzają moją tezę (pomijam ilość bugów).

- Ilość obietnic które nie zostały spełnione - to jest jakieś kuriozum. Nigdy chyba nie widziałem gry która tyle rzeczy pokazała na trailerach i gameplayach i których w ogóle nie ma w grze. Z nieszczęsnego wspinania się po ścianach na ostrzach modliszki już dawno się wycofali. Ale pokazywanie np. przebierania się na trailerze sprzed roku, gdzie Johnny komentował nasz ubiory (do tej kwestii jeszcze wrócimy btw.), ubrania dodające respekt, wizyta u ripperdoca, strzelanie przez ściany, nawet niektóre bronie. Polecam sobie pooglądać trailery teraz i zobaczycie ile rzeczy zostało wyciętych. Tak wiem, to normalna część gamedevu, tylko tu można odnieść wrażenie że wycięto z 1/3 gry XD Nawet najnowsze trailery pokazują często ujęcia, które są potem pokazane w krótkim montażu na początku prologu. Wygląda to tak jakby to wszystko co robimy z Jackiem miało być ciągiem powiedzmy 5-10 misji w prologu, ale zabrakło czasu więc zrobimy montaż i tyle. Fajnie wyglądają te scenki, więc wklejcie je do trailera. Pora na cs'a.

- Kreacja postaci - to chyba największy mój zawód zarówno pod względem gejmplejowym jak i fabularnym. Po pierwsze - kreator którym tak się cedep chwalił jest taki sobie. Niektórych opcji są do wyboru jakieś chore ilości, innych po 3-4. Nie można sobie robić tatuaży czy kolczyków gdzie chcesz. Nie można sobie robić jakichś wszczepów czy innych bajerów. To że nie można potem w trakcie rozgrywki customizować postaci to jest jakiś kompletny absurd. O ciuchach już pisałem, serio, to już Ghost of Tsushima miał ciekawsze opcje jeśli chodzi o ciuchy i ich kolory. Nie można modyfikować broni pod względem wizualnym. Przecież cały gatunek cyberpunka kojarzy się z kiczem, neonami i porąbanym stylem, dlaczego nie mogę latać po mieście w futrze w centki z różowym karabinem? Opcje customizacji naszej postaci to jest jakiś żart, zwłaszcza jak na taki gatunek.

Do tego dochodzi fabuła i te słynne ścieżki, które tak naprawdę niemal nic nie zmieniają. Prolog to jakiś żart, żeby to chociaż trwało pare godzin a nie 15-20 minut i przechodzimy w to samo miejsce. Tak, potem możesz wybierać opcje dialogowe swojej postaci, ale nie powiedziałbym że to jest "nowa generacja gier RPG". No sorry, to Dragon Age miało większe opcje kreacji postaci pod tym względem. Nasz V jest niemal zawsze tą samą osobą, nie da się tu być zawsze wrednym corposem, albo cwaniakiem z ulicy, zawsze jesteś tym samym V z duszą na ramieniu, bo fabuła tego chce. No właśnie, fabuła.

- Gra nie ma ani dobrego protagonisty (V + Johnny), ani antagonisty. W ogóle. V jak już mówiłem, jest miałki i niewiele się różni pomiędzy ścieżkami. Johnny za to wpisuje się idealnie w schemat o który oparto praktycznie KAŻDĄ postać w tej grze - twardy na zewnątrz, miękki w środku. Serio, w tej grze każdego bohatera da się opisać jednym zdaniem prostym albo trzema przymiotnikami. Aż tęskno za Krwawym Baronem, Vernonem patriotą ale #!$%@?, czy nawet Dijkstrą, którzy byli o wiele bardziej złożonymi postaciami niż te z CP2077. Judy twarda, ale miękka, Jackie wielki człowiek o złotym sercu, Johnny twardy ale skrzywdzony, Panam twarda ale miękka, no serio, wszystkie postacie są na jedno kopyto.

Ogólnie cała fabuła to kolejny przykład pójścia po linii najmniejszego oporu - są elementy cyberpunkowe? Są. Są główne motywy i tematy poruszone? Są. Czy jakikolwiek temat jest poruszony głębiej? Nie. Najbardziej chyba mnie boli cyberpsychoza i transhumanizm, które są tak naprawdę sprowadzone do durnego sidequesta z usuwaniem cyberpsycholi z miasta. Jak można było to zmarnować, nie wiem. Pomijając, jak można poprzez cyberpunkowy setting komentować współczesną rzeczywistość, politykę, problemy społeczne, social media czy telewizję. Już w GTA V to było robione, tutaj nie ma praktycznie nic.

No i druga sprawa - w tej historii nie ma antagonisty. Bo kto ma nim być? Arasaka? Przewija się przez fabułę, ale nie jest w jakikolwiek sposób spersonifikowana, nie krzyżuje nam planów co i rusz. Johnny? On jest czymś pomiędzy sidekickiem a drugim protagonistą. Kto jest w tej historii tym złym? Z czym my walczymy? V chce przeżyć, luz, ale nadal potrzebuje w tym wszystkim wroga, kogoś kto ma odwrotne do niego cele i przewija się przez historię. Tutaj nie ma takiej postaci. Antagonistą mogłoby być miasto, które wchłania ludzi i ciągnie ich na dno ale... no właśnie, miasto.

- Miasto jakkolwiek ładnie by nie wyglądało na obrazkach jest puste i nudne. Cisza, spokój. Dużo klonów na ulicach i spieprzony ruch uliczny, to wiemy. Tylko że w tym mieście nie ma co robić. Ono jest totalną wydmuszką, nie ma żadnych zmian, nie ma żadnej iluzji że ten świat żyje (a czasami jest rozpieprzana w mak np. kiedy w radio słyszę newsa o poczynaniach burmistrza, który od 20h gdy nie żyje). Tu się nic nie dzieje, nie ma tak że gangi walczą o jakiś teren, oczywiście nie da się z żadną frakcją sympatyzować, bo po co, nie ma tak że coś się zmienia, czy to w świecie czy nie daj boże w naszym mieszkaniu albo otoczeniu. Na Jig Jig street ta sama żona zawsze opieprza tego samego męża. Pod moim domem zawsze policjant spisuje te same nastolatki. To jest amatorszczyzna w budowaniu świata. Tyle gadania o immersji, a tu nic nie ma co by ją budowało. Doprowadziłeś jakiś związek do końca? Nie ma opcji żeby zadzwonić i iść coś zjeść, albo po prostu się bzyknąć. Wątek skończony, było fajnie, pa. To już Roman z GTA4 mnie brał na kręgle chociaż.

Ogólnie - jak na RPGa to strasznie tu mało jakiegokolwiek RPGa, wydaje mi się że gry które nie celowały w bycie RPG jak Ghost of Tsushima czy właśnie nawet GTA dawały dużo lepsze możliwości kreacji własnej postaci niż daje to Cyberpunk.

Podsumowując - CP2077 to nie jest gra. To jest szkielet na którym powinno się przez następne 2 lata budować dobrego RPGa. Kwestie fabularne pomijam, bo to subiektywne odczucie, ale jednak brakuje tu IMO dużo, może gra miałaby inny wydźwięk gdyby nie to że główny wątek idzie zrushować w 10 godzin...

Bardziej niż słabych gier nie lubie tylko dobrych gier, które zmarnowały cały swój potencjał.

#cyberpunk2077 #cdprojektred #gry #pcmasterrace
Kozajsza - Cyberpunk 2077 czyli jak naobiecywać, wykorzystać jakieś 20% potencjału i ...

źródło: comment_16082875151Q2y8p1WwzSKaOoOxPA7Zh.jpg

Pobierz
  • 36
via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@Kozajsza:

Cyberpunk powstawał maksymalnie 3 lata

Nie popadaj w skrajności. To co piszesz jest po prostu niemożliwe. Wynikało by z tego, że w pół roku zaprojektowali całe miasto, gdyż widać je w gameplayu 2018. Konkretnie widzimy że jest już całe Little China, Japantown i City Center. Moim zdaniem nie jest możliwe nasranie assetów i poukładanie ich w sensowne miasto w 6 miesięcy.
Nasz V jest niemal zawsze tą samą osobą, nie da się tu być zawsze wrednym corposem, albo cwaniakiem z ulicy, zawsze jesteś tym samym V z duszą na ramieniu, bo fabuła tego chce.


@Kozajsza: Zgadzam się z wszystkim, nie licząc tych fragmentów o fabule i postaciach, moim zdaniem te dialogi, na które jest narzekanie, że nic nie zmieniają, właśnie pomagają Ci budować charakter V, możesz być #!$%@?, któremu zależy tylko na
Tu się nic nie dzieje, nie ma tak że gangi walczą o jakiś teren, oczywiście nie da się z żadną frakcją sympatyzować, bo po co, nie ma tak że coś się zmienia, czy to w świecie czy nie daj boże w naszym mieszkaniu albo otoczeniu.


@Kozajsza: To jest jedna z kwestii, która najbardziej mnie denerwuje, pamiętam, że w jakimś trailerze było właśnie o tym, że możemy sami sobie układać relacje z
@JesusOfSuburbia: @Rythlock: @TrueGrey: No i trzeba brać pod uwagę, że to jednak gra z mniej lub bardziej otwartym światem a jednak poprzednie MGS opierały się na infiltracji jednego obiektu (czwórka to trochę coś innego, ale w nią akurat nie grałem to nie wiem). Poza tym brak sekwencji filmowych, czuć, że wiele rozmów z kaset miało być zanimowanych. To co często ludzie powtarzają to to, że o wiele większy MGSowy
via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
@TrueGrey: @Rythlock: @Faiko: MGS V był świetną grą gameplayowo, ale fabularnie był słaby. Według mnie moje porównanie ma sens, bo przecież cedep zachował się podobnie jak Konami, obu firmom zależało na zrealizowaniu zysków jak najszybciej. Różnica jest taka, że są niedokończone inaczej, jedna gameplayowo i jedynie trochę fabularnie, inna fabilarnoe o jedynie trochę gameplayowo (wydaje mi się, że Phantom Pain miał mieć jeszcze więcej możliwości gameplayowo, ale mogę się
@PieceOfShit: @Kozajsza: > Cyberpunk powstawał maksymalnie 3 lata

Obawiam się, że jednak to prawda. 2 miesiące temu pojawiła się na reddicie wypowiedź developera CDPRed (zostało to zweryfikowane przez dziennikarza: https://twitter.com/jasonschreier/status/1316384649577402368?s=21). I w tej wypowiedzi (https://www.reddit.com/r/Games/comments/j87tuk/jason_schreier_i_asked_a_couple_of_cdpr_devs_if/g8bxk68/) jest taki fragment:

the developers have been crunching no-stop since May 2019, where the management was like "oh shit we need to make the game, we must hurry", mind that we were barely out