Wpis z mikrobloga

`10
#nothingbutdreampopdecember #godelpoleca #muzyka #dreampop

DIIV - Under the Sun

playlista - nothing but dream pop december - edycja 2020

myślę że trafił się dobry moment na kolejny wpis poświęcony kapeli, która nieco rozrabiała w poprzedniej #dekadawmuzyce.
aż DIIV bierze, że to pierwszy raz kiedy wspominam o tej nowojorskiej kapeli, a to przecież ulubiony zespół Petera Parkera i mojej ukochanej konkubiny, dzięki której znam przez przypadek na pamięć ich całą dyskografię (to tylko 3 płyty, a ja mam pojemny dysk więc luz). od zawsze miałem ich gdzieś z tyłu głowy, nawet niezobowiązująco zapętliłem w 2012 roku ich debiutancką płytę, która była dowodem, że Zachary Smith z kolegami sumiennie odrobili lekcje z całego przekroju i arsenału wchodzącego w skład amerykańskiego indie skojarzonego wokół "collage/jangle-rocka". wartym odnotowania jest również jak surowa i oszczędna formalnie była to płyta, co dodawało jej post-punkowego sznytu, a momentami przez to odseparowanie poszczególnych ścieżek, mająca w sobie coś z kraut-rockowej jednostajności.

sprawy uległy drobnym, ale zauważalnym zmianom na drugiej płycie, gdzie dream pop zaczął im jeszcze bardziej mącić w głowie. a czego kulminację możemy zaobserwować na ostatniej, wydanej rok temu płycie, która po logicznie obranym kursie postawiła jeszcze odważniejszy krok, tym razem w kierunku shoegaze'u i sporadycznych noise popowych rozładowań.
nie oszukujmy się - te wszystkie terminy - shoeagaze, noise pop, dream pop to jeden i ten sam ćpalnik. ta sama pocieszna rodzinka, te same problemy i uzależnienia, ten sam łez padół, ale jak już się pochylić, zgarbić i zmrużyć oczy to niuanse mają znaczenie, z czego DIIV zdają sobie doskonale sprawę.

zeszłoroczny Deceiver wydaje się być ich najlepszą i najbardziej dojrzałą płytą. ale z jakiegoś powodu najbardziej porusza mnie i najbliżej mi do Under the Sun znajdującego się pod indeksem #2, na ich drugiej płycie. bo widzicie - siła i największa wartość ich muzyki od zawsze spoczywała na czymś co lubię nazywać "nieskomplikowanym skomplikowaniu". a dzisiejszy kawałek odzwierciedla w każdej sekundzie co mam na myśli.
pisząc o skomplikowaniu, myślę o tym jak Zachary Smith puszcza sobie w obieg te gładkie gitarowe szpileczki, powbijane na zakrętach akordowej pajęczyny rozwieszonej na drzewie prowadzącym ponad chmury.
tak samow każdej sekundzie daje do zrozumienia, co mam na myśli pisząc o nieskomplikowaniu. wówczas gdy całość grzecznie lepi się sekcji rytmicznej odgrywającej rolę cover bandu The Smiths, nie wymykając się "praktycznie na moment" z lubianych i książkowych schematów.

ale czemu "praktycznie na moment" zapytacie. bo w 3:30 ktoś tam puszcza do nas oczko, dając niezauważalnie w obieg zapach bossa-novy na wyciszeniu. przez co ja, zaczarowany fioletem na twojej twarzy i ty, zaczarowana fioletem mojej koszulki, myślami jesteśmy już na naszej drugiej randce.
KurtGodel - `10
#nothingbutdreampopdecember #godelpoleca #muzyka #dreampop

DIIV -...
  • 1