Wpis z mikrobloga

#xayoo #popo #disstream #opowiadanie #japczan #twitch
Wykopki, dzisiaj o 4 rano przy kawie i fajce zacząłem skrobać opowiadanie z ekipa Xayoo industries w rolach głównych, jakby komuś się spodobało to chętnie będę wrzucał dalsze części mojego gniotu ale już bardziej dopracowane niż pisane przy kawie i fajce xD życzę miłego czytanka
PS. Niniejszy tekst nie ma na celu obrażenia kogokolwiek

Rozdział 1
Do środka jako pierwszy wszedł Martin, gdy ujrzał nieżywe istoty leżące na ziemi zrozumiał, że było już za późno, zawołał nas i zabraliśmy tylko to co mogło przydać się w odbudowie schronienia, Uslyszalem dźwięk z pomieszczenia obok, nie miałem wątpliwości, to byli oni. Po cichu zwróciłem się do chłopaków żeby przerwali szabrowanie zwłok i powoli wycofali się do tyłu nie wydając żadnego dźwięku. Jacob spojrzał się na mnie i wiedział, ze jeśli ja chce się wycofać to lepiej mnie posłuchać, w końcu to ja byłem tym który na początku nie bał się Disowcow, Jacob uchylił drzwi nie wydając żadnego dźwięku, i wyszedł, za nim wyszlismy mu. spojrzeliśmy na swój prowizoryczny wóz jednak nie było już szans na użycie go ponownie - disowcy - powiedział zdenerwowany Martin - nie mamy szans na taka wielka grupę, nie wzięliśmy ze sobą na tyle uzbrojenia, nie spodziewaliśmy się ich aż tylu w tym miejscu. Stanęlismy jak oszołomieni ale wiedzieliśmy, ze musimy walczyć. Padali jeden po drugim, jak kaczki, ale ich ciagle przybywało, to było jak w jakiejś niezbyt dopracowanej grze komputerowej gdzie potwory pojawiały się od razu po zabiciu. DOSTAŁ!!! - krzyknąłem i spojrzałem na pogryzioną rękę Jacoba. -NIE MAMY SZANS ICH JEST ZBYT WIELE. Chwile po skończeniu tego zdania ujrxalem helikopter, a z niego wychodzące działko pulsacyjne, nie wiedziałem kto to może być, równie dobrze mógł to być ktoś wysłany przez Norbiego, w końcu to on rozpoczął to wszystko i nienawidzi nas do tego stopnia, ze jest w stanie wysłać wszystkie siły na nas. Z helikoptera po linie zjechała niska postać, z głosem piszczącym jakby za młodu ucięli mu za dużo. To był on szaleniec imieniem Dejvid, ale skąd on się tutaj wziął, to nie było teraz ważne, ważne było to ze chciał nam pomoc. Rzucił nam karabiny laserowe. Skąd on tyle tego cholerstwa wzial? Nie miałem czasu na rozmyślanie, zaczęliśmy strzelać jak opętani, to był sprzęt którego nam brakowało, helikopter Dejvida wylądował a pilot zaczął strzelać z działka, nie minęło wiele czasu a my już zdążyliśmy się uporać z tymi mutantami. Co ty tu robisz Dejvid? - spytałem go, nie oczekując sensownej odpowiedzi. - nie ma czasu na wyjaśnienia, zabieramy Was do siebie, tam wyjaśnię skąd wiedziałem ze tu jestescie. Wzięliśmy rannego Jacoba do helikoptera, którego pilotował dziwnie znajomy człowiek. Skąd wziąłeś do jasnej cholery helikopter i kto go pilotuje? - spytał Martin
Wtedy usłyszeliśmy ten głos, to był Holak, ten pieprzony bogacz bawiący się w Boga i unikający wszelkich walk. Wtedy zrozumiałem skąd ten cały sprzęt i helikopter, jednak nie wyglądał tak jak wcześniej, był jakiś inny...

Rozdział 2

Dzień pierwszy

Gdy dotarliśmy do bunkru Dejvida wyjaśnił nam wszystko, dziwny wygląd Holaka, skąd wiedział ze tu jesteśmy i opowiedział to co nas zaskoczyło najbardziej. Szczuras, zdradził nas i całe przymierze Xayoo industries. Dołączył do tego pieprzonego grubasa Norbiego, ale wracając, skąd Dejvid wiedział ze zostaliśmy złapani w pułapkę Norbiego i jak dowiedział się o zdradzie Szczura? Okazało się ze ten podstępny szaleniec ma swojego szpiega w siedzibie Orka. Ale kto jest na tyle głupi a zarazem genialny żeby szpiegować dla nas pod samym nosem grubasa? Tego nie chciał nam niestety powiedzieć. Dla nas jednak ważne było ze mamy informacje z wnętrza całego zła które rozpętało te wojnę. Mogliśmy zyskać cenne informacje które pomogłyby nam zaprzestać te walki i powróciłyby normalność do naszego świata.
  • 1
  • Odpowiedz